[PRZEDPREMIEROWO] ŚWIATŁO, KTÓRE UTRACILIŚMY - JILL SANTOPOLO - RECENZJA #79

10:14



Tytuł oryginalny: The Light We Lost
Autor: Jill Santopolo
Data wydania: 5 lipca 2017
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 344

PIERWSZE ZDANIE:



OPIS:
Lucy i Gabe poznali się 11 września 2001 roku, kiedy wieże World Trade Center runęły, a Nowy York opanowało przerażenie. Ten dzień uświadomił im, jak kruche i ulotne jest życie i sprawił, że zaczęli inaczej postrzegać świat. Odczuwać więcej, marzyć odważniej, kochać mocniej.

Wszystko zmienia się w dniu, który staje się dla Lucy zarówno dniem sukcesu, jak i upadku. Kiedy dziewczyna odbiera nagrodę Emmy za produkowany przez nią program telewizyjny dla dzieci, Gabe podejmuje decyzję o wyjeździe na Bliski Wschód, gdzie ma zacząć pracę fotoreportera. Dzień ten początkuje nieodwracalne zmiany, a miłość Lucy i Gabe’a zostaje wystawiona na poważną próbę. W kolejnych latach po wyjeździe chłopaka Lucy będzie musiała podjąć wiele niełatwych decyzji. Czy pierwsza miłość okaże się tą ostatnią?



OPINIA:
Zwykle stronię od tego typu książek. Trzymam się z daleka od wszelkich powieści obyczajowych, w których główną rolę gra wątek romantyczny. Takie historie w żaden sposób mnie nie poruszają, nie bawią,  nie ciekawią, a zwykle boleśnie rozczarowują. Ale czym byłaby literatura, gdyby nie istniały zaskakujące wyjątki od reguły? I tym razem przekonałam się, że nawet w gatunku, który nie należy do naszych ulubionych, można znaleźć niezwykłe perełki, które trafiają do serca czytelnika i zapisują się w nim na stałe.

Zwykle od powieści New Adult lub Young Adult odstraszała mnie powierzchowność i głupota, jaką nierzadko wypełnione są te historie. Wszystkie ich wydarzenia i wątki wydają mi się bezsensowne i pozbawione większego znaczenia. Są to takie infantylne opowieści o miłości, które kompletnie do mnie nie przemawiają, a żebym uznała je za warte uwagi, muszą mieć w sobie coś wyjątkowego. Światło, które utraciliśmy jest powieścią mądrą, przemyślaną i dorosłą. Nie zobaczymy tutaj głupiutkich rozterek, bezmyślnych rozwiązań i płytkich problemów, ponieważ historia Lucy i Gabe’a jest inteligentna, pouczająca i niesie ze sobą masę mądrości.



Jill Santopolo stworzyła wzruszającą, poruszającą historię, która pokazuje, że istnieje wiele odcieni miłości i nigdy nie jest ona taka sama. Raz może być jak niebezpieczny pożar, niszczący wszystko, co zastanie po drodze, a innym razem przypomina bardziej przyjemny, gorący ogień w kominku, przynoszący uczucie bezpieczeństwa. Przekonujemy się też, że nie istnieje związek idealny, który nie miał by wad. Każda relacja ma swoje blaski i cienie, momenty, w których serce unosi się do nieba, oraz te, kiedy upada na dno. Jill Santopolo pisze z wielką mądrością i rozwagą. Nie jest to jedna z tych powierzchownych historii, które można przeczytać i natychmiast wyrzucić w odległy zakątek pamięci.

Autorka doskonale radzi sobie z opisywaniem uczuć. Całą historię poznajemy z perspektywy Lucy i gdybym nie miała okazji poznać jej od początku i widziała tylko pojedynczy obraz, z pewnością zbyt pochopnie oceniłabym tą bohaterkę. Dzięki autentyczności i realizmowi, z jakim Jill Santopolo przedstawia życie Lucy, jej emocje i przeżycia, byłam w stanie naprawdę zrozumieć tę dziewczynę, szczerze jej współczuć, cieszyć się z nią i płakać.



Naprawdę lubię, kiedy dana książka opowiada nie tylko o krótkiej chwili z życia bohatera, o kilku miesiącach lub tygodniach, podczas których śledzimy jego losy, ale pozwala nam poznać jego życie praktycznie od początku do końca. Możemy śledzić losy postaci od młodości do dorosłości – towarzyszyć jej w trakcie studiów, pierwszej miłości, rozwijającej się kariery, ślubu, tworzenia rodziny… Tak samo jak uwielbiałam to na przykład w Love, Rosie, tak samo podobało mi się to w Świetle, które utraciliśmy. Chociaż pierwszy raz spotykamy bohaterów, kiedy są jeszcze nastolatkami, to poznajemy ich historię jeszcze wiele, wiele lat później.

Powieść Jill Santopolo czyta się znakomicie – szybko i bez możliwości oderwania się od lektury. Nie zdarza mi się to często, ale w trakcie jej czytania naprawdę chwilami zapominałam o bożym świecie i przenosiłam się do Nowego Yorku, do świata Lucy i Gabe’a. Dodatkowo powieści nieustannie towarzyszy uczucie niepokoju, ukrytego gdzieś przeczucia, że zaraz wydarzy się coś niespodziewanego i niezwykle znaczącego, co zmieni wszystko. I faktycznie pod koniec otrzymujemy bombę, która jest w stanie złamać serce.



PODSUMOWANIE:
Książka Jill Santopolo okazała się wyjątkowa. Takich historii długo się nie zapomina i mieszkają one w głowie czytelnika przez długi czas po skończeniu lektury. Jest to powieść do bólu prawdziwa, autentyczna i wzruszająca, a w dodatku niezwykle mądra i pouczająca. Mówi o miłości w zupełnie inny sposób niż reszta książek tego gatunku. Z czystym sumieniem mogę ją Wam polecić. To będzie opowieść, którą zapamiętacie na długo.





Za książkę gorąco dziękuję Wydawnictwu Otwartemu :)



PS. Chciałabym Was też serdecznie zaprosić na mój Instagram, gdzie trwa właśnie rozdanie, w którym możecie wygrać Światło, które utraciliśmy :) <klik>




You Might Also Like

0 komentarze

MÓJ INSTAGRAM

MÓJ FACEBOOK

NAPISZ DO MNIE

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *