141. DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM, CZYLI GDY LISTY TRAFIAJĄ W NIEPOWOŁANE RĘCE
09:00
Tytuł oryginalny: To All The Boys I’ve Loved Before
Autor: Jenny Han
Przekład: Matylda Biernacka
Data premiery: 17 sierpnia 2018 (wznowione wydanie z kwietnia 2014)
Wydawnictwo: Kobiece
Liczba stron: 392
Autor: Jenny Han
Przekład: Matylda Biernacka
Data premiery: 17 sierpnia 2018 (wznowione wydanie z kwietnia 2014)
Wydawnictwo: Kobiece
Liczba stron: 392
PIERWSZE ZDANIE:
OPIS:
Dla Lary Jean pisanie listów miłosnych jest formą
pożegnania – pożegnania z obiektem jej uczuć, który nie może w rzeczywistości
do niej należeć. Wszystkie jej listy, których jest dokładnie pięć, lądują w
skrzętnie ukrytym pudełku na kapelusze i nigdy nie mają ujrzeć światła
dziennego. Kiedy jednak listy przypadkowo trafiają do adresatów… Lara Jean jest
w poważnych tarapatach.
Pięciu chłopców, którzy kiedykolwiek jej się podobali,
dostaje spisane na papierze wyrazy uczuć dziewczyny i żąda wyjaśnień. Być może
udałoby się obrócić całą sytuację w żart, gdyby jednym z nich nie był Josh –
chłopak starszej siostry Lary Jean, który jest zarazem dobrym przyjacielem
rodziny.
Ostatnio wszędzie jest pełno Do wszystkich chłopców, których kochałam. Choć książka w Polsce
pojawiła się już dobrych kilka lat temu, tak naprawdę dopiero teraz, za sprawą
ekranizacji realizowanej przez Netflix, znalazła się w świetle reflektorów.
Pojmuję fakt, że możecie mieć już dosyć natykania się na tą powieść,
gdziekolwiek zajrzycie (zgaduję, że nawet, gdybyście otworzyli lodówkę,
moglibyście znaleźć tam książkę Jenny Han!), ale… nie uciekajcie tak szybko. Do wszystkich chłopców, których kochałam zasługuje
na to, żeby trąbić o niej na prawo i lewo, wykrzyczeć jej tytuł przez megafon
ze szczytu wieży Eiffle’a i kochać ją z całego serca. Ja właśnie to mam zamiar
robić, ponieważ ta książka to moja nowa obsesja.
Na samym początku poznajemy siostry Song: Kitty,
Larę Jean i Margot. Musicie wiedzieć, że są to jedne z najlepiej wykreowanych
postaci, z jakimi się ostatnio spotkałam. Już po pierwszych 50 stronach miałam
wrażenie, jakbym znała dziewczyny osobiście, a ich charaktery nie były dla mnie
zagadką. Dziewięcioletnia Kitty jest wyjątkowo bystra i dojrzała, jak na swój
wiek, a jednocześnie posiada chwytliwe poczucie humoru i niesamowicie łatwo
jest ją polubić. Margot właśnie wyjeżdża do collage’u w Szkocji, wobec czego
Lara Jean, żyjąca w świecie marzeń, będzie musiała przejąć obowiązki swojej odpowiedzialnej,
obowiązkowej i opiekuńczej starszej siostry. Gdy tylko Margot wsiada do
samolotu, w życiu Lary Jean rozpętuje się huragan – jej supertajne,
przeznaczone tylko dla jej własnych oczu listy do wszystkich chłopców, których
kochała, trafiają w ręce adresatów.
Warto też wspomnieć o męskich postaciach
odgrywających główne role: tacie sióstr Song, Joshu i – oczywiście – Peterze.
Ojciec Lary Jean, Kitty i Margot to zdecydowanie jedna z najbardziej
pozytywnych postaci, a tym samym rodzic, o jakim można marzyć. Mimo że samotne
wychowanie trzech córek musiało być dla niego nie lada wyzwaniem, znakomicie
daje sobie radę, pozostając przy tym troskliwym, uważnym i zabawnym tatą – kojarzył
mi się on z ojcami z amerykańskich seriali. Josh jest typem dobrego chłopaka z
sąsiedztwa – nie jest najpopularniejszą osobą w szkole, nie ma miliona
przyjaciół, ale jest uczciwym, porządnym facetem, który swoje miejsce w życiu
sióstr Song miał już od dawna. Oczywiście otrzymanie listu od Lary Jean zachwieje
również jego bezpiecznym światem, ale o tym musicie przekonać się już sami.
Jest jeszcze Peter Kavinsky, czyli znany w całym liceum gracz lacrosse oraz bohater,
który początkowo działał mi na nerwy swoją arogancją. Jenny Han zdołała jednak
ukryć za jego fasadą nazbyt pewnego siebie narcyza wrażliwego i opiekuńczego
chłopaka, któremu niczego nie można zarzucić. Muszę się przyznać, że na koniec
całkowicie się do niego przekonałam i rozumiem w pełni uczucia, jakie Lara Jean
żywi do niego.
Jak wiecie lub też nie, romanse to nie moja bajka,
chociaż zdarzają się przypadki, gdy jakiś romans zapisze się w moim sercu –
wtedy pozostaje tam już na stałe. Nie ma to jednak miejsca często, więc myślę,
że doskonałym miernikiem tego, jak fantastyczną książką jest powieść Jenny Han,
będzie fakt, jak bardzo mnie ona wciągnęła: nie mogłam przestać jej czytać. Czy
to w nocy, czy w dzień. Od czasu, gdy po raz pierwszy ją otwarłam, do momentu,
gdy ją skończyłam (od wieczora do rana), minęło około pół doby, w czasie której
spałam bardzo krótko, oczy same zamykały mi się ze zmęczenia, a mimo to nie
potrafiłam się oderwać. Ta książka działa jak narkotyk! Doprawdy nie mam pojęcia,
co takiego Jenny Han włożyła do środka, jednak gdy tylko rozpocznie się czytanie,
nie sposób odłożyć powieści na bok. Nie można też przestać o niej myśleć.
Nieprzypadkowo wspomniałam wcześniej o tym, że wieść o Do wszystkich chłopców, których kochałam trzeba rozgłaszać – przysięgam,
że gdy w końcu ją przeczytacie, sami – tak jak ja – będziecie chcieli wciskać
ją w ręce każdej napotkanej osobie.
No dobrze, ale odłóżmy na chwilę emocje na bok
(choć to bardzo trudne) i spróbujmy stwierdzić, dlaczego właściwie powieść
Jenny Han jest taka wyjątkowa. Poza dwoma elementami, o których już
wspomniałam, czyli świetnie skonstruowanych bohaterkach, z którymi można się utożsamiać,
oraz umiejętności pochłaniania czytelnika niczym Vizir pożerający plamy, mamy
tu całą masę zalet. Po pierwsze, fabuła jest szalenie interesująca i nie można
pozostać obojętnym wobec losów Lary Jean. Kiedy już wciągniemy się w jej perypetie
(czyli bardzo prędko), stajemy się aktywnymi obserwatorami, którzy wzdychają,
oburzają się i chichoczą w zależności od tego, co się dzieje. Trochę jak niewidzialna
publiczność w sitcomie. Po drugie, książka jest tego rodzaju humorystyczną, niewinną
historią pierwszej miłości, którą czyta się z przyjemnością, a nie jest przy
tym infantylna i głupia. Stwierdzenie, że spodoba się ona każdemu, byłoby dużą
przesadą, ale wierzę, że naprawdę spora część osób będzie w stanie znaleźć w
niej rozrywkę i poczuć się przez chwilę tak, jakby była z powrotem w liceum i
przeżywała swoje pierwsze zauroczenia.
PODSUMOWANIE:
Czy potrzeba Wam jeszcze większej zachęty? Do wszystkich chłopców, których kochałam
to książka, dla której warto zarwać noc, nawet wtedy, gdy – tak jak dla mnie –
sen to dla Was świętość. To powieść, która uzależnia i sprawia, że nie można
przestać o niej myśleć i mówić. Czuję, że jestem nią absolutnie oczarowana i
wciąż nie mogę otrząsnąć się z jej uroku, choć minęło kilka dni, odkąd ją
czytałam. Jest to historia, do której z pewnością będę wracać. Polecam z całego
serca!
★★★★★★★★★☆ (rewelacyjna)
PS. Historia Lary Jean została również zekranizowana przez Netflix! Ja film zdążyłam już obejrzeć i jestem nim zachwycona, choć książka wygrywa wszystko. Mimo to szczerze Wam go polecam :)
PS2. Do
wszystkich chłopców, których kochałam możecie znaleźć (i kupić) również
<TUTAJ>.
Za możliwość przeczytania książki gorąco dziękuję
Wydawnictwu Kobiecemu! :)
40 komentarze
Oglądałam z koleżankami ekranizacje i była cudowna, świetna, urocza, śliczna,zabawna...moge tak wyliczać w nieskończoność. Planuję też sięgnąć po wersję papierową a twoja pozytywna recenzja tylko mnie do tego zachęca. Książka, dla której warto zarwac noc (a ja też ściśle pilnuje snu i rzadko zdarza mi się wybrać czytanie zamiast niego) zdecydowanie jest warta poznania ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie powinna Ci się spodobać! W zasadzie nigdy nie zdarzyło mi się całkowicie nie spać w ciągu nocy z powodu książki, ale jest kilka, bardzo niewiele, powieści, które sprawiły, że spałam znacznie krócej, niż było mi potrzebne - ,,Do wszystkich chłopców..." jest jedną z nich :)
UsuńNa pewno przeczytam, bo chcę obejrzeć film. 😊
OdpowiedzUsuńPolecam zrobić to właśnie w takiej kolejności: najpierw książka, potem film :)
UsuńTa książka faktycznie musi mieć w sobie TO COŚ, skoro nawet nie-fanka romansów się w nie zakochała. Przyznam z ręką na sercu, że nie miałam zamiaru poświęcać tej książce swojego czasu, ale po tak entuzjastycznej i szczerej recenzji po prostu trudno odmówić. O serialu słyszałam i nawet miałam zamiar oglądać, ale teraz muszę najpierw przeczytać pierwowzór literacki :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Jest to dokładnie film, a nie serial ;) Ale masz rację: musi tutaj być zachowana zasada "najpierw książka, potem film". Cieszę się, że udało mi się choć odrobinę Cię zachęcić do jej przeczytania :)
UsuńMam tę powieść u siebie na półce i nie mogę się doczekać, aż ją przeczytam - słyszałam mnóstwo pozytywnych opinii na jej temat! :)
OdpowiedzUsuńW takim razie nie zwlekaj, tylko czytaj raz dwa! Naprawdę warto :)
UsuńObejrzałam niedawno z siostrą ten film i tak się zastanawiałam właśnie czy warto sięgnąć po tę książkę. Chyba dam jej szansę. :D
OdpowiedzUsuńJools and her books
Zdecydowanie polecam dać jej szansę :)
UsuńAleż cię wciągnęła. Chciałabym przeczytać, ale jakoś nie wiem. Chcę, ale nie chcę, jeśli wiesz o czym mówię. :D Jakbym ją dostała w łapki chętnie bym ją przeczytała. Może nawet wypożyczę z biblioteki. Jednak na razie nie za bardzo mam czas, więc musi poczekać na swoją ewentualną kolej. :)
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
Rozumiem, sama mam tak z wieloma książkami. Jednak tą tutaj naprawdę gorąco Ci polecam i gdybym mogła, sama wcisnęłabym Ci ją w ręce, żebyś ją jednak przeczytała. Mam nadzieję, że kiedyś wypożyczysz ją z biblioteki :)
UsuńJa chyba wolę film obejrzeć w tym przypadku :)
OdpowiedzUsuńFilm również był przeuroczy, ale... książka to jednak książka ;)
UsuńJestem zachwycona filmem, więc na pewno kiedyś sięgnę po wersję książkową, zwłaszcza, że naczytałam się o niej tyle dobrego. Po prostu muszę znaleźć na nią czas :D
OdpowiedzUsuńweronikarecenzuje.blogspot.com
Mam nadzieję, że go znajdziesz, bo naprawdę warto :)
UsuńHmm zostawiasz mnie z wielką niewiadomą, bo to ksiażka, na którą kompletnie nie zwracałam uwagi, choć widziałam ją wszędzie, bo IG i FB był nią po prostu "zalany", myślałam, że to kolejna głupiutka historia zakochanej nastolatki, ale może niekoniecznie?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak nie jest! Zapewniam Cię, że nie jest to głupia i infantylna historia miłosna nastolatki, więc śmiało po nią sięgaj ;)
UsuńGłośno ostatnio o tej książce, ale nie ma się co dziwić skoro ukazała się ekranizacja. Ja i tak dopiero z recenzji dowiedziałam się o filmie, nie jestem na bieżąco z nowościami ;) A czy się na książkę skuszę sama nie wiem. Niby wszystko brzmi fajnie i ciekawie, a jednak nie ciągnie mnie do niej za mocno. Czas pokaże :)
OdpowiedzUsuńRozumiem! Mam nadzieję, że jednak kiedyś jakimś sposobem wpadnie w Twoje ręce i Ci się spodoba :)
UsuńCieszę się :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Tobie ta książka spodobała się tak bardzo jak mi <3 <3 Nie mogę się już doczekać kolejnych tomów, a film planuję na ten weekend <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Ciekawa jestem, czy Ci się spodoba. Ja również czekam na kolejne tomy :)
UsuńKsiążki jeszcze nie czytałam, ale film bardzo mi się podobał! Jak zawsze świetna recenzja ;) No i... śmiechłam przy tym porównaniu z Vizirem :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!♥
Dziękuję haha :D Czasem wpadają mi do głowy takie głupie porównania ;)
UsuńKoniecznie muszę przeczytać! A potem obejrzeć film, bo słyszałam o nim duużo pozytywnych opinii.
OdpowiedzUsuńZgadzam się - musisz koniecznie przeczytać książkę, a potem zabrać się za film. W jedynej prawidłowej kolejności ;)
UsuńHistoria jest super, oryginalny pomysł i naprawdę dobre wykonanie, a do tego bardzo uroczy film, czego chcieć więcej? Ale mi się już trochę przyjadło to, że wszędzie widzę tę książkę, sam film oglądałam 10 razy, nie mogę się doczekać kolejnych części.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Fantastic books
Każda rzecz może się przejeść, jeśli widzi się ją na okrągło, jednak wolę widzieć wszędzie Do wszystkich chłopców... niż przykładowo inną książkę, która nie zasługuje na uwagę ;) Ja również czekam na kolejne części!
UsuńOglądałam film i bardzo mi się podobał - niezwykle ciepła, przyjemna i ciekawa historia. Jednak książki nie mam w planach - film w zupełności mi wystarczy. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
https://recenzjeklaudii.blogspot.com/
Rozumiem! W sumie film w 95% przystaje fabułą do książki, więc nie tracisz wiele :)
UsuńCzy jestem złym bloggerem, skoro najpierw mam zamiar zabrać się za film? :D
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Do wszystkich chłopców, których kochałam nigdy nie straciło na popularności, od czasu do czasu pojawiały się recenzje, ale teraz to prawdziwe szaleństwo! ;) Ze wszystkich stron zasypują mnie przede wszystkim gify z Peterem Kavinsky'm, jednak tak cudownie piszesz o tej powieści, że chyba nie będę w stanie się oprzeć twojej opinii i przy pierwszej okazji wypożyczę Do wszystkich chłopców, których kochałam z biblioteki.
Books by Geek Girl
Ogromnie się cieszę! Oczywiście, że nie jesteś złym blogerem! Tak między nami, to również czasem zdarza mi się obejrzeć najpierw film, jednak... no w tym wypadku cieszę się, że sięgnęłam w pierwszej kolejności po książkę ;) Mam nadzieję, że - film czy tam książka - spodoba Ci się tak samo, jak mi! No i, jeśli to czytasz, bardzo się cieszę, że wróciłaś na bloga <3
UsuńFaktycznie mam wrażenie, że spotkam tę książkę nawet w lodówce :D
OdpowiedzUsuńChciałam ją przeczytać, zanim zrobiło się o niej tak głośno (motyw listów! kocham go!), ale nigdy nie miałam okazji. A teraz wszyscy o niej mówią, a ja mam z większością popularnych książek tak, że bardziej schodzę im z drogi niż wychodzę im naprzeciw. Może poczekam, aż ten rozgłos trochę minie i wtedy ją sobie skombinuję :D A może najpierw zdążę obejrzeć film - kto wie :D
STREFA CZYTANIA ^_^
To dobry pomysł - przeczekać falę popularności i dopiero wtedy przeczytać książkę. Jednak nie zapomnij o nie, bo jest naprawdę warta uwagi! ;)
UsuńJak tylko Netflix zareklamował "Do wszystkich chłopców, których kochałam" usiadłam z przyjaciółką i zaczęłyśmy oglądać. Prawdę mówiąc mocno się zawiodłam, słyszałam mnóstwo opinii o tym, że film jest cudowny,a tu klapa. Oklepana akcja, od początku wiedziałam jak się skończy ta historia. Jedyny plus to stylówki głównej bohaterki. Może jestem przesiąknięta już tymi bardzo młodzieżowymi romansidłami, sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńhttp://istotaludzkaa.blogspot.com/
Zgadzam się z Tobą, że ubrania Lary Jean były cudowne - ja nawet trochę się nimi ostatnio zainspirowałam i kilka pomysłów sama wykorzystałam ;) Ja filmy w tym stylu oglądam bardzo rzadko, więc mnie się spodobał. Choć zdaję sobie sprawę, że nie jest to najbardziej oryginalny film świata ;)
UsuńWidzę na tym blogu że bardzo dużo ciekawych wpisów jest.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że tak mówisz :)
UsuńMi też bardzo podobała się ta książka:)
OdpowiedzUsuń