126. [PRZEDPREMIEROWO] TOŃ, CHYBA POTRAFISZ!

16:09



Autor:
Marta Kisiel
Data premiery: 23 maja 2018
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 416

PIERWSZE ZDANIE:




OPIS:
Kiedy Dżusi Stern postanawia wrócić do rodzinnego domu we Wrocławiu, nie podejrzewa, w jaki wir wydarzeń się wplącze. Wszystko zaczyna się w momencie, gdy niewiele myśląc wpuszcza za próg tajemniczego mężczyznę o imieniu Ramzes, łamiąc tym samym jedną z trzech świętych zasad panujących w domu Sternów, które przedstawiają się następująco: „Po pierwsze, nigdy nie wpuszczać nikogo za próg. Po drugie, nigdy nie zostawiać pustego mieszkania. Po trzecie, nigdy nie wspominać, co się stało z rodzicami”.

Dżusi, jej siostra Eleonora oraz ciotka Klara wplątują się w podejrzaną sprawę morderstwa, które stanowi dopiero początek niebezpiecznych zdarzeń, które będą miały miejsce. Czasem okazuje się bowiem, że nadszarpnięte relacje międzyludzkie trudno jest naprawić, a żeby przekonać się, kto przedkłada złoto i dzieła sztuki ponad przyjaźń i lojalność, trzeba odbyć podróż w czasie.

OPINIA:
Nieczęsto zdarza się, aby jakaś książka jeszcze przed premierą zdobywała tak wysokie noty i była obiektem tak wielu ochów i achów, jak ,,Toń". Poważnie, o tej powieści krąży tyle pochlebnych opinii, że nie da się przejść obok niej obojętnie, tym bardziej, że przyciąga do siebie fantastyczną prezencją – okładka nadaje się do oprawienia w ramkę i powieszenia na ścianie! Chociaż moje dotychczasowe doświadczenia z twórczością Marty Kisiel były raczej średnie, to przystąpiłam do lektury z ogromną ekscytacją i cieszyłam się na myśl, że w końcu dowiem się, o co cały ten szum. Miałam nadzieję, że ,,Toń" będzie książką, która odmieni moje postrzeganie Marty Kisiel i sprawi, że będę w ciemno sięgać po powieści tej autorki. Koniec końców książka nie okazała się zła, jednak nie mogę nie zignorować bolesnego uczucia rozczarowania, które czai się gdzieś z tyłu mojej głowy.



Każdy, kto kiedykolwiek miał styczność z Martą Kisiel, wie, czym odznaczają się jej książki – humorem, który przedostaje się do każdego zakamarka powieści, jest widoczny w kreacji bohaterów, komiczności zdarzeń i formułach dialogów. Zgaduję, że dla wielu osób humor ten był ogromną zaletą książek autorki, jednak mnie zupełnie nie przypadł go gustu - miałam po prostu wrażenie, że to, co bawi autorkę, niekoniecznie do mnie trafia. Jednak ,,Toń" w tym temacie różni się od swoich poprzedników. Nie można powiedzieć, że elementy humorystyczne zupełnie tutaj nie istnieją, jednak jest ich zdecydowanie mniej – w rozsądnych ilościach, akurat tyle, ile jestem w stanie znieść. Książkę czytało mi się więc o niebo lepiej, tym bardziej, że sama treść różni się od tego, do czego przyzwyczaiła nas Marta Kisiel.

Fabuła ,,Toni" opiera się na niespotykanych zdarzeniach mających miejsce w rodzinie Sternów, a właściwie Sternówien, ponieważ jej członkiniami są trzy kobiety – siostry Justyna (zwana Dżusi) i Eleonora oraz ich ciotka Klara. Powiedzieć, że w ich relacjach nie układa się najlepiej, to jak nie powiedzieć nic. Dżusi od kilku lat mieszka w Opolu, dokąd uciekła zaraz po zakończeniu szkoły, kiedy tylko nadarzyła się okazja, aby wyrwać się z domu. Eleonora poświęca się pracy w bibliotece i trzymaniu się skrupulatnie ułożonego harmonogramu na każdy dzień. Klara natomiast… jest osobą bardzo specyficzną, nadającą niekoniecznie na tych samych falach, co siostry. Zresztą przeszłość dziewczyn owiana jest tajemnicą, a lista tematów, których z zasady w domu Sternówien się nie porusza, ciągnie się jak stąd do Ameryki. Odkrywanie zagmatwanych sekretów związanych z rodziną Dżusi i Eleonory stanowi jeden z głównych tematów książki. Okazuje się bowiem, że przez wiele lat nagromadziło się mnóstwo spraw, o których Klara nie raczyła swoim bratanicom wspomnieć.

Mój nieustanny problem z twórczością Marty Kisiel miał swoją kontynuację w ,,Toni". Zarówno w ,,Dożywociu", jak i w ,,Szaławile", które czytałam, fragmenty szalenie ciekawe przeplatają się z tymi, w których bezmyślnie podążam wzrokiem za tekstem, nie przykładając do niego większej uwagi. Również tutaj chwilami nudziłam się jak mops, modląc się, aby w końcu nastąpił jakiś zwrot akcji, który sprawiłby, że obudziłabym się z sennego letargu, aby z ekscytacją śledzić wydarzenia w książce. Inną rzeczą, która mi przeszkadzała, było to, że moment kulminacyjny powieści, który wydawał mi się najbardziej kluczową sceną, znalazł się… w jej środku. Z zaskoczeniem pojęłam fakt, że przede mną została jeszcze grubo ponad setka stron, w czasie których zdążyłam ochłonąć i uspokoić się po tym zaskakującym fragmencie.



Przez dużą część czasu czułam się też zwyczajnie zagubiona w wydarzeniach, które miały miejsce w książce. Może nie chodzi o to, że ich nie zrozumiałam, jednak autorka momentami tak kombinowała z czasem narracji, nieoczekiwanie przeskakując z teraźniejszości do przeszłości, że przysporzyło mi trudności rozpoznanie, w którym momencie historii jestem aktualnie.

Krytyka krytyką, ale ,,Toń" nie była przecież taka zła – musicie mi to wybaczyć, ale zwykle łatwiej jest mi wytykać wady, niż podkreślać zalety. Marta Kisiel stworzyła niezwykle interesującą fabułę, w której pojawia się motyw podróży w czasie, który przecież uwielbiam. I nie są to takie „zwyczajne” podróże w czasie – wymagają obecności osoby zwanej psychopompem, posiadania chronometru i bywają szalenie niebezpieczne. Sama z moją ograniczoną wyobraźnią nigdy nie potrafiłabym wpaść na pomysł o tak zawiłej i ciekawej fabule, więc na tym polu autorce należą się oklaski.

PODSUMOWANIE:
Chociaż bez wahania uznaję ,,Toń" za najlepszą powieść Marty Kisiel, jaką dotychczas czytałam, nie mogę pozbyć się nutki zawodu. Słysząc te wszystkie pochwały o książce, spodziewałam się czegoś, co zwali mnie z nóg, a dostałam powieść, która wprawdzie była dobra, ale nie powaliła mnie na kolana. Za dużo było w niej elementów, które albo działały mi na nerwy, albo utrudniały czytanie, abym była w pełni zadowolona. Jest to jednak wyjątkowo ciekawa historia, którą z pewnością pokochają wszyscy fani Marty Kisiel.



Za możliwość przedpremierowego przeczytania książki gorąco dziękuję wydawnictwu Uroboros :)




You Might Also Like

16 komentarze

  1. Nie znam jeszcze twórczości autorki,ale mam w planach to zmienić.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że ,,Toń" będzie dobrą książką, żeby zacząć przygodę z Martą Kisiel :)

      Usuń
  2. Fabuła tej książki mnie nie ciekawi niestety, więc wiem, że tej książki raczej nie przeczytam. Ale chcę przeczytać kiedyś coś z pióra autorki. :)
    potegaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem! Chociaż ja właśnie poleciłabym ,,Toń", bo jak na razie z całej twórczości autorki, jaką czytałam, właśnie ona najbardziej mi się podobała :)

      Usuń
  3. Nie znam autorki, ale skoro polecasz zacząć przygodę z jej twórczością od "Toń" może spróbuję :)

    Pozdrawiam
    http://zksiazkanakanapie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się! Mam nadzieję, że Toń Ci się spodoba :)

      Usuń
  4. Nie czytałam jeszcze autorki, ale wiele o niej słyszałam. Myślę, że mi się spodoba. Tylko muszę otworzyć książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, otworzenie książki jest niezbędne! ;)

      Usuń
  5. Kurczę, to chyba najniższa ocena, jaką dotychczas widziałam, autentycznie! Książka faktycznie zdobywa dobre noty, więc jestem zaskoczona, ale kompletnie rozumiem Twoją opinię.

    Pozdrawiam,
    Iza z Heavy books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sama z jednej strony byłam zaskoczona, bo widziałam same wysokie oceny "Toni", ale z drugiej... chyba nigdy do końca nie było mi po drodze z Martą Kisiel ;)

      Usuń
  6. Nie czytałam wcześniej żadnej z książek autorki, więc nie mam pojęcia, czy i ta by mnie zainteresowała. Póki co raczej nie planuję niczego z literatury młodzieżowej, bo i tak mam malutko czasu na lektury ;)

    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym, że to bardziej fantastyka, niż literatura młodzieżowa, a Toń to już w ogóle raczej przystaje do tej "doroślejszej" fantastyki ;) Ale rozumiem!

      Usuń
  7. Mnie te achy i ochy wkurzają, bo do mnie książka jeszcze nie dotarła! A wszyscy już ją mają :( Gdzie tu sprawiedliwość? Szkoda, że czujesz niedosyt. Ja mogę się przed nim uchronić, bo nic więcej nie czytałam tej autorki i nie wiem czego się spodziewać.

    Pozdrawiam i zapraszam:
    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może skoro jeszcze nie znasz Marty Kisiel, będzie to udane pierwsze spotkanie :)

      Usuń
  8. Okładka zdecydowanie przyciąga wzrok, na naszym polskim tynku wydawniczym to prawdziwa perełka :)
    Nigdy nie czytałam żadnej książki Marty Kisiel i swoją przygodę planowałam rozpocząć właśnie z "Tonią" bo zbiera bardzo wysokie oceny ale staram sie na nic nie napalać. Wielokrotnie miałam zbyt wysokie oczekiwania co do książki przez te wszystkie zachwyty do około, potem człowiek nie potrafi nawet docenić książki gdy jest na prawdę niezła bo nie jest AŻ taka wspaniała jak obiecywano ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka faktycznie jest piękna! Chociaż nasz polski rynek coraz częściej wypuszcza tak cudnie wydane książki, że nic tylko podziwiać! Sama nie wiem, co Ci doradzić... Wydaje mi się, że to ja mam po prostu problem z Martą Kisiel, ponieważ zdecydowanej większości ludzi Toń bardzo się podobała. Myślę jednak, że jak na pierwsze spotkanie z autorką będzie to bardzo dobra powieść :)

      Usuń

MÓJ INSTAGRAM

MÓJ FACEBOOK

NAPISZ DO MNIE

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *