111. PROMYCZEK, CZYLI ŁZY GWARANTOWANE
06:42Tytuł oryginalny: Bright Side
Autor: Kim Holden
Data premiery: 6 maja 2016
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 592
PIERWSZE ZDANIE:
OPIS:
Kate Sedgwick wszędzie, gdzie się pojawia, roztacza wokół siebie pogodę ducha i radość – nie bez powodu jej najlepszy przyjaciel Gus nazywa ją Promyczkiem. Nie znaczy to jednak, że jej życie było miłą sielanką. Kate spotkało bardzo wiele zła, jednak dziewczyna wciąż stara się myśleć pozytywnie i żyć chwilą. Kiedy wyjeżdża na studia do małego miasteczka w Minessocie, nie spodziewa się spotkać tam miłości, w którą przecież nigdy nie wierzyła.
OPINIA:
Znacie to uczucie, kiedy zachęceni tysiącami pozytywnych opinii, kupujecie książkę, która potem stoi miesiącami na waszej półce, ponieważ obawiacie się zacząć ją czytać, martwiąc się, że okaże się kompletnie inna niż w waszych wyobrażeniach? Właśnie tak miałam z Promyczkiem. To żadne odkrycie, że książki tego gatunku zwykle omijam szerokim łukiem, bo nie raz już sparzyłam się na romansach, które miały być wzruszające i wciągające, a okazywały się zupełnie płytkie i denne. Miałam nadzieję, że choć ten jeden jedyny raz moja zła passa z powieściami New Adult zostanie przerwana. Chciałam, żeby ta książka poruszyła mnie tak jak miliony czytelników. Czy tak się stało?
Od pierwszych stron jesteśmy rzuceni na głęboką wodę. Autorka nie przejmuje się wstępem do historii, tylko od samego początku wkracza razem z nami w życie Kate Sedgwick – dziewczyny, o której wiedziałam bardzo dużo, jeszcze zanim zaczęłam czytać. Bałam się, że ta bohaterka okaże się schematyczna, że będzie zbyt wyidealizowana, aby być prawdziwą. I faktycznie miejscami tak było. Czy jeden człowiek może być jednocześnie bystry, wesoły, bezinteresowny, empatyczny, wyrozumiały, bezkonfliktowy, szalenie piękny, a do tego uzdolniony muzycznie? Szczerze wątpię. Za jej jedyną skazę można uznać chroniczne spóźnianie się i wariacką jazdę samochodem, ale nie wydaje się to być wielkim problemem, gdy mamy do czynienia z tak perfekcyjną postacią. Przez większość powieści nie wiedziałam, co mam myśleć o Kate. Naprawdę polubiłam jej poczucie humoru i zdolność do sprawiania, że każda sytuacja staje się zabawniejsza. Ta dziewczyna samą swoją obecnością rozładowuje napięcie i nieustannie promieniuje blaskiem, dzięki któremu każda osoba w jej otoczeniu staje się lepsza. Początkowo brakowało mi tutaj elementu, który zrównoważyłby tą perfekcję Kate – nie mogłaby chociaż, no nie wiem, okazać się ukrytą zabójczynią albo fatalną alkoholiczką? Jak się później przekonałam, bohaterka ta skrywała wiele tajemnic pod swoją zewnętrzną doskonałością. Były to tajemnice, które bynajmniej nie czyniły jej postaci gorszą, ale pozwalały lepiej ją zrozumieć.
Pierwsza część książki utrzymywała mnie w przekonaniu, że nie będzie to historia o niczym istotnym. Śledzimy tam codzienne życie Kate na studiach, poznajemy razem z nią jej nowych przyjaciół – Claytona, Shelly i Kellera, uczestniczymy w rozmowach na Skypie ze wschodzącą gwiazdą rocka, Gusem i codziennie odwiedzamy pobliską kawiarnię, aby zdobyć porcję ratującej życie kofeiny. Ta część książki jest lekka i przyjemna – pochłania się ją w całości, śmiejąc się z zabawnych fragmentów i przywiązując się do charakternych bohaterów. Choć od czasu do czasu przez tą fasadę szczęścia przebijał się jakiś niepokojący smutek, nie sądziłam, że ta historia przyniesie coś więcej. Tak bardzo się myliłam…
Nie płaczę, czytając książki. Poważnie. Nie jestem osobą, którą łatwo wzruszyć, i na palcach jednej ręki mogłabym wyliczyć te powieści, które wzbudziły we mnie silniejsze emocje. Jednak ostatnie 150 stron Promyczka było tak ogromnym ładunkiem uczuć, że nie wytrzymałam. Przyznaję się bez bicia, że chwilami czułam się naprawdę rozbita. Nie będę Wam zdradzać, co dokładnie tak mnie poruszyło, bo nie w tym rzecz, ale wiedzcie, że książka Kim Holden wydobywa z człowieka jakiś taki skrywany głęboko ból i smutek. Właściwie jest ona zbiorem tego, co w życiu naprawdę mnie wzrusza, i rzeczy, które mają dla mnie wartość. To, co wydarzyło się pod koniec książki, było ciosem prosto w serce – nawet, jeśli, tak jak ja, nie było się najbardziej zaangażowanym w lekturę czytelnikiem. Byłam bardzo ciekawa, czy te nieuchronne łzy, o których tak wiele słyszałam i których spodziewałam się po przeczytaniu wielu recenzji tej książki, przyjdą także do mnie. Nie udało mi się ich uniknąć.
Nie jest to książka perfekcyjna, o ile można powiedzieć, że któraś powieść w ogóle taka jest. Promyczek ma jednak jedną ogromną zaletę, która zbliża go bardzo blisko do doskonałości – wzbudza emocje, jakich nigdy bym się nie spodziewała. A chyba o to właśnie chodzi w czytaniu, prawda? Najlepsza książka to taka, której nie zapomnicie po tygodniu, a która jest zdolna poruszyć coś w waszym sercu i zostać tam na dłużej. Nawet nie jestem w stanie powiedzieć, jak bardzo jestem szczęśliwa, że tym razem moja przygoda z książką New Adult nie skończyła się zawodem i niezmierzoną irytacją. Okazuje się, że w każdym gatunku znajdą się wyjątki.
PODSUMOWANIE:
Nie spodziewałam się, że to powiem, ale Promyczek to fantastyczna historia, która ujawniła bardziej emocjonalną wersję mnie, niewidoczną na co dzień. Przeczytanie powieści Kim Holden doprowadziło do tego, że pragnę Gusa tu i teraz. Jeśli jeszcze nie czytaliście Promyczka, zróbcie to jak najszybciej, ale nie zapomnijcie o paczce chusteczek.
0 komentarze