110. [PRZEDPREMIEROWO] DZIEŃ OSTATNICH SZANS, CZYLI GRUŹLICA, HARRY POTTER I POSZUKIWANIE SZCZĘŚCIA

10:31




Tytuł oryginalny:
Extraordinary Means
Autor: Robyn Schneider

Przekład: Aga Zano
Data premiery: 28 luty 2018
Wydawnictwo: Moondrive
Liczba stron: 320

PIERWSZE ZDANIE:



OPIS:
Siedemnastoletni Lane traktuje pobyt w ośrodku sanatoryjnym Latham House jak przymusowe wakacje, po których wróci do swojego codziennego życia – szkoły średniej i ambitnych planów na przyszłość obejmujących studia na prestiżowej uczelni. Swoją chorobę traktuje raczej jak natrętnego przeciwnika, któremu nie poświęca większej uwagi, niż jak coś, co może stanowić zagrożenie dla jego życia.

Sadie odnalazła bezpieczną przystań w ośrodku, który wiele osób traktuje jak więzienie. To tutaj rozwinęła swoje artystyczne pasje i poznała przyjaciół, którzy rozumieją ją jak nikt inny. Nie zważając na chorobę, korzysta z każdego dnia, robiąc rzeczy, na które nigdy nie odważyłaby się poza Latham, i przeżywając przygody, które nie miałyby prawa się zdarzyć.

Znajomość z Sadie sprawia, że Lane zaczyna postrzegać rzeczywistość w zupełnie inny sposób, a to, co do tej pory było dla niego najważniejsze, staje się nieznaczące w obliczu kończącego się czasu, jaki spędza w Latham House. Kiedy choroba się nasila, ani Sadie, ani Lane nie przyjmują do wiadomości tego, że każda chwila może się okazać tą ostatnią.



OPINIA:
Książka najlepiej do nas trafia, gdy porusza tematy, które są nam bliskie. Kiedy czytamy o tym, co sami przeżyliśmy, nie możemy pozostać obojętni na treść i wzbudza w nas ona unikalne, prawdziwe emocje. Zawsze bardzo się cieszę, gdy uda mi się trafić na taką historię, której bohaterowie wydają się czytać mi w myślach i zastanawiają się nad takimi samymi sprawami, które zajmują także mnie; kiedy ich własne doświadczenia są w jakimś stopniu również moimi. Dzień ostatnich szans to książka, która zawarła w sobie przemyślenia, które na co dzień zaprzątają mi głowę, przez co stała się dla mnie bardzo osobista.

Akcja książki rozgrywa się prawdopodobnie w bliskiej przyszłości bądź też w alternatywnej rzeczywistości, w której panuje epidemia nowo odkrytej odmiany gruźlicy – jest to hipergruźlica. Latham House jest wybudowanym pośród lasu ośrodkiem dla młodych ludzi zarażonych wirusem, w którym objęci oni są stałą opieką lekarską, jednak uczęszczają na zajęcia szkolne i starają się prowadzić możliwe normalne życie – do czasu aż ich stan polepszy się na tyle, żeby mogli wrócić do domu. Każdy, kto trafia do Latham, oddziela grubą kreską rzeczywistość, którą znał dotychczas – jako że nie zna nikogo w ośrodku, może stać się zupełnie inną osobą niż do tej pory. Nietrudno jest zauważyć, że w Latham wszystko toczy się swoim własnym rytmem, a codzienność wydaje się trwać wieki.



W tym miejscu spotykają się nasi główni bohaterowie – Lane i Sadie. Lane, którego cały świat ograniczał się do systematycznej nauki, cowieczornego zakuwania i marzeniach o uniwersytecie.  Na początku po przyjeździe do Latham House Lane nadal mocno trzyma się swojego celu i spędza każdą wolną chwilę na nauce, mimo że nikt inny w ośrodku nie wydaje się przejmować szkołą. Dopiero po pewnym czasie do Lane’a zaczyna dochodzić to, że jego pobyt w Latham jest czymś więcej niż chwilowym przystankiem na drodze do wymarzonych studiów. Chłopak orientuje się, że być może wcale nie uda mu się urzeczywistnić tych planów, ponieważ stan jego płuc i postępująca choroba mogą mu to uniemożliwić. W tym momencie priorytety Lane’a ulegają całkowitemu przegrupowaniu i chłopak zauważa, że to, nad czym dotychczas spędzał każdy swój dzień, było kompletnie nieznaczące w chwili, gdy jego czas dobiega końca. Z drugiej strony mamy Sadie – dziewczynę, która spędziła w Latham tak wiele czasu, że traktuje ośrodek jak swój dom, co więcej, pomimo choroby, właśnie przezywa najlepszy okres swojego życia. Przed początkiem epidemii była tylko cichą dziewczyną, obiektem żartów rówieśniczek, a teraz odnalazła ludzi, którzy zdają się rozumieć ją bez słów.





Dzień ostatnich szans to powieść, która zmusza do myślenia. Jestem pewna, że duża część młodych ludzi, tak jak ja wielokrotnie zastanawiała się nad tym, jak przeżyć swoje życie w taki sposób, aby niczego nie żałować, gdy za kilkadziesiąt lat będziemy je wspominać. Bardzo często boimy się, że nie wykorzystamy szans, jakie dostajemy od życia, a przecież nie będziemy w stanie powtórzyć żadnego z momentów, jakie spędzamy na Ziemi. Co więc zrobić, aby nie musieć nigdy żałować zmarnowanej szansy? Jaką drogą pójść, aby odnaleźć jedyne miejsce w świecie, w którym będziemy szczęśliwi? Bohaterowie książki Robyn Schneider zadają sobie te same pytania, dodatkowo mierząc się z perspektywą końca, który może nadejść znacznie szybciej, niż początkowo sądzili.

Dzień ostatnich szans jest przygodą – jednocześnie piękną i przerażającą wyprawą, którą podejmujemy wraz z bohaterami. Dopiero podczas pobytu w Latham Lane po raz pierwszy poczuł, że żyje naprawdę i chwile, które spędza z Sadie i paczką nowych przyjaciół, są radosne i beztroskie. Wielokrotnie wybuchałam śmiechem na myśl o zwariowanych pomysłach Nicka, specyficznym poczuciu humoru Charliego czy nawiązaniach do Harry’ego Pottera Sadie. Latham House nie daje jednak całkowicie zapomnieć o panującej chorobie. Świadomość, że gruźlica może z dnia na dzień wycisnąć życie z każdej osoby, nawet tej będącej w całkiem dobrym stanie, sprawia, że zaczynamy się zastanawiać nad tym, co zrobilibyśmy, gdybyśmy mieli tylko jedną jedyną szansę na szczęście przed upływem naszego czasu.



Książka Robyn Schneider przypomniała mi, dlaczego tak uwielbiam młodzieżówki. Dobre momenty przeplatają się w niej z tymi złymi, szczęście i radość spotykają się z perspektywą nieuchronnego końca, a bohaterów zajmują te same rozmyślenia i refleksje, jakie nawiedzają mnie. Jest to powieść, obok której po prostu NIE MOŻNA przejść obojętnie. Autorka, posługując się przypadkiem Lane’a i Sadie, zmusza nas, abyśmy zastanowili się przez chwilę nad szansami, jakie daje nam życie, i nad tym, czy w pełni je wykorzystujemy.

PODSUMOWANIE:
Jak widać, Dzień ostatnich szans wyzwolił we mnie potok słów (mam nadzieję, że nie macie mi za złe tak rozwlekłej recenzji), a w mojej głowie rozpętał całą wojnę myśli, która trwa do teraz. Z całego serca polecam Wam tą opowieść o poszukiwaniu szczęścia i korzystaniu z życia. Po jej przeczytaniu nie będziecie mogli odpędzić się od tych dobrych refleksji nachodzących umysł, które pozwalają przemyśleć wiele istotnych spraw.




Za możliwość przeczytania książki gorąco dziękuję wydawnictwu Moondrive! :)



PS. Spójrzcie na zagraniczne okładki Dnia ostatnich szans - czy nie są przepiękne? :)

You Might Also Like

0 komentarze

MÓJ INSTAGRAM

MÓJ FACEBOOK

NAPISZ DO MNIE

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *