183. ,,Ja, anielica" Katarzyna Berenika Miszczuk

19:41


Choć wszystko wskazywało na to, że przygoda Wiktorii z Piekłem zakończy się bezpowrotnie, a jej życie z znów będzie spokojne i poukładane, była to tylko cisza przed burzą. Moce, które zostały dziewczynie odebrane, wkrótce do niej wracają za sprawą podstępu Beletha, który nie chce o niej zapomnieć. Razem z Azazelem zjawia się w mieszkaniu Wiktorii i składa jej propozycję - ma ona pomóc diabłom w zdobyciu anielskich skrzydeł, a ci w zamian zabiorą ją do nieba. Mimo że przestrzeń niebiańska okazuje się znacznie inna niż ta, którą Wiktoria zna z Piekła, wciąż można spotkać tam aniołów o nie całkiem czystych intencjach, którzy będą chcieli wciągnąć dziewczynę w kłopoty.

Być może pamiętacie, jak pozytywne odczucia wzbudziła we mnie pierwsza część serii anielsko-diabelskiej Katarzyny Bereniki Miszczuk, czyli Ja, diablica (możecie przeczytać o tym tutaj). Pisałam o tym, jak czułam się zaabsorbowana przez świat wykreowany w książce, jak uśmiechałam się, czytając ją, i jaką sympatią zapałałam do bohaterów. Była to opinia pełna pozytywów, w której wyraziłam nadzieję na to, że kontynuacja powieści zapewni mi podobne wrażenia. Pod postem pisaliście jednak w komentarzach, że ta seria jest dla Was zbyt infantylna, żeby myśleć o niej poważnie; że zachowanie głównej bohaterki wydaje Wam się zbyt głupie, aby móc czytać z przyjemnością. Patrząc na te opinie myślałam sobie, że może i w kolejnych tomach ominie mnie to poczucie niezadowolenia z lektury. Bardzo chciałam, żeby tak było. A jednak, poczułam je, i to całkiem mocno.



Pod koniec książki Ja, diablica byłam niesamowicie ciekawa, jaka będzie kontynuacja losów bohaterów. Właściwie to autentycznie chciałam, aby postaci z Piekła znów odnalazły Wiktorię w jej ziemskim świecie, bo to one wydawały mi się najciekawszym elementem powieści. I faktycznie na początku cieszyłam się na ich widok - radość z tego, że pojawiły się na kartkach książki, przysłoniła mi to, o czym kilka osób pisało pod recenzją poprzedniego tomu - infantylizm i głupotę. O ile podczas czytania Ja, diablica całkiem dobrze wychodziło mi ignorowanie każdego niemądrego elementu, jaki pojawiał się w książce, to w drugim tomie nie potrafiłam już tego zrobić.


W czym więc tkwi problem? Czuję, że moja osobista granica poziomu nieprawdopodobieństwa w książkach, jaką mogę znieść, została przekroczona. Zdaję sobie sprawę z tego, że ta konkretna seria Katarzyny Bereniki Miszczuk opiera się na absurdzie i od samego początku nie miała mieć zupełnie nic wspólnego z rzeczywistością. I dopóki akcja toczyła się tylko w zaświatach, mogłam bez większego problemu zaakceptować taką ich wizję, jaką proponowała autorka. Robiłam to z przymrużeniem oka, odwracając się od wszystkiego, co potencjalnie mogłoby budzić moją irytację, jednak udawało się. Natomiast gdy akcja zaczęła ingerować w świat rzeczywisty, ziemski, gdy w tej ogólnej maskaradzie zaczęły brać udział prawdziwie istniejące postacie, było to już dla mnie zbyt wiele. Wiecie, gdy zbyt długo mrużycie to oko spoglądające na książkę, zaczyna boleć. I bolało.


Nie chcę też mówić, że calutką książkę wypełniają zdarzenia z kosmosu, które budzić potrafią jedynie niedowierzanie połączone ze znużeniem, jednak prawdą jest, że tak wygląda część tej powieści. Szczególnie ta druga, w której pojawia się tak wiele zupełnie nierealnych i nielogicznych incydentów łącznie ze spotkaniem z papieżem, że aż na samą myśl mam ochotę przewrócić oczami. W głowie utkwiła mi jeszcze jedna scena z powieści, której niestety nie zapamiętam mile. Jeśli postaracie się przywołać w głowie wszystkie najbardziej ekstremalnie sztampowe i utarte stwierdzenia, jakie padają (zwykle w filmach, bo nie w realnym życiu) między ludźmi, którzy właśnie rozstają się, kończąc swój związek… to jest właśnie to. Ciężko mi uwierzyć, że zaledwie kilka stron mogło być tak bardzo napakowanych pustymi frazesami. Choć od samego początku ta seria nie prezentowała powalającej jakości w dialogach, to wcześniej były one chociaż neutralnie zwykłe lub zabawne. 



Znów jednak muszę podkreślić, że Ja, anielica nie jest też książką, którą miałabym ochotę spalić; wyrwać Wam z ręki, gdybyście ją akurat czytali; czy też umieścić w spisie lektur najgorszych z najgorszych. Jej całość, gdy wezmę też pod uwagę kilku sympatycznych bohaterów oraz parę zabawnych wypowiedzi, budzi we mnie neutralne, a nie negatywne uczucia. Porównałabym to do wrażeń jakie można odnieść podczas oglądania komediowego filmu akcji gorszego sortu - w trakcie seansu kilka(naście) razy przerwócicie oczami i westchniecie z irytacją, ale ogólnie rzecz biorąc będzie to produkcja nieszkodliwa. I tak samo jest z Ja, anielica - wielokrotnie czytałam powieści, które bardziej działały mi na nerwy i których miałam ochotę pozbyć się w tempie natychmiastowym. 


Choć nie bawiłam się tak dobrze, jak przy lekturze pierwszej części serii, będę ją kontynuować. Przede mną jeszcze dwa tomy przygód Wiktorii Biankowskiej i liczę na to, że aspekt rozrywkowy, który jest najważniejszą cechą książek Katarzyny Bereniki Miszczuk, znów przysłoni mi liczne niedociągnięcia, które w książce Ja, anielica zaczęły dominować. 


★★★★★☆☆☆☆☆


Czytaliście ten tom serii? Jak porównalibyście z pierwszym? Jeśli mielibyście taki wybór, jaki mają bohaterowie książki, wolelibyście mieszkać w Niebie czy w Piekle? 

D.


You Might Also Like

11 komentarze

  1. Na pewno Piotruś nie zalicza się do sympatycznych postaci. Raczej irytujących. Trzeci tom był dla mnie najgorszy z wszystkich, ale i tak czekam na czwartą część.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Piotrusia nie zaliczyłabym do sympatycznych postaci - od samego początku był dla mnie przeraźliwie nijaki i sztywny. Kurczę, nie nastrajasz mnie pozytywnie na trzeci tom... Mam nadzieję, że jakoś to przetrwam :)

      Usuń
  2. Nie znam twórczości tej autorki, ale to dlatego, że to nie moje klimaty czytelnicze. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie ten tom jest najsłabszy z całego cyklu, na szczęście po nim robi się już lepiej. Trzeci i czwarty tom wciągają, a bohaterowie w końcu stają się dojrzalsi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak dobrze to słyszeć! Pozytywnie nastraja mnie to do dalszego czytania :)

      Usuń
  4. Nie czytałam i nie interesuje mnie zbytnio, za dużo negatywnych opinii widziałam, ale może kiedyś jeszcze sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się tym opiniom... Choć zawsze warto sprawdzić książkę na własnej skórze ;)

      Usuń
  5. niestety, nie znam tej twórczości, ale gdy będę miała okazję pewnie po nią sięgnę :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawno mnie tu nie było i dopiero teraz widzę zmiany- wprowadziłaś przepiękny szablon *o*
    Jeśli chodzi o twórczość Katarzyny Bereniki Miszczuk, to niestety nie znam żadnej jej książki, ale planuję przeczytać ten cykl w 2021.

    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szablon ostatnio zaczął się trochę rozjeżdżać, więc nadaje się do zmiany, ale dziękuję za wszystkie miłe słowa :)

      Usuń

MÓJ INSTAGRAM

MÓJ FACEBOOK

NAPISZ DO MNIE

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *