184. ,,Ja, potępiona" Katarzyna Berenika Miszczuk

16:07


Wszystko wskazuje na to, że Wiktoria już nigdy ostatecznie nie zdoła uwolnić się od zaświatów. Choć wraca na ziemię, szybko staje się ofiarą kolejnego przekrętu Beletha, w wyniku którego trafia do Tartaru - miejsca owianego legendą i tak przerażającego, że wielu wolałoby zostać ostatecznie pozbawionymi duszy niż dostać się do niego na wieczne potępienie. Dziewczyna spotyka tam po raz kolejny osoby, które będą pragnęły większej władzy nad światem i które będą jej zagrażać. Nie zostanie jednak pozostawiona samej sobie, ponieważ Beleth nie zapomniał o niej i zamierza zrobić wszystko, aby dostać się do Tartaru i wyciągnąć dziewczynę z tarapatów.

To już trzecia i przedostatnia część serii o Wiktorii Biankowskiej. Jak możecie pamiętać, o ile pierwszy tom był dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, to po skończeniu drugiego byłam dosyć mocno zawiedziona. Poziom absurdu, na jaki wkroczyła ta książka, był już dla mnie nie do zniesienia. Mimo tego, kontynuowałam serię i zabrałam się za trzeci tom bez większych uprzedzeń, mając nadzieję na to, że znów poczuję to pozytywne podniecenie z pierwszej części. Czy Ja, potępiona okazała się lepsza od swojej poprzedniczki?



Zaczęło się naprawdę dobrze. W jednym z komentarzy pod postem o Ja, anielica pisaliście, że w trzecim tomie bohaterowie stają się doroślejsi. I faktycznie, początkowo dostrzegałam tę zmianę. Wciąż nie była to jakaś zatrważająca metamorfoza - powiedziałabym, że w poziomie dojrzałości postacie awansowały z poziomu “żaden” do poziomu “mierny” - ale zawsze coś. Najbardziej widoczną zmianę dostrzegałam w Belecie, który nabroił już tak wiele, że najwidoczniej w końcu zdał sobie sprawę z tego, że należałoby wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. (Aby uchronić siebie od niepotrzebnej irytacji, nie będę się rozwodzić nad zdarzeniem będącym przyczyną tej przemiany. Wspomnę jedynie, że Beleth ,,przypadkowo zabija Wiktorię” ze skutkiem tak poważnym, że ta trafia do Tartaru.)


Pierwsza część książki, w której Wiktoria przebywa w Tartarze, okazała się zaskakująco ciekawa. Zauważyłam to już w pierwszym tomie serii - Katarzyna Berenika Miszczuk naprawdę zręcznie potrafi kreować przestrzeń tak, aby ta stała się interesująca. Abstrahując już od tego, że najczęściej w tej przestrzeni umieszcza maksymalnie irytujących bohaterów i zupełnie niewiarygodne zdarzenia, to gdyby wziąć pod uwagę jedynie zaskakujący pomysł na stworzenie przestrzeni i rządzących nią praw, byłabym skłonna mieć o tej serii o wiele lepszą opinię. Na początku książki wiele też dowiadujemy się o sytuacji Beletha, który poświęca naprawdę dużo, aby uratować Wiktorię z tarapatów. To bardzo zaskakujące zachowanie, jak na tego bohatera, jednak zaskakujące pozytywnie.



Z biegiem czasu jednak pozytywy znów zaczęły przegrywać z wadami, które pojawiały się od pewnego momentu regularnie. Właściwie zaczęło się od pojawienia się kolejnej postaci, która miała ambicje zdobycia władzy nad światem. Wszystko byłoby w porządku, gdyby ten sam motyw nie pojawił się już w dwóch poprzednich tomach. Sami powiedzcie: ile można czytać o psychopatach owładniętych  żądzą władzy? Po trzecim razie miałam już zdecydowanie dosyć. A potem nie było wcale lepiej - po raz kolejny uderzył mnie infantylizm głównej bohaterki, która - mimo że rzekomo zdecydowała się kochać Beletha - wciąż przejawiała objawy nieznośnej zazdrości w stosunku do Piotra. Jakby tego było mało, w książce miały zaistnieć dwa punkty kulminacyjne - pierwszym było wyjście z Tartaru, a drugim wielka bitwa w zaświatach. Nie wiem, czy autorką kierował brak pomysłu na opis tych zdarzeń czy obawa przed opisaniem czegoś, co w końcu mogłoby się okazać dobre w tej książce, jednak to, w jaki sposób potraktowała wspomniane momenty kulminacyjne, był niewybaczalny. Przeprawę przez Styks i ucieczkę z Tartaru Wiktoria przespała, więc nie dowiadujemy się nawet, w jaki sposób bohaterowie wydostali się na zewnątrz, a opis bitwy sprowadził się do perspektywy postaci, które tak naprawdę nie brały w niej udziału. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jak można gorzej potraktować własną historię.


O dziwo jednak elementy te nie wywierały już na mnie takiego wrażenia. Nie irytowałam się, nie denerwowałam na bohaterów. Czytałam jedynie książkę z obojętnością, która w tej sytuacji nie była chyba nawet lepsza - wolałabym czuć cokolwiek podczas lektury, a tutaj spotkała mnie męcząca neutralność. Ciężko było mi więc przebrnąć przez tę powieść, której druga połowa ciągnęła się niemiłosiernie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio musiałam tak zmuszać się do czytania. Choć może nie było to zmuszanie się, lecz przypominanie sobie, że powinnam czytać. Łatwiej było mi bowiem zapomnieć o tej książce, która absolutnie niczym się nie wyróżniła. 



Podsumowując, Ja, potępiona była tomem serii, o którym zapomniałam w momencie zamknięcia książki. Choć jej początek zapowiadał się dobrze, później znów zauważyłam znaczny spadek jakości. Wciąż zamierzam jednak sięgnąć po czwarty tom serii. Szczerze mówiąc, kusi mnie myśl o tym, że będzie to ostatnia część, ale również jestem mimo wszystko ciekawa zakończenia serii. Może to naiwne, ale nie tracę ostatków nadziei na to, że autorka wróci jeszcze z tą historią na dobre tory z samego początku, kiedy to czytałam tę serię z przyjemnością.


★★★★★☆☆☆☆☆



Jak jest u Was z czytaniem serii książek? Zawsze czytacie do końca, czy przerywacie, gdy któryś z nich okazuje się niewystarczająco dobry?

D.


You Might Also Like

7 komentarze

  1. Miałam podobne odczucia po skończeniu tej książki kilka lat temu. I chyba pisałam coś o tym pod twoją recenzją ,,Ja, anielica". Jestem już po czwartym tomie i tam naprawdę bohaterowie są dojrzalsi. ,,Ja, ocalona" jest ogólnie lepiej napisana.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak dobrze mi to słyszeć! Staram się sama siebie dobrze nastroić na ostatni tom, a Twój komentarz też mi w tym pomaga ;)

      Usuń
  2. Nie znam twórczości tej autorki, ale to dlatego, że nie jest to mój klimat czytelniczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja przeczytałam już wszystkie dostępne części i mogę śmiało powiedzieć, że najbardziej podobał mi się pierwszy i czwarty tom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze to słyszeć, bo właśnie jestem w trakcie czytania czwartego tomu i mam ogromną nadzieję, że okaże się lepszy niż jego poprzednicy ;)

      Usuń
  4. Książki Miszczuk mam dopiero w planach, zobaczymy czy mi się spodoba jej twórczość ;)

    OdpowiedzUsuń

MÓJ INSTAGRAM

MÓJ FACEBOOK

NAPISZ DO MNIE

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *