158. [PRZEDPREMIEROWO] NEVERWORLD WAKE, CZYLI PEREŁKA WŚRÓD MŁODZIEŻÓWEK
07:00
Tytuł oryginalny: Neverworld
Wake
Autor: Marisha Pessl
Przekład: Zuzanna Byczek
Data premiery: 16 stycznia 2019
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 368
Autor: Marisha Pessl
Przekład: Zuzanna Byczek
Data premiery: 16 stycznia 2019
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 368
PIERWSZE ZDANIE:
OPIS:
Beatrice i jej pięcioro przyjaciół tworzyli zgraną,
rozumiejącą się bez słów paczkę do chwili, aż wszystko zmieniła tajemnicza
śmierć jednego z nich - Jima, chłopaka Bee. Rok po tym
zdarzeniu Beatrice decyduje się w końcu przerwać ciszę jaka zapadła pomiędzy
nią a przyjaciółmi. Podejrzewa, że na temat śmierci chłopaka wiedzą oni więcej,
niż gotowi są przyznać.
Beatrice przyjmuje zaproszenie na przyjęcie urodzinowe
Whitley - dziewczyny, która, gdy Jim jeszcze żył, była jej bardzo bliska.
Spotyka tam całą paczkę z czasów licealnych, z którą od roku nie zamieniła
słowa. Gdy dochodzi do tragicznego wypadku samochodowego z udziałem całej piątki,
nastolatkowie cudem unikają zderzenia z ciężarówką. Rankiem do drzwi
posiadłości puka mężczyzna nazywający siebie Stróżem, który oznajmia im, że w
wyniku katastrofy na drodze znaleźli się w pętli czasowej, a jedynym sposobem
na wyjście z niej jest głosowanie. Uwięzieni w Nieświecie będą przeżywać
jedenastogodzinną pętlę raz za razem, powtarzając jeden i ten sam dzień życia w
nieskończoność, do momentu aż każdy z nich odda głos na jedną osobę spośród ich
piątki, która jego zdaniem powinna otrzymać szansę powrotu do rzeczywistości.
Reszta skazana będzie na pozostanie w Nieświecie i śmierć.
W perspektywie nadciągającej wieczności w pętli
czasowej każdy z nastolatków będzie próbował ocalić siebie. Czy w końcu uda im
się zagłosować jednomyślnie? A może czas spędzony w Nieświecie da im szansę na
rozwiązania tajemnicy z przeszłości?
O mamo. Po lekturze Neverworld Wake nie mogę
zebrać myśli. Nawet nie stać mnie na wprowadzenie elementu
niepewności, czy książka mi się podobała, czy nie, bo podobała mi się tak
bardzo, że nie mogę tego ukrywać. Nie miałam co do niej żadnych oczekiwań -
szczerze mówiąc, gdy zobaczyłam ją w propozycjach wydawnictwa na I kwartał
roku, nawet nie przeczytałam do końca jej opisu, ale wzięłam w ciemno. I
okazało się to strzałem w dziesiątkę. W setkę. Takie książki jak powieść Marishy
Pessl nie trafiają się często, a jeśli już się trafiają, to zapisują się w
sercu na zawsze.
Zacznijmy od bohaterów. Beatrice, Whitley, Martha,
Cannon i Kipling (oraz zmarły Jim). Autorka przyłożyła dużą wagę do dokładnego
zarysowania ich charakterów i zrobiła to tak barwnie, że można się poczuć,
jakby każdy z nich był prawdziwym, istniejącym człowiekiem. Najlepsze w ich
kreacji jest jednak to, że są zwyczajnie ludzcy - mają dużo cech pozytywnych,
ale tak samo wiele (jeśli nie więcej)
tych negatywnych.
Właściwie z biegiem książki okazuje się, że każdy z nich ma coś za uszami, że
każdy skrywa swoją własną tajemnicę, której istnienia świat nie był
świadomy. Choć głównych bohaterów jest aż pięcioro (plus Jim, który nie
bierze bezpośrednio udziału w akcji, jednak jak duch nieustannie czai się
gdzieś wokoło), to każdy z nich jest wyrazisty i nie ma tu mowy o zastanawianiu
się, kto jest kim. Początkowo wydawało mi się, że na tle Whitley, Marthy,
Cannona i Kiplinga narratorka, czyli Beatrice, wypada bardzo blado, jednak
okazało się, że jest to dynamiczna bohaterka, która przechodzi przemianę w
czasie trwania książki. Osoba, którą była na jej początku, nie ma wiele
wspólnego z tą, którą stała się na końcu.
Ciężko będzie mi przedstawić Wam koncepcję Nieświata, jednak ci z Was,
którzy mieli okazję obejrzeć genialną Incepcję w reżyserii Christophera Nolana
będą mieli jako taki ogląd na sprawę. Może nie jest to dokładne porównanie, ale
Nieświat kojarzył mi się odrobinę z Incepcją - te wszystkie alternatywne
światy, w których czas płynie swoim rytmem, które są tak kruche i skłonne do
samozniszczenia... Nieświat charakteryzuje się również tym, że tworzą go
elementy składające się na myśli, uczucia, wspomnienia i wszystko to, co
mieszka w głowach osób, które się w nim znajdują. Każdy z bohaterów mógł
rozpoznać wokół siebie charakterystyczne tylko dla niego części świata - i
tutaj pojawia nam się motyw książki w książce, który sprawia, że
Neverworld Wake jest jeszcze bardziej złożona. Otóż na kształt Nieświata
ogromny wpływ ma ubóstwiana przez Marthę powieść J. C. Gossamera Madwicka
Mroczny dom na zakręcie. Jest to fikcyjna fabuła stworzona i opisana z
niesamowitą skrupulatnością i precyzją. Długo musiałabym się rozwodzić, gdybym
podjęła się tłumaczenia znaczenia Mrocznego domu na zakręcie dla całej
historii Neverworld Wake - na tym etapie musicie tylko wiedzieć, że jest
to kolejny element książki sprawiający, że jest jeszcze bardziej niesamowita.
W oczy od pierwszych
stron rzucił mi się niesamowity język, jakim posługuje się autorka. Poważnie -
zdaje mi się, że pod tym względem jest to najlepsza książka, jaką przeczytałam
w tym roku. Jakby nie było,
Neverworld Wake jest w założeniu młodzieżówką (choć nie przystaje do
klasycznej definicji tego gatunku, ale o tym później), a więc osoba, która ma
na swoim koncie choć kilka powieści młodzieżowych będzie wiedziała, jakiego
języka może się spodziewać. Otóż nic bardziej mylnego. Marisha Pessl nie
bawi się w kolokwializm, popularne frazy czy "młodzieżowy" humor,
który, często naśladowany przez dorosłych autorów, kończy się sromotną porażką
i uczuciem zażenowania u czytelników. Nie jest to jednak język sztucznie
nadmuchany, pompatyczny, ziejący niepotrzebną podniosłością - nie, jest to
raczej przemyślany porządnie dobór słów, metafor i epitetów, który w zestawie z
talentem autorki (jak również tłumacza, to trzeba zaznaczyć) tworzy coś
absolutnie fenomenalnego. Marisha Pessl nie dała się również złapać w
pułapkę zbytniej przesady - mówię tu o sytuacjach, gdy pisarz wkłada w usta
bohaterów słowa, których dana grupa wiekowa/społeczna nigdy w realnym świecie
by nie użyła. Możecie mi wierzyć na słowo, jako że jestem nastolatką, że młodzi
ludzie, a przynajmniej ci, których ja znam, naprawdę wyrażają się i myślą w ten
sposób. Podczas czytania Neverworld Wake raz za razem łapałam się na
zachwycie piórem autorki i wciąż nie mogę wyjść z podziwu. Na tle innych
młodzieżówek ta książka błyszczy niczym 24-karatowe złoto.
Neverworld Wake nie jest zwykłą młodzieżówką. Wprawdzie bohaterowie mają to swoje
"naście" lat, jednak właściwie na tym się
kończą jej podobieństwa do tego gatunku. W literaturze młodzieżowej
niespotykane jest bowiem użycie takich motywów, o jakich wykorzystanie pokusiła
się Marisha Pessl - istnienie czegoś na kształt alternatywnych światów,
fizyka, koncepcja czasu linearnego i zapętlonego oraz nieskończoności...
Dodajmy do tego domniemane morderstwo, śledztwo, podróże w czasie, zagadki,
tajemnice, elementy fantastyki... Wyobrażacie to sobie? Nie musicie się
jednak martwić o to, że zostaniecie zasypani niepotrzebnymi informacjami
naukowymi - autorka spokojnie i delikatnie wprowadza do fabuły kolejne
elementy, a każdy z nich sprawia, że lektura jest jeszcze bardziej fascynująca.
Choć początkowe 50 stron książki nie wywołało u mnie żadnej pozytywnej reakcji,
później z każdą kolejną stroną coraz bardziej nie mogłam uwierzyć, jak
bardzo złożona, głęboka i przemyślana jest to historia. Ani się obejrzałam,
a już byłam nią tak pochłonięta, że zwyczajne oderwanie się od czytania było
niemożliwe.
Z książki wybrzmiewa podobna refleksja, co z Papierowych miast Johna
Greena - jeden człowiek nigdy
nie będzie w stanie całkowicie i właściwie zrozumieć i poznać drugiego
człowieka, ponieważ każdy z nas jest niewiarygodnie złożonym obrazem,
składającym się z miliona tragicznych, triumfalnych, szczęśliwych i
dramatycznych przeżyć. Patrząc na jakąś osobę możemy jedynie stworzyć w swojej
głowie fragmentaryczne podróbki całości jej obrazu, których realizm jest zawsze
w pewien sposób zniekształcony przez nasze własne postrzeganie świata i danej
osoby. Ten wniosek wpasowuje się idealnie w całokształt historii bohaterów
Neverworld Wake i jest doskonałym zwieńczeniem powieści, którego nie mogło
zabraknąć po tak emocjonującej i wyjątkowej książce.
Z tyłu okładki powieści
znajduje się informacja o tym, że prawa do ekranizacji książki zostały
wykupione przez Netflix. Nie wiem, czy zostanie
ona zrealizowana w formie filmu, czy też serialu, ale mam przeczucie, że - o
ile będzie wykonana porządnie - ma szansę stać się czymś wielkim i legendarnym.
Już podczas czytania powieści miałam w głowie myśl, że nie jest to taka
zwyczajna młodzieżówka w stylu tych, które czytam najczęściej, która może i
zapewni mi chwilową przyjemność, ale wypadnie mi z głowy w chwili, gdy napiszę
jej recenzję i wyślę ją do wydawcy. Może jest to spowodowane tym, że piszę ten
post pod wpływem emocji, gdyż zaledwie dziś rano skończyłam czytać
Neverworld Wake, ale wciąż nie mogę się po niej otrząsnąć. Już w chwili,
gdy zamknęłam książkę po dotarciu do ostatniej strony, postanowiłam sobie, że
kiedyś przeczytam ją ponownie. Rzadko zdarza mi się wracać do raz
skończonych książek, ale w tym przypadku czuję, że nie mogę sobie odpuścić. W
świecie wykreowanym przez Marishę Pessl tyle jest jeszcze do odkrycia!
PODSUMOWANIE:
Jeśli cały 2019 rok
będzie tak wyśmienity, jak książka, którą zrecenzowałam w nim jako pierwszą, to
ja jestem już w niebie i niczego więcej mi nie potrzeba. Neverworld Wake to książka absolutnie
wyjątkowa pod wieloma względami - warsztatowym, językowym, pod względem
poruszanych motywów, kreacji bohaterów... Długo by wymieniać. Najważniejsze
jest to, że podczas jej czytania czułam się w stu procentach pochłonięta,
oczarowana i zafascynowana tym, co roztaczało się wokół mnie na kartach
powieści. Marisha Pessl stworzyła historię zaskakująco złożoną i głęboką, z
licznymi szczegółami, które gładko układają się w pełną całość, z żywymi,
ludzkimi bohaterami i niezwykłym (Nie)światem, który chwyta w garść czytającego
i nie puszcza aż do końca. Polecam z CAŁEGO serca.
★★★★★★★★★☆
(rewelacyjna)
Za możliwość przeczytania
książki przedpremierowo dziękuję wydawnictwu Jaguar :)
7 komentarze
Fajnie, że udało Ci się rozpocząć czytelniczy Nowy Rok z tak ciekawą książką, która mam nadzieję rozpoczęła dobrą passę i tego właśnie Ci życzę. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała, aby tak właśnie się stało :)
UsuńDobry start w Nowy Rok! Oby do końca był tak udany :)
OdpowiedzUsuńWow, ale fajnie, bardzo mam ochotę na tę książkę teraz. Tak naprawdę opis tej książki nie pokazuje, że jest w niej coś wielkiego, gdzieś o tym już się słyszało, ale twoja opinia po prostu aż zmusza do czytania. Naprawdę jestem zainteresowana teraz tą książką! :O
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wzbudziłam Twoją ciekawość! To prawda - opis nie za wiele mówi i zdecydowanie nie zapowiada czegoś tak imponującego ;)
UsuńW ogóle mnie ta książka nie interesowała, ale po przeczytaniu twojej recenzji zmieniam zdanie. Muszę koniecznie ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
https://life-ishappiness.blogspot.com
Koniecznie! Cieszę się, że jednak udało mi się Cię przekonać :)
Usuń