181. "Ja, diablica" Katarzyna Berenika Miszczuk

22:03


Wiktoria Biankowska pewnego dnia umiera i trafia do Piekła. Nie przypomina ono jednak w żadnym stopniu piekła, jakie wyobrażają sobie ludzie na ziemi - brakuje wszechobecnych ogni, krzyków potępionych i przerażających stworzeń. Zamiast tego dziewczyna spotyka przystojnego diabła, który oprowadza ją po jej nowej rezydencji. Wiktoria zostaje obdarzona mocą i przypisana do konkretnej pracy - będzie musiała dobijać targu o dusze zmarłych i próbować sprowadzić ich do Piekła, krzyżując plany przedstawicielom Nieba. Choć życie w Piekle pod wieloma względami okazuje się być wygodniejszym od ziemskiego, Wiktorię przyciąga do Ziemi pozostawiona na niej miłość do Piotrka. Fakt, że będzie próbowała za wszelką cenę skontaktować się z ukochanym, w połączeniu z nieustającym towarzystwem dwóch przebiegłych diabłów, zwiastuje nic innego, tylko kłopoty.

Jeśli śledzicie mojego bloga, to możecie być lekko zaskoczeni takim wyborem lektury. Zapewniam Was, że ja też jestem. Zdecydowałam się na tę powieść bardzo impulsywnie, kierując się właściwie tylko tym, że tytuł Ja, diablica obił mi się o uszy wiele razy. Gdyby jednak spojrzeć na to, że jest to książka polska, w dodatku napisana z dosyć dużą dozą fantazji i humoru, to gotowa jestem przyznać rację każdemu, kto stwierdzi, że znajduje się ona poza moim docelowym gronem upodobań literackich. Ryzyko ryzykiem, ale okazuje się, że czasem opłaca się wyjść ze strefy komfortu i spróbować czegoś nowego.


Wyobraźcie sobie, że wszystko, co do tej pory wiedzieliście na temat życia po śmierci, jest nieprawdą. No, prawie wszystko. W rzeczywistości po śmierci mielibyście sami zdecydować, gdzie chcecie trafić - do Piekła czy do Nieba. W każdym z tych miejsc czekałoby na Was życie wieczne, w Piekle może odrobinę ciekawsze, bo ograniczone przez znacznie mniejszą ilość zasad. Moglibyście prowadzić mniej lub bardziej spokojne życie w jednej z dwóch krain Arkadii… Podoba Wam się taka wizja? 


Główna bohaterka książki, Wiktoria, zostaje diablicą. I to nie byle jaką. Całkiem nieźle radzi sobie w przekonywaniu zmarłych o tym, że powinni zamieszkać w zapewniającym pełnię wrażeń Piekle, a nie w nudnym Niebie, jednak całą sytuację zmienia moment, w którym dowiaduje się, że przez przypadek została obdarzona mocą większą od tej, jaką posiadają inni. Teraz może wracać na Ziemię, kiedy chce; może zmieniać jedne przedmioty w inne; mogłaby nawet zabić innego diabła, gdyby się na to odważyła. Jednak Wiktoria myśli tylko o tym, aby spotkać się z chłopakiem, którego przed śmiercią zostawiła na Ziemi, i w którym była od dłuższego czasu beznadziejnie zakochana. 


Rozpoczynając lekturę Ja, diablica obawiałam się, że groteskowy, zupełnie fantastyczny świat stworzony przez autorkę będzie wywoływał we mnie same negatywne emocje. Przygotowywałam się na zwalczanie irytacji, wzdychanie z politowaniem i utrzymywanie poważnego wyrazu twarzy przez całą lekturę. Ku mojemu zaskoczeniu, skończyło się jednak na czerpaniu prawdziwej, prostej przyjemności z czytania, na uśmiechaniu się pod nosem i przeżywaniu losów bohaterów. Jakaś wyniosła część mnie, przyzwyczajona do odrobinę ambitniejszych książek, przez pewien czas wzbraniała się przed polubieniem powieści tak niemądrej i niewymagającej, jednak teraz z pokorą przyznaję, że Katarzynie Berenice Miszczuk naprawdę udało się mnie do siebie przekonać.


Ja, diablica to powieść, którą czyta się błyskawicznie. Nawet ja, odzwyczajona już od regularnego czytania obfitych partii książek, zdołałam pochłonąć ją w zaledwie kilka dni. Czuję, że bardziej wytrawni w tej praktyce czytelnicy byliby w stanie zakończyć ją po jednym czy dwóch podejściach. Lekkość tej książki jest jej niewątpliwą zaletą. Nie wyobrażam sobie nawet, jak miałaby wyglądać TAKA fabuła, gdyby umieścić ją w klimacie grozy i niepokoju. Groteska i absurd są tutaj jak najbardziej na miejscu i nadają powieści niezobowiązującej formy. Choć na samym początku podchodziłam dosyć podejrzliwie do samego pomysłu umieszczenia akcji książki w Piekle, z każdą stroną coraz mniej zadziwiały mnie absurdalne elementy fabuły aż w końcu zaczęłam się nawet z tego komizmu cieszyć. Ani przez chwilę nie podejrzewałam siebie o to, że będę się tak dobrze bawić.



Muszę Was przestrzec, że Ja, diablica jest powieścią, do której należy podejść z dużym przymrużeniem oka. Właściwie, to należałoby to oko prawie całkiem zamknąć. Gdyby je otworzyć szeroko i zacząć analizować każdy fragment książki, można by się poważnie rozczarować. Jednak z zachowaniem odpowiedniej dawki luzu można przejść przez tę lekturę z uśmiechem na twarzy.

Tym, co spodobało mi się w książce Katarzyny Bereniki Miszczuk, są detale. To, że w Piekle spotkać mogliśmy autentyczne postacie historyczne jak chociażby Kleopatrę wraz z obojgiem jej kochanków, Markiem Antoniuszem i Juliuszem Cezarem (niedarzących się specjalną sympatią); to, że Wiktoria nazwała swojego kota Behemotem, oraz to, że jeden z głównych bohaterów męskich był ogromnym fanem gry Diablo… To wszystko sprawiało, że byłam w stanie uwierzyć w świat, o którym czytałam, choć na chwilę. Na myśl o tych małych, właściwie niewiele znaczących, ale ubarwiających fabułę elementach, nawet teraz się uśmiecham. Znów to napiszę, ale nie spodziewałam się po samej sobie aż tak pozytywnej reakcji. Świadczy to tylko o tym, że nawet jeśli kręcicie nosem na myśl o tej książce, warto po nią sięgnąć i sprawdzić na własnej skórze, czy (nomen omen) diabeł aż taki straszny, jak go malują. W moim przypadku okazało się, że straszny nie był ani trochę, a nawet zdołałam się z nim zaprzyjaźnić.


Oczywistym jest, że Ja, diablica nie zalicza się do literatury wysokich lotów. Na próżno szukać w niej morałów czy mądrego przesłania. Jednak rozrywka w najczystszej postaci wylewa się z tej powieści falami. Przeczytajcie ją, jeśli mieliście zły dzień; jeśli jesteście zmęczeni pracą lub nauką, a zapewniam, że w kwestii odciągania Waszych myśli od zmartwień sprawdzi się doskonale. Ja pełna nadziei zabieram się wkrótce za drugi tom serii, więc możecie oczekiwać kolejnego postu już niedługo. Oby kontynuacja dorównała swojej poprzedniczce.

★★★★★★★☆☆☆




Czytaliście diabelsko-anielską serię Katarzyny Bereniki Miszczuk? Jaki macie stosunek do polskich książek młodzieżowych? 

D.



You Might Also Like

12 komentarze

  1. Dla mnie jest to najlepszy tom z wszystkich książek, które do tej pory ukazały się w tej serii.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze to słyszeć. Mimo to mam nadzieję, że i przy kolejnych będę się dobrze bawić :)

      Usuń
  2. Czytałam kilka książek tej autorki, tę również, ale pełnia infantylizmu sprawiła, że nigdy wiecej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja - infantylizm się tutaj wylewa falami. Aż mnie dziwi to, że mi nie działał na nerwy... ;)

      Usuń
  3. Autorkę kojarzę z jej cyklu "Kwiat paproci". Fajna na zabicie czasu, ale jakoś nie spieszno mi do kolejnego spotkania z autorką. Nie wydaje mi się, żebym odnalazła się w "Diabelskiej serii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię, ja też nie mogłabym stale czytać tylko tego typu książek. Jednak w ramach odmiany, jak dla mnie jest świetna :)

      Usuń
  4. Nie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale to dlatego, że nie są to do końca moje klimaty czytelnicze. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś, jeśli będziesz miała ochotę, sięgnij po nią w drodze wyjątku - może przypadnie Ci do gustu tak jak i mi :)

      Usuń
  5. Czytałam ją już naprawdę dawno temu i niestety była to jedna z najgorszych książek jakie miałam okazję czytać... Główna bohaterka cholernie mnie irytowała, a cała historia wydała mi się bardzo absurdalna i po prostu... Głupia :/
    Ale cieszę się że dobrze się przy niej bawiłaś, a ile ludzi tyle opinii. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie skończyłam czytać drugi tom i teraz rozumiem, co masz na myśli. Choć w pierwszym tomie jeszcze mi to nie przeszkadzało, w drugim poziom infantylizmu i nieprawdopodobieństwa zaczął mnie już przerastać ;)

      Usuń
  6. Ale się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam ten tytuł książki. Przypomniałam sobie wówczas, że dobrze się przy niej bawiłam, ale również ten czas, kiedy ją czytałam (to było liceum). Mam już dawno wszystkie trzy tomy za sobą, ale z chęcią powróciłabym do niej znów, bo choć trzecia część mi nie siadła, to jednak cała ta historia była dla mnie ciekawa, tym bardziej, że lubię takie klimaty piekła, nieba i demonów. Fajnie, że przypomniałaś mi o tej książce!

    Pozdrawiam serdecznie i skromniutko zapraszam do siebie.
    Book Prisoner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ta książka budzi w Tobie tak pozytywne wspomnienia. Każdy ma taką serię książkową, w której zaczytywał się w liceum czy gimnazjum :)

      Usuń

MÓJ INSTAGRAM

MÓJ FACEBOOK

NAPISZ DO MNIE

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *