97. SZAŁAWIŁA, CZYLI SZYBKIE ODWIEDZINY W LICHOTCE
15:33
Autor: Marta Kisiel
Data wydania: sierpień 2017
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 63
PIERWSZE ZDANIE:
OPINIA:
Szaławiła to krótkie opowiadania-dodatek do Dożywocia Marty Kisiel, o którym to, jak pamiętacie lub też nie, miałam bardzo mieszaną opinię. Jeśli chcecie dowiedzieć się, co dokładnie nie grało mi w tej powieści, odsyłam Was do >recenzji<, natomiast dzisiaj czas na kilka słów o opowiadaniu w uniwersum tej książki, które ukazało się ostatnio. Jak widzicie, nie zraziłam się tym, że, w przeciwieństwie do niektórych czytelników, Dożywocie nie do końca mi się podobało, i postanowiłam dać Marcie Kisiel jeszcze jedną szansę. Czy moja opinia o jej twórczości się zmieniła?
Szaławiła opowiada o losach Ody Kręciszewskiej - singielki w średnim wieku, która po śmierci matki postanawia zostawić miejskie życie daleko za sobą, nigdy nie wracać już do mieszkania rodziców oraz wybudować własny dom. Kupuje więc działkę, na której poza hulającym wiatrem znajdują się tylko pozostałości po strawionym przez płomienie budynku - budynku, który kiedyś przyciągał lub straszył iście mrocznym wystrojem i gotycką wieżyczką. Brzmi znajomo? Dla tych, którzy znają Dożywocie, na pewno. Jednak Oda nie ma jeszcze pojęcia, co może czekać ją na zgliszczach starej Lichotki...
Opowiadanie jest krótkie, więc też recenzja nie będzie pięćdziesięciu stronową epopeją, ale musicie wiedzieć, że po Szaławile naszła mnie ochota na powtórne przeczytanie Dożywocia. Doszłam do wniosku, że świat wykreowany przez Martę Kisiel jest jedyny w swoim rodzaju. Przysięgam, nigdzie na polskim rynku (zgaduję, że na zagranicznym również) nie znajdziecie tak doskonale wykreowanych bohaterów, lekkości pióra i zabawy słowem oraz oryginalnego humoru, który co prawda nie zawsze do mnie trafia, ale jest wisienką na torcie tego opowiadania. Może sięgnęłam po Dożywocie w złym momencie i przez to nie potrafiłam należycie go docenić.
Ale skupiając się na Szaławile, historia Ody, jej kuzynki Agnieszki oraz Halszki, a także nadprogramowego osobnika, który urozmaica życie w nowym miejscu naszej bohaterce, zasługuje na osobną książkę. Podczas tych 60 stron autorka zdołała zaszczepić we mnie ciekawość dalszych losów Ody, którą swoją drogą bardzo polubiłam - jest to nie dająca wchodzić sobie na głowę kobieta, odważna, ale i wrażliwa. Z ogromną chęcią zobaczyłabym Odę wśród innych bohaterów, których poznaliśmy na kartach Dożywocia.
PODSUMOWANIE:
Coraz bardziej przekonuję się do twórczości Marty Kisiel. Chociaż początek nie był najlepszy, z każdą kolejną książką jest już coraz lepiej, więc można się spodziewać, że jeszcze trochę, a zostanę fanką jej powieści. Wam, którzy czytaliście powieści Kisiel, gorąco polecam spędzić jeden wieczór z Szaławiłą i powrócić do tego unikalnego świata, którego nie znajdziecie nigdzie indziej. Jeżeli jeszcze nie znacie tej autorki, musicie to jak najprędzej nadrobić!
Za możliwość przeczytania książki gorąco dziękuję wydawnictwu Uroboros! :)
Szaławiła to krótkie opowiadania-dodatek do Dożywocia Marty Kisiel, o którym to, jak pamiętacie lub też nie, miałam bardzo mieszaną opinię. Jeśli chcecie dowiedzieć się, co dokładnie nie grało mi w tej powieści, odsyłam Was do >recenzji<, natomiast dzisiaj czas na kilka słów o opowiadaniu w uniwersum tej książki, które ukazało się ostatnio. Jak widzicie, nie zraziłam się tym, że, w przeciwieństwie do niektórych czytelników, Dożywocie nie do końca mi się podobało, i postanowiłam dać Marcie Kisiel jeszcze jedną szansę. Czy moja opinia o jej twórczości się zmieniła?
Szaławiła opowiada o losach Ody Kręciszewskiej - singielki w średnim wieku, która po śmierci matki postanawia zostawić miejskie życie daleko za sobą, nigdy nie wracać już do mieszkania rodziców oraz wybudować własny dom. Kupuje więc działkę, na której poza hulającym wiatrem znajdują się tylko pozostałości po strawionym przez płomienie budynku - budynku, który kiedyś przyciągał lub straszył iście mrocznym wystrojem i gotycką wieżyczką. Brzmi znajomo? Dla tych, którzy znają Dożywocie, na pewno. Jednak Oda nie ma jeszcze pojęcia, co może czekać ją na zgliszczach starej Lichotki...
Opowiadanie jest krótkie, więc też recenzja nie będzie pięćdziesięciu stronową epopeją, ale musicie wiedzieć, że po Szaławile naszła mnie ochota na powtórne przeczytanie Dożywocia. Doszłam do wniosku, że świat wykreowany przez Martę Kisiel jest jedyny w swoim rodzaju. Przysięgam, nigdzie na polskim rynku (zgaduję, że na zagranicznym również) nie znajdziecie tak doskonale wykreowanych bohaterów, lekkości pióra i zabawy słowem oraz oryginalnego humoru, który co prawda nie zawsze do mnie trafia, ale jest wisienką na torcie tego opowiadania. Może sięgnęłam po Dożywocie w złym momencie i przez to nie potrafiłam należycie go docenić.
Ale skupiając się na Szaławile, historia Ody, jej kuzynki Agnieszki oraz Halszki, a także nadprogramowego osobnika, który urozmaica życie w nowym miejscu naszej bohaterce, zasługuje na osobną książkę. Podczas tych 60 stron autorka zdołała zaszczepić we mnie ciekawość dalszych losów Ody, którą swoją drogą bardzo polubiłam - jest to nie dająca wchodzić sobie na głowę kobieta, odważna, ale i wrażliwa. Z ogromną chęcią zobaczyłabym Odę wśród innych bohaterów, których poznaliśmy na kartach Dożywocia.
PODSUMOWANIE:
Coraz bardziej przekonuję się do twórczości Marty Kisiel. Chociaż początek nie był najlepszy, z każdą kolejną książką jest już coraz lepiej, więc można się spodziewać, że jeszcze trochę, a zostanę fanką jej powieści. Wam, którzy czytaliście powieści Kisiel, gorąco polecam spędzić jeden wieczór z Szaławiłą i powrócić do tego unikalnego świata, którego nie znajdziecie nigdzie indziej. Jeżeli jeszcze nie znacie tej autorki, musicie to jak najprędzej nadrobić!
Za możliwość przeczytania książki gorąco dziękuję wydawnictwu Uroboros! :)
0 komentarze