142. [PRZEPREMIEROWO] ALAN COLE NIE JEST TCHÓRZEM, CZYLI DOJRZEWANIE DO COMING OUTU
07:05
Tytuł oryginalny: Alan Cole Is Not
A Coward
Autor: Eric Bell
Przekład: Michał
Zacharzewski
Data premiery: 19 września
2018
Wydawnictwo: Ya!
Wydawnictwo: Ya!
Liczba stron: 253
PIERWSZE ZDANIE:
OPIS:
Szkoła średnia to trudny
czas dla każdego, a już szczególnie dla Alana Cole’a, który pragnie tylko
pozostać niezauważonym. W domu wcale nie czuje się lepiej: wymagający ojciec i
nękający go brat nie dają mu spokoju. Do tego Alan skrywa tajemnicę, która
nigdy nie może ujrzeć światła dziennego. Niestety, starszy brat Alana, Nathan,
odkrywa jego sekret i zaczyna go szantażować. Jeśli Alan nie wykona siedmiu
zadań postawionych przed nim przez brata, o jego tajemnicy dowiedzą się wszyscy
– a to w oczach Alana jest równoznaczne z publicznym wykluczeniem i wielką
katastrofą. Chłopak będzie musiał wyjść ze swojej bezpiecznej skorupy i pokazać
się światu lub pierwszy raz w życiu postawić się Nathanowi.
Ostatnio coraz więcej
książek młodzieżowych porusza tematykę LGBT. Ja takich powieści czytałam
stosunkowo mało, bo tylko dwie (Nie
poddawaj się Rainbow Rowell oraz They
Both Die At The End Adama Silvery), a i tak wątek miłosny stanowił w nich
raczej tło. Alan Cole nie jest tchórzem miała
być więc moją pierwszą typową książką w tym klimacie, poruszającą temat
homoseksualizmu i coming outu. Nie ukrywam, że bardzo cieszyłam się na tą
lekturę i miałam wobec niej pewne oczekiwania. Czy zostały spełnione… cóż, nie
do końca.
Zacznijmy od tego, że już
na samym początku spotkało mnie niemałe zaskoczenie, gdy dowiedziałam się, że
główny bohater, tytułowy Alan Cole, ma zaledwie dwanaście lat. Nie wiem, może
jestem zacofana w stosunku do dzisiejszego świata, ale wydaje mi się sprawą
nieco dziwną to, że w tak młodym wieku jest się w stanie z taką pewnością
określić swoją orientację seksualną. Spodziewałam się, że Alan Cole będzie miał
co najmniej siedemnaście lat, bo wydaje mi się, że w tym wieku mógłby już z większym
przekonaniem decydować o swojej tożsamości.
Niestety fakt, że
bohaterowie są tak młodzi (tak naprawdę na polskie realia byliby oni jeszcze w
podstawówce), jest widoczny w wielu aspektach książki. Najbardziej na nerwy
działały mi wszystkie żarty i zachowania bohaterów, które, mając uchodzić za
zabawne, były zwyczajnie szczeniackie i żałosne. Zdaję sobie sprawę, że
dwunastolatków byłoby stać na tak niedojrzały humor, jednak nie zmienia to
faktu, że (1) nawet starsi bohaterowie zachowywali się jak dzieciaki (2) było
to niesamowicie irytujące. Podejrzewam, że autor miał na celu rozbawienie
czytelnika, jednak w większości przypadków mu to nie wychodziło.
Od samego początku Alan
Cole wydawał mi się postacią dosyć żałosną – taką ciemną masą poddającą się woli
innych, niegotową by stanąć w swojej obronie. Domyślam się, że Eric Bell chciał
podkreślić taką kreacją bohatera jego późniejszą przemianę, jednak nic nie
poradzę na to, że nie rozumiem i nie potrafię darzyć sympatią osób, które, tak
jak Alan, łatwo dają sobą pomiatać. Powiedzieć, że ten bohater zrobił na mnie
dosyć mizerne wrażenie, to jak nie powiedzieć nic. Mam też wiele zarzutów co do
dorosłych postaci w Alan Cole nie jest
tchórzem. Przysięgam, że w żadnej książce nie widziałam takiego
nagromadzenia wypaczonych bohaterów. Mam
wrażenie, że jedyną dorosłą w tej powieści, której nie miałam ochoty trzasnąć w
głowę i prosić, by się opamiętała, była panna Richter, nauczycielka Alana.
Reszta dorosłych – ojciec i matka Alana, rodzice jego kumpla Madisona – byli naprawdę
koszmarni. Gdy patrzyłam na ich zachowanie, miałam wrażenie, że mam do
czynienia z bandą niedojrzałych małp, a nie z dorosłymi ludźmi, od których
oczekuje się pewnej odpowiedzialności i stabilności psychicznej.
W książce brakowało mi
dokładniejszego opisania motywacji bohaterów. Choć bardzo się starałam, nie
potrafiłam dojść do tego, dlaczego pan X zachowuje się akurat w ten sposób, a
pani Y w inny. Od początku ogromną zagadką była dla mnie nienawiść ojca Alana i
Nathana do jego synów, która miejscami przybierała naprawdę monstrualne
rozmiary. Nieraz szokował mnie sposób, w jaki ten mężczyzna odnosił się do
swojej rodziny, i mimo że w końcowej części powieści autor przytacza pewne
zdarzenie z przeszłości tego bohatera, które mogło mieć wpływ na jego osobowość…
i tak nie wydaje mi się, aby tłumaczyło go to całkowicie. Tak samo powód, dla
którego Nathan tak zaciekle nękał i szantażował Alana, wydał mi się dosyć
błahy. Nie potrafiłam pojąć również zauroczenia Alana pewnym chłopakiem, który –
moim zdaniem – był wręcz koszmarny. W ogóle mam wrażenie, że żaden z bohaterów
tej książki (może poza wspomnianą panną Richter) nie był bohaterem pozytywnym.
Choć książka nie jest
długa i teoretycznie powinno się ją czytać błyskawicznie, nie czułam się w
żadnym stopniu porwana przez tą historię. Nawet końcowa metamorfoza Alana, który w końcu
przestaje być pomiotem, nie wywołała we mnie żadnych emocji. Opowieść o trudnej miłości,
problemach rodzinnych i wielkim coming oucie, która miała być wciągająca,
zabawna i pełna emocji, była w rzeczywistości płaska jak deska i nijaka jak
kropla w morzu miliona innych podobnych książek. Nie jestem w stanie nawet
wymienić jednego konkretnego plusa tej powieści – do głowy przychodzą mi tylko
elementy, które albo działały mi na nerwy, albo nie robiły na mnie żadnego
wrażenia.
A tak od bardziej
technicznej strony, mogłabym przyczepić się jeszcze do jednej sprawy: brakowało
mi oddzielenia akapitów książki w momencie, gdy akcja powieści przenosiła się w
miejscu lub w czasie. Kiedy w jedno zdanie opisywało dzień Alana w szkole, a
kolejne mówiło już o jego pobycie w domu można było łatwo się pogubić. Zwykłe
przełożenie zdania do kolejnej linijki załatwiłoby sprawę.
PODSUMOWANIE:
Alan
Cole nie jest tchórzem miała być czymś wyjątkowym, co zapamiętałabym
na dłużej, a w rzeczywistości okazała się książką tak mało zapadającą w pamięć,
że już teraz czuję, jak wspomnienie o niej ulatuje z mojej głowy. Niedojrzałe
zachowanie bohaterów, żenujący humor i niejasna motywacja bohaterów – to wszystko
przeszkadzało mi w pozytywnym odbiorze tej lektury. Niestety, choć bardzo bym
chciała, nie mogę z czystym sumieniem polecić Wam tej książki. Jestem pewna, że
jeśli macie ochotę na coś w klimatach LGBT, znajdziecie na rynku wydawniczym
mnóstwo innych, bardziej godnych uwagi powieści.
★★★★☆☆☆☆☆☆ (ujdzie)
12 komentarze
Czytając opis książka wydaje się naprawdę ciekawa, szkoda tylko, że nie pozostawia po sobie niczego w pamięci czytelnika. Jeszcze się zastanowię. 😊
OdpowiedzUsuńTeż żałuję, że nie okazała się lepsza :(
UsuńWiązałam z tą pozycją ogromne nadzieję, jednak teraz chyba ją sobie odpuszczę.... :/
OdpowiedzUsuńTo chyba będzie dobra decyzja... ;)
UsuńKiecy zobaczyłam tytuł posta pomyślałam: no no, interesujące, jednak im dalej tym widzę, że niestety zamiast interesujące to rozczarowujące. Szkoda, bo ten temat choć trudny to bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńTeż żałuję, że książka nie okazała się lepsza, bo miała potencjał :(
UsuńZanim przeczytałam Twoją recenzję, usłyszałam dzisiaj na instagramie, że bohater tej powieści ma dwanaście lat i moje zdziwienie było wcale nie mniejsze niż Twoje. Nie czytuję młodzieżówek, więc nie miałam tej w planie, nie znałam nawet zarysu fabuły, ale już sam wątek LGBT warunkował, wg mnie, nieco starszy wiek bohatera. Ostatecznie... co dwunastolatek może wiedzieć o seksualności? Strzał w kolano na samym początku, o, tak bym podsumowała taką decyzję autora.
OdpowiedzUsuńŚciskam,
S.
Dokładnie! Wydawało mi się naturalne, że bohater mający na tyle wykształconą świadomość samego siebie, żeby uważać się za homoseksualistę, powinien przynajmniej wkraczać w wiek dorosły, a nie rozpoczynać tak naprawdę dojrzewanie...
UsuńZwykle nie sięgam po powieści tego typu i w tym przypadku też raczej nie ulegnie to zmianie :D Z tego, co piszesz, mam wrażenie, że jest to książka napisana przede wszystkim po to, żeby zwrócić uwagę na problem akceptowania siebie i swojej seksualności oraz tolerowania innych, a wszystko pozostałe zeszło na dalszy plan... Trochę szkoda, że tak wyszło. I sama jestem teraz w szoku, że główny bohater to dwunastolatek :o
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ♥
Ja również byłam zaskoczona! I masz rację - autor chyba chciał zwrócić uwagę na problem braku akceptacji, ale wykonanie nie było zbyt dobrze przemyślane ;)
UsuńTą książkę będę musiał na pewno przeczytać za jakiś czas.Pewnie to będzie w występnym tygodniu.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy Tobie spodoba się bardziej ;)
Usuń