174. NOC, KIEDY UMARŁA, CZYLI ILE JESTEŚMY W STANIE ZROBIĆ DLA MIŁOŚCI?

18:00


Tytuł oryginalny: The Night She Died

Autor: Jenny Blackhurst
Przekład: Anna Dobrzańska
Data premiery: 18 września 2019
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 414

OPIS:

Evelyn Bradley popełnia samobójstwo w noc swojego ślubu. Podczas przyjęcia weselnego opuszcza gości, wychodząc bez słowa, i rusza w kierunku klifu, z którego skacze do morza. Jej ciało nie zostaje odnalezione.

Z uwagi na brak zwłok, policja ma wątpliwości, czy Evie sama odebrała sobie życie. Jej mąż, Richard, który nie wierzy w samobójstwo żony i wciąż ma nadzieję, że Evie żyje, staje się pierwszym podejrzanym. Najlepsza przyjaciółka Evelyn, Rebecca, wie jednak, że Evie zginęła, a na dodatek wie, dlaczego. Od wielu lat była przecież powiernicą jej najskrytszych sekretów. Nawet gdy z nieznanego numeru otrzymuje niepokojącego SMS-a o treści: „MOGŁAŚ MNIE URATOWAĆ”, nie zaczyna wątpić w to, że wiedziała o przyjaciółce wszystko.

Ale czy na pewno? A może Evie posiadała tajemnice, których nigdy nie wyjawiła Rebecce?

OPINIA:

Jenny Blackhurst jest jedną z autorek, po której książki sięgam bez żadnego zastanowienia. W momencie, gdy widzę kolejną jej powieść w zapowiedziach wydawniczych, czuję już, że chcę ją przeczytać, i wiem mniej więcej, czego mogę się spodziewać. Nazwisko pisarki stało się już dla mnie swego rodzaju marką – gwarantem jakości, który nigdy nie zawodzi.  Lektura dwóch poprzednich jej książek (Zanim pozwolę ci wejść oraz Tak cię straciłam) przekonała mnie, że od twórczości Blackhurst można oczekiwać wiele: realistycznych kreacji bohaterów, napięcia rosnącego z każdą stroną i zaskakującego rozwiązania akcji na końcu. Czy Noc, kiedy umarła wpisała się w ten schemat? Czy nie okazała się nieoczekiwanym rozczarowaniem?
Evelyn Bradley rzuciła się z klifu w dniu, który miał być najszczęśliwszym w jej życiu. Pochodząca z zamożnej rodziny, piękna i obdarzona talentem artystycznym zawsze przyciągała do siebie ludzi, którym często sama nie poświęcała wiele uwagi. Najczęściej to oni zabiegali o jej aprobatę, chcąc wkupić się w jej łaski. Choć pozornie w domu Evie niczego nie brakowało, już w dzieciństwie musiała zmagać się z problemami: z chorą, nieobecną matką i zapracowanym ojcem, który nie szanował swojej żony, poświęcając się przygodnym romansom. Jej rodzice, którzy posiadali swoje własne wyobrażenie o przyszłości córki, odebrali jej nawet pierwszą, prawdziwą miłość do chłopca, którego poznała jako nastolatka – do Jamesa Addlingtona.

Zupełnym przeciwieństwem żywej, kolorowej i pociągającej Evie była jej przyjaciółka, Rebecca. Doskonałym podsumowaniem relacji tych dwóch bohaterek byłoby stwierdzenie, że Rebecca była cieniem Evie – podążała za nią jak ćma do światła, była w nią wpatrzona jak w obrazek, a jej własny charakter przyćmiewany był przez fascynującą osobowość przyjaciółki.  W porównaniu z Evie, Rebecca była nadzwyczaj nudna, pokorna i nijaka. Mimo to, obie kobiety odnalazły się w przyjaźni znakomicie i przez długi czas były nierozłączne. Rebecca najlepiej ze wszystkich znała Evie i przechowywała w tajemnicy jej sekrety … nawet te związane z jej śmiercią.

W Nocy, kiedy umarła poznajemy całą historię z dwóch perspektyw – część rozdziałów prowadzona jest z perspektywy Rebekki, opisującej teraźniejsze zdarzenia, a część z perspektywy Evie, opowiadającej o swoim życiu od najwcześniejszych jego etapów. W miarę pokonywania kolejnych rozdziałów docieramy do doświadczenia pierwszej miłości Evie, do jej dorosłości, wyjazdu na studia i poznania Rebekki. Młodość Evie jest w całej historii bardzo znacząca – pozwala zrozumieć motywacje bohaterki i emocje, które nią kierują. Warto jednak zaznaczyć, że narracja retrospektywna zdecydowanie przeważa nad tą teraźniejszą – śmiało można stwierdzić, że 70% książki poświęcona jest przeszłości Evie, co w mojej opinii wpłynęło negatywnie na budowanie napięcia powieści. Czytając, skupiałam się w głównej mierze na wspomnieniach z życia bohaterki, zapominając o jej późniejszej śmierci, która miała być najbardziej istotnym elementem historii.

W ocenie tej książki nie mogę nie odnieść się do poprzednich powieści Jenny Blackhurst, które czytałam. Zanim pozwolę ci wejść oczarowała mnie precyzyjnie nakreśloną psychiką bohaterek, Tak cię straciłam zszokowała poruszającym zakończeniem, a Noc, kiedy umarła… wypada na ich tle gorzej. Głównym czynnikiem, który przesądza o tym, jest fakt, że cała misternie utkana intryga związana ze śmiercią Evie podporządkowana jest motywowi miłości. Nie zrozumcie mnie źle – nie mam nic przeciwko wątkom romansowym w literaturze, a samą miłość uważam za najpiękniejsze uczucie świata, ale sądzę, że jako wiodąca motywacja bohaterek była ona nieproporcjonalnie błaha w zestawieniu ze złożonością i powagą ich czynów. Gdy pod koniec książki udało mi się poznać całą tajemnicę, wokół której stworzono fabułę książki, wydawało mi się to wszystko bardzo mocno naciągane i zupełnie niewiarygodne. Byłaby to historia dobra na ekrany kin, ale niemająca szans na zaistnienie w rzeczywistości.

O ile bohaterka, jaką jest Evie,  od początku do końca była dosyć przewidywalna i schematyczna, to Rebecca, która przez większość czasu pozostawała nieodgadniona, nieoczekiwanie rozkwita. Autorce udało się zmylić mnie kreacją Rebekki jako nieporadnej, cichej i bezpłciowej postaci, tak że nie spodziewałam się z jej strony niczego zaskakującego. A jednak okazało się, że z każdym kolejny rozdziałem, który pozwalał rozszyfrować tę bohaterkę, jej skrywana natura ujawniała się. Choć nie mogę powiedzieć, że popieram jej postępowanie i że jej działania nie wydawały mi się nadmiernie radykalne, to miłą niespodzianką była możliwość ujrzenia w niej głęboko chowanej własnej tożsamości, niepodporządkowanej Evie.

Gdy zbliżałam się do zakończenia książki, moje przerażenie rosło, ponieważ widziałam, że zmierza ono w najbardziej oczywistym kierunku. Nie miałam ochoty spotkać kolejnego oklepanego rozwiązania zagadki, którego przewidzenie nie stwarzało najmniejszego kłopotu. Ku mojej radości, Jenny Blackhurst na ostatnich stronach nieźle namieszała, tak że ostatecznie zakończenie zrobiło na mnie naprawdę dobre wrażenie. Może nie było nadzwyczaj szokujące i nie wbiło mnie w fotel, ale wciąż było znacznie lepszą alternatywą dla utartej ścieżki, jaką jeszcze chwilę wcześniej książka podążała.

Mimo kilku wad tej powieści, o jakich wspomniałam, wciąż uważam Noc, kiedy umarła za lekturę godną uwagi. Jak cała twórczość autorki, jest ona PORZĄDNYM thrillerem w pełnym tego słowa znaczeniu. Posiada wszystkie elementy niezbędne do tego, aby się podobać, i choć nie jest szalenie odkrywcza, to czyta się ją znakomicie. Blackhurst pisze sprawnie i lekko,  sprytnie w odpowiednim czasie wplatając w narrację kolejne wątki, które wzmagają ciekawość czytelnika. Jeśli chodzi o mój stosunek do tej autorki, nic się nie zmieniło – wciąż bez wahania będę sięgać po jej następne powieści.

PODSUMOWANIE:

Noc, kiedy umarła to intrygujący thriller, w którym na pierwszy plan wychodzi motyw miłości. Choć motywacje bohaterek nie zawsze wydawały mi się adekwatne do podejmowanych przez nie działań, intryga zawarta w fabule powieści jest na tyle zawiła, że nie można się nudzić. Po raz kolejny przekonałam się, że w kwestii thrillerów można ufać Jenny Blackhurst niemal bezgranicznie.

★★★★★☆☆☆☆ (niezła)




Za możliwość przeczytania książki gorąco dziękuję wydawnictwu Albatros! :)

You Might Also Like

5 komentarze

  1. Czytałam tę książkę i podoba mi się. Zakończenie mnie zaskoczyło. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również! Było zdecydowaną zaletą tej książki :)

      Usuń
  2. Nie czytałam żadnej książki tej autorki. Pora to zmienić ☺️
    Pozdrawiam 😀
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, myślę, że warto poznać bliżej Jenny Blackhurst :)

      Usuń
  3. Bardzo mnie zaciekawiłaś:) Muszę ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń