185. [przedpremierowo] ,,Wybrańcy" Veronica Roth
10:46
Przed
dziesięcioma laty świat zmierzył się z realistycznym zagrożeniem zagłady. Potężny antagonista nazywany Mrocznym
odebrał życie setkom tysięcy ludzi, aż w końcu na jego drodze stanęli oni –
Wybrańcy. Piątka nastolatków obdarzonych szczególnymi cechami zdołała pokonać
Mrocznego, wypełniając tym samym treść przepowiedni i ratując miliony istnień.
Po
dziesięciu latach Wybrańcy wciąż zmagają się ze skutkami zdarzeń z przeszłości – dręczą ich koszmary, wspomnienia nie
dają spokoju, a dostosowanie się do życia w blasku fleszy jest wyzwaniem, przed
którym stają każdego dnia. Wydaje się, że świat wrócił do normalności, a echa
istnienia Mrocznego toną w zgiełku codzienności. Co jednak stałoby się,
gdyby pozorny spokój okazał się złudnym? Czy Wybrańcy byliby gotowi jeszcze raz
zmierzyć się z wrogimi mocami, gdyby… Mroczny powrócił?
Sądzę,
że nie pomyliłabym się, mówiąc, że dla wielu osób w moim wieku seria Niezgodna
była początkiem fascynacji fantastyką młodzieżową. Pamiętam, jak zaczytywałam się w niej
jeszcze na początku gimnazjum i zdołałam przekonać do tej serii nawet moją
mamę, która nie za wiele wtedy miała wspólnego z tym gatunkiem. Kilka lat
później przeczytałam również dylogię tej autorki, rozpoczynającą się Naznaczonymi
śmiercią, aby w końcu dotrzeć do Wybrańców. Można powiedzieć, że
znam twórczość Veroniki Roth od podszewki i do tej pory ani razu mnie nie
zawiodła. Jednak czy Wybrańcy również okazali się lekturą równie
zadowalającą?
Chcąc
opisać Wybrańców, pierwszym faktem, na jaki zwróciłabym uwagę, byłoby
to, że jest to powieść-zagadka.
W trakcie kilkudziesięciu początkowych stron czułam się, jakbym weszła do
pokoju w samym środku toczącej się tam rozmowy i nie miała pojęcia, o czym
mowa. Dopiero dłuższy czas przebywania w pokoju i podsuwane co jakiś czas
wskazówki, co do kontekstu rozmowy, pozwoliły mi zorientować się w sytuacji. Bo
tak to właśnie wygląda – zostajemy wrzuceni w wir akcji toczącej się 10 lat
po pamiętnej walce Mrocznego z Wybrańcami i nie wiemy niczego na temat tego,
jak ona wyglądała. Co więcej, nie są nam znane również jakiekolwiek fakty
związane z tożsamością złoczyńcy, przeszłością bohaterów czy tego, dlaczego to
właśnie oni musieli zmierzyć się z Mrocznym. Z biegiem czasu otrzymujemy
wprawdzie skrawki informacji, ale nigdy nie jest to pełna porcja, zawsze w tle czai
się niedopowiedzenie i zagadka. Czy to dobrze? Jak najbardziej. Nie lubię oczywistości,
a tajemnice przyjmuję z otwartymi ramionami.
Ciekawym
jest fakt, że część akcji poznajemy poprzez wycinki gazet, artykuły, eseje,
wiersze i tajną dokumentację, które przeplatają się z regularnymi rozdziałami.
Nie zawsze dotyczą one stricte wydarzeń z życia bohaterów, lecz czasem obracają
się wokół elementów życia codziennego Chicago, jak i później miasta Cordus. Jest
to doskonały zabieg dodający autentyczności światowi przedstawionemu w książce.
Rzeczywistość, jaką podsuwa nam Veronica Roth, nie kończy się na piątce
Wybrańców i ich walce ze złem, lecz wybiega dalej, aż do nowinek
technologicznych, mody panującej w mieście, zdarzeń relacjonowanych w
brukowcach czy aktualnych motywów występujących w poezji.
Jakby
tej autentyczności było mało, autorka zadbała o niezwykle szczegółowe opisy
miast Chicago i Cordus, w których ma miejsce akcja. Opisy te są wręcz mimetyczne, skupiają się
na najmniejszych detalach, nie będąc jednocześnie nudnymi. Jako że świat książki
pod wieloma względami odbiega od rzeczywistego, taki mimetyzm jest kluczowy w
kwestii zrozumienia i poczucia klimatu powieści. A klimat ten, swoją drogą, rezonuje
z kart książki naprawdę mocno i ciężko jest mu się oprzeć.
Słów
kilka należy również poświęcić bohaterom. Choć Wybrańców jest piątka – Matt, Esther, Albie, Inez i
Sloane – to właśnie ta ostatnia przewodzi narracji. Od początku widzimy ją
jako twardą i niedostępną dziewczynę; jedną z tych, które rozbiłyby nos temu,
kto krzywo by na nie spojrzał, mijając je na ulicy. Szybko okazuje się jednak,
że jest to tylko poza, sposób na poradzenie sobie z traumą po porwaniu i
niewoli, jakim Sloane została poddana przez Mrocznego. Usilnie starałam się
znaleźć w tej bohaterce coś, z czym mogłabym się utożsamiać. Zrozumienie jej
zajęło mi sporo czasu, ale gdy ostatecznie mi się to udało, znalazłam w niej więcej
duszy i emocji, niż można by się spodziewać. Zdecydowanie nie jest to
bohaterka jednoznacznie dobra -powiedziałabym nawet, że więcej jest w niej
złych cech niż tych pozytywnych. Mimo to pod koniec powieści odkryłam, że kilka
z tych cech z nią dzielę, więc już po czasie łatwiej było mi spojrzeć na nią
przychylnym okiem.
Mówiąc
o dobru i złu w Wybrańcach, muszę wspomnieć o tym, co uznaję za dużą zaletę
tej powieści – jest to cienka granica pomiędzy nimi dwoma. Mimo że początek
książki sugeruje popularny motyw walki dobra ze złem, nie trzeba długo czekać,
aby przekonać się, że sprawa ta nie jest tak czarno-biała, jak wydaje się być
na pierwszy rzut oka. Prawdą jest, że te dwie strony ścierają się ze sobą w
powieści nie raz, jednak każda z nich okazuje się mieć w sobie cząstkę tej
drugiej. Dobro ma w sobie co najmniej kilka ziaren zła, a zło co najmniej kilka
ziaren dobra. Jest to bardzo rozsądne odejście od schematu, które wzbudziło
moje zadowolenie. Na dodatek dobro i zło wyznaczane przez Veronikę Roth
nieustannie zmienia swoje położenie – ten, kogo uznawaliśmy za sprzymierzeńca,
w mgnieniu oka może stać się wrogiem, i na odwrót. Zaskoczenie i suspens to
mocne strony Wybrańców.
Powieść
Veroniki Roth pełna jest intrygujących motywów. Poza wspomnianą już walką dobra ze złem
znajdziemy w niej złoczyńców i bohaterów, magię, równolegle istniejące
światy i próbę poradzenia sobie z demonami przeszłości. Należy pamiętać
jednak, że Wybrańcy nie są książką, która powala szalonym tempem akcji i
nie daje chwili, aby złapać oddech. Przeciwnie – proces wciągania czytelnika
w fabułę jest w tym przypadku raczej niespieszny, rozciągnięty na dobrych
kilkadziesiąt stron. Zwroty akcji nie spadają nam na głowę z nieba, lecz
subtelnie pojawiają się w dyskusjach czy obserwacjach bohaterów. Nie
powinniście się jednak zrażać, bo to, że trzeba poświęcić więcej czasu, aby dać
się porwać Wybrańcom, nie oznacza, że książka ta nie jest w tym
skuteczna. Jest diabelnie skuteczna! Trzeba jedynie wziąć pod uwagę jej nieco
spóźniony zapłon.
Czytając
o elementach powieści, o których wspomniałam, mogliście pomyśleć sobie, że duża
część z nich nie jest niczym nowym. I macie rację. Mimo to, możecie mieć
pewność, że motywy te zostały w Wybrańcach wykorzystane w najlepszy
możliwy sposób i przedstawione w najlepszej z możliwych wersji. Być może nie
jest to najbardziej oryginalna historia pod słońcem, jednak całkowicie spełnia
swoje zadanie, jeśli chodzi o bycie fascynującą i absorbującą lekturą.
Czy
są tu więc jakieś wady? Tak, a dokładniej jedna. Będąc już daleko za połową książki,
zaczęłam myśleć o tym, jak to dobrze, że znikąd nie zjawił się żaden
niepotrzebny motyw romansowy… aż w końcu się zjawił. Dokładnie tak
niepotrzebny, jak sobie wyobrażałam. Szczerze mówiąc, nie był on nawet całkowicie
zły, nie wzdrygałam się na wspomnienie o nim, jednak nie jestem w stanie
dostrzec żadnego celu jego wystąpienia w książce. To jest chyba najgorszy
rodzaj wątków romansowych w powieściach – te, które pojawiają się tylko po to,
aby być. Gdybym mogła, usunęłabym go z książki, zupełnie nic nie tracąc.
Plusem jest jednak to, że wątek ten utrzymany został w tle i nie pojawiał się
więcej razy, niż można by to uznać za znośne.
W
krótkim podsumowaniu stwierdziłabym, że Wybrańcy to powieść, od której
warto zacząć nowy rok 2021.
Patrząc na to, jak wyglądał trwający jeszcze rok 2020, myślę, że każdemu z nas przyda
się coś tak dobrego jak książka Veroniki Roth na początek. Jest to lektura, od
której ani się nie obejrzycie, a nie będziecie się mogli oderwać. Jest to
świat, który fascynuje złożonością i autentycznością. Są to zwroty akcji, intrygujące
tajemnice i magia w nowoczesnym wydaniu.
Ze szczerym sumieniem mogę Wam polecić Wybrańców. Niech to będzie moja
rekomendacja dla Was na nadchodzący rok.
★★★★★★★★☆☆
Czytaliście powieści
Veroniki Roth? Czy pamiętacie ten czas popularności Niezgodnej? :)
D.
7 komentarze
Świetnie, że ta książka ci się podobała. Pewnie sama ją przeczytam, ale najpierw muszę sięgnąć po książkę autorki, która trzy lata czeka na mojej półce.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Dobrze to znam - to odkładanie lektur w nieskończoność ;)
UsuńKsiążka zapowiada się ciekawie, lubię takie "czasowe" książki, gdzie poznajemy bohaterów w czasie obecnym, a zewsząd słyszymy co robili wcześniej. Od razu wiem, że autor ma pomysł na książkę i będzie dużo się działo. Chociaż brzmi to ciekawie, na razie odpuszczam- znam "Niezgodną" i "Naznaczonych śmiercią", i jak na razie jestem lekko zawiedziona. Autorka pisze jak dla mnie świetne pierwsze części książek, ale z ostatnią książką z serii mam zawsze problem.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że możemy być podobnym rocznikiem, ponieważ ja również czytałam Niezgodną w gimnazjum i pamiętam ten szał, gdy w kinach pojawiła się jej ekranizacja 😅
Pozdrawiam serdecznie!
Mogę zdradzić, że jestem rocznikiem '01 :)
UsuńWitaj ♡
OdpowiedzUsuńWspaniała recenzja. Niestety nie znam twórczości autorki ale chętnie poznałabym jej pióro bliżej :) Chętnie zapiszę sobie tytuł, ale najpierw muszę nadrobić zaległości :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Ogromnie polecam! Może coś z twórczości Roth akurat przypadnie Ci do gustu :)
UsuńDawno temu czytałam Niezgodną tej autorki, teraz sądzę, że nie była to jakaś porywająca seria. Może jednak przez te lata jej warsztat pisarski nieco się rozwinął, chyba sama muszę się o tym przekonać :)
OdpowiedzUsuń