121. FANDOM, CZYLI KSIĄŻKA W KSIĄŻCE

06:40




Tytuł oryginalny:
The Fandom
Autor: Anna Day
Data premiery: 11 kwietnia 2018
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 376

PIERWSZE ZDANIE:



OPIS:
Violet oraz jej przyjaciele są ogromnymi fanami sławnej powieści Taniec na szubienicy. Książka ta opowiada o antyutopijnym świecie, w którym istnieją ludzie idealni, zmodyfikowani genetycznie, nazywani Genulami, oraz ci zwyczajni, uznawani za gorszych, czyli Niedoski. Główna bohaterka Tańca na szubienicy, Rose, dołącza do rebelii, która ma naruszyć porządek panujący w państwie, w którym Genule co tydzień urządzają widowiskowe uroczystości, których głównym punktem jest oglądanie Niedosków zawisających na stryczku. Rose udaje się wzniecić bunt, jednak dziewczyna przypłaca to życiem.

Kiedy Violet wraz z przyjaciółmi wybiera si
ę na Comic Con organizowany w okolicy, wszyscy zostają w jednym momencie przeniesieni do świata ukochanej powieści. Gdy przypadkiem doprowadzają do śmierci Rose, okazuje się, że Violet będzie musiała zająć miejsce głównej bohaterki Tańca na szubienicy, aby doprowadzić fabułę książki do końca, a tym samym wrócić bezpiecznie do domu. Violet doskonale wie, jaki koniec spotkał Rose… Czy dziewczyna także będzie musiała zawisnąć na szubienicy?



OPINIA:
Śmiało mogę powiedzieć, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Wiecie, całkiem często zdarza się, że czytając opisy fabuły książek mających pojawić się wkrótce na rynku, stwierdzam, że brzmią one interesująco. Jednak niezwykle rzadko któraś powieść od razu zamota mną tak, że mam ochotę wyrwać niedokończony maszynopis z rąk wydawcy i natychmiast zagłębić się w lekturę. Przysięgam, że ostatni przypadek, gdy jakaś książka aż tak mnie zaintrygowała, przytrafił się mniej więcej sześć lat temu, a były to Igrzyska Śmierci. Domyślacie się więc, że miałam od samego początku ogromne oczekiwania wobec Fandomu. Jednocześnie bałam się, że sprawiłby mi on bolesny zawód, gdyby nie okazał się tak dobry, jak się spodziewałam, ale okazało się, że moje obawy były zupełnie niepotrzebne

Fabuła Fandomu jest jedną z najbardziej oryginalnych, z jakimi spotkałam się w ciągu ostatnich kilku lat. Być może w rzeczywistości motyw „książki w książce” nie jest aż tak oryginalny, jak mi się wydaje, jednak ja nigdy nie czytałam żadnej powieści, która skrywałaby w sobie kolejną historię, a w dodatku bohaterowie ślepym trafem zostaliby uwięzieni w tej książkowej rzeczywistości. Violet oraz jej przyjaciele znają Taniec na szubienicy na wylot – potrafią z miejsca cytować kwestie wypowiadane przez bohaterów, doskonale pamiętają wszystkie wydarzenia, jakie następują po sobie. Pozwala im to w pewnym stopniu przewidzieć tok wydarzeń po tym, gdy trafiają już do świata powieści. Jej fabuła wydaje się samoczynnie płynąć z nurtem narzuconym przez Sally King, autorkę książki, i nawet, gdy pojedyncze elementy historii ulegają zmianie – na przykład pojawia się niespodzianka w postaci śmierci głównej bohaterki – wątki na nowo się ze sobą splatają, dążąc wciąż do jednego i tego samego końca, zapisanego w powieści. To dlatego Violet musi zająć miejsce Rose. Dziewczyna wierzy, że jest to jedyny sposób, aby dostać się z powrotem do rzeczywistego świata.



Ile razy zdarzało nam się marzyć o tym, aby choć na chwilę przenieść się do książkowego uniwersum, zamienić się miejscem z jednym z bohaterów, aby wciąć udział w wydarzeniach, o których czytamy z zapartym tchem… Bywa jednak tak, że świat powieści wydaje się fantastyczny tylko wtedy, gdy czyta się o nim w domowym zaciszu, nie musząc martwić się o własne bezpieczeństwo czy nawet życie. Bohaterowie Fandomu, którzy nieoczekiwanie przenoszą się w głąb swojej ulubionej powieści, odkrywają, że nie jest ona tak wspaniała, jak im się wydawało. Pomijając już to, że zostają zaliczeni do gorszej kategorii ludzi, Niedosków, w związku z czym muszą ciężko pracować i żyć w koszmarnie niewygodnych warunkach, to postacie, które znali z Tańca na szubienicy nie wydają się już tak niesamowite, jak wcześniej. Rzeczywistość, o której marzyli, w niczym nie przypomina ich wyobrażeń.

Fandom nie jest jedną z książek, które rzucają czytelnika na głęboką wodę, już od pierwszych stron przytłaczając go prędkością zdarzeń i mnogością wątków. Nie – powieść Anny Day to jedna z tych historii, które powoli rozwierają nad czytającym swoje macki, gdy nieświadomy niczego pochłania kolejne zdania, aby nagle schwycić go z taką siłą, że nie ma szans na wydostanie się. Przyznam się szczerze, że ten niespieszny początek trochę mnie zwiódł. Nie spodziewałam się więc, że będę aż tak głęboko zaangażowana w akcję powieści i że na koniec uczyni ona w moim sercu pobojowisko. Czytanie dobrych książek jest największą przyjemnością, jaka może spotkać miłośnika literatury, ale gdy powieść, której wyczekuje się z tak ogromnym entuzjazmem i co do której ma się tak wysokie oczekiwania, okazuje się nawet lepsza – w takiej chwili można umierać szczęśliwym.



Fandom ma w sobie wszystko to, co powinna mieć rewelacyjna książka – angażującą, ale nieprzytłaczającą atmosferę, szalenie oryginalną fabułę, niezwykle wciągającą akcję, no i w końcu zakończenie, które zwala z nóg. Naprawdę nie doceniłam Anny Day myśląc, że nie będzie ona w stanie wymyślić choć w miarę logicznego wytłumaczenia sytuacji, w której czwórka nastolatków od tak teleportuje się do nierzeczywistego świata z książki. Muszę zwrócić autorce honor, ponieważ zdołała w tak przemyślany i pomysłowy sposób domknąć wszystkie luki w fabule, które zauważałam w trakcie czytania, że należą jej się za to oklaski na stojąco.

PODSUMOWANIE:
Czy muszę dodawać coś jeszcze? Fandom to książka, którą mam zamiar polecać wszystkim wokoło, nawet tym, którzy nie będą mieli ochoty mnie słuchać. Jest to bowiem historia nietuzinkowa, która zabrała mnie do kompletnie innego świata, uraczyła masą zaskoczeń, toną emocji i zalała falą uwielbienia. Jestem pewna, że Fandom jeszcze kiedyś znajdzie się w moich rękach, ponieważ jest to jedna z tych książek, do których chce się wracać.



PS. Kochani, dajcie mi znać, czy znacie inne powieści z motywem „książki w książce”! Po przeczytaniu Fandomu mam ogromną ochotę, aby wyśledzić, wykupić i przeczytać inne, podobne historie :)

Za możliwość przeczytania książki gorąco dziękuję wydawnictwu Jaguar :)

You Might Also Like

2 komentarze

  1. *mam już moją opinię, więc z czystym sumieniem tu zaglądam bo ogromnie mnie ciekawiła od początku twoja*

    Jeżu, ty mnie zamordujesz za moją recenzję ���� że tak zawczasu powiem: niebijproszę!
    Wiem, że już o tym wiesz z ig, ale no... Dla mnie Fandom to pomyłka. Zgadzam się z tym, że pomysł na powieść był oryginalny i tak, mnie też opis uwiódł ale wykonanie uważam za fatalne. To wytłumaczenie prezydenta bazowało na tym, że "wyjaśniłbym ci to, ale jesteś głupią małpą więc nie będę tracić czasu" w każdym momencie, gdzie Day nie miała już logicznego wytłumaczenia. Reszta nijak mnie nie zaskoczyła, Vi mi wszystko na bieżąco spoilerowała, a sam Taniec na szubienicy i pomysł żeby się taką książką jarać bolał mnie od samego początku :( Dostrzegam jakieś tam nikłe plusy, polubiłam dwójkę bohaterów (aż!) ale no... No nie. Aczkolwiek to fajnie, że tobie książka nie sprawiła takich problemów jak mi i że ci się podobała :D

    Buziaki (i raz jeszcze: niebijproszę!)
    Ula ;*

    www.doinnego.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę bić (a przynajmniej nie tak mocno)! Kurczę, nawet nie wiem, jak się z Tobą spierać, bo ja po prostu nie zauważam tych wad. Zapewne masz częściowo rację, ale mnie coś tak uwiodło w tej książce, że po prostu nie zauważałam żadnych negatywnych aspektów. To chyba pierwszy raz, gdy tak nam się nasze opinie rozjechały... :D
      Buziaki! Xx

      Usuń

MÓJ INSTAGRAM

MÓJ FACEBOOK

NAPISZ DO MNIE

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *