NIE PODDAWAJ SIĘ, CZYLI POWRÓT DO ŚWIATA MAGII - RECENZJA #59

13:26



Tytuł oryginalny:
Carry On
Autor: Rainbow Rowell
Data premiery: 12 października 2016
Wydawnictwo: Harper Collins
Liczba stron: 507


PIERWSZE ZDANIE:


OPIS:
Simon Snow rozpoczyna ostatni rok nauki w Szkole Czarodziejów w Watford. Chociaż jest uważany za najpotężniejszego maga na świecie, wciąż niezbyt dobrze radzi sobie z czarami. Niezwykle często zdarza mu się jednak wybuchać, niszcząc wszystko dookoła. Nie pomaga też fakt, że ostatnimi czasy coś poróżniło go z jego dziewczyną, a jego współlokator Baz znika, co zwiastuje zbliżające się kłopoty.

Kiedy w Świecie Magów niepokojące rzeczy, a Podstępny Szarobur znów próbuje go zabić, Simon musi stawić mu czoła i zrobić to, czego oczekuje się od Wybrańca.


OPINIA:
Jeśli przeczytaliście opis książki, mogę się założyć, że waszym pierwszym skojarzeniem był Harry Potter. (Możecie też poniekąd znać tę historię, jeśli mieliście okazję czytać powieść Fangirl tej samej autorki). Nie da się ukryć, że liczne podobieństwa same się nasuwają: tytuł Wybrańca nadany Simonowi, dotyczące go proroctwo, urodziny głównego bohatera w lipcu... lub choćby to, że Wielki Mag konsekwentnie unikał Simona na jego szóstym roku, co przywodzi na myśl sytuację Harry'ego Pottera i Albusa Dumbledore'a w Zakonie Feniksa. Sama na początku książki byłam lekko przytłoczona wieloma zbieżnościami, chociaż książka maksymalnie wciągnęła mnie od samego początku. Jeśli obawiacie się, że Nie poddawaj się jest tylko spóźnioną o wiele lat współczesną kopią serii J.K. Rowling, to, na szczęście, mogę Was zapewnić, że dalsze zdarzenia w książce przybierają całkowicie inny obrót. Wygląda to trochę tak, jakby Rainbow Rowell skorzystała z kilku pomysłów autorki Harry'ego Pottera i w oparciu o nie stworzyła własną historię.

Nie poddawaj się jest powieścią o magii i czarach, występuje w niej wiele fantastycznych stworzeń, takich jak trzpioty, bezliki, gobliny lub śnieżne diabły. Styl pisania autorki jest jednak zadziwiająco młodzieżowy, nie zmienił się wcale w stosunku do innych powieści Rainbow Rowell. To, że pisarka używa współczesnego slangu, a bohaterowie nie różnią się wcale od zwyczajnych dzisiejszych nastolatków (pomijając to, że są czarodziejami!), tworzy intrygującą mieszankę świata magicznego z rzeczywistym. Brak zawoalowanego, okraszonego podniosłością języka sprawia, że łatwiej wyobrazić sobie istnienie świata czarów w naszym realnym świecie.


W książce pojawiają się jednocześnie proste, ale i ciekawe formuły zaklęć. Niektóre z nich to: Z drogi, śledzie!, Życie na gorąco!, Nonsens!, Więcej skruchy! lub Zrób sobie przerwę na kit-kata! Naprawdę spodobały mi się używane przez bohaterów zaklęcia. Autorka słusznie nie zawracała sobie głowy wymyślaniem skomplikowanych formuł, bo zwyczajne zwroty okazały się znacznie lepszym wyjściem - są zarazem intrygujące i zabawne.
Jak wspominałam już w opisie książki, poznajemy Simona Snowa podczas jego ósmego roku nauki w Watford. Od początku miałam wrażenie, jakbym czytała kolejny tom serii, nie znając poprzednich. Rainbow Rowell wspomina o wydarzeniach poprzedzających akcję książki w taki sposób, jakby były one tylko krótkimi retrospekcjami zdarzeń, które zostały już uprzednio opisane. W pierwszym momencie wprowadziło mnie to w lekkie zmieszanie, ale później miałam już tylko ogromną ochotę, aby jak najszybciej zabrać się za te nieistniejące tomy!

Muszę przyznać, że w niektórych momentach książka ta przypominała mi o wiele wiele WIELE lepszą wersję Harry'ego Pottera i Przeklętego Dziecka. Podczas gdy ten twór nazwany "ósmym tomem serii" jest idealnym przykładem na to, jak NIE należy tworzyć historii umieszczonych w świecie magii, Nie poddawaj się jest wzorem na to, jak należy to robić.


Nie poddawaj się to powieść, która nie pozwalała mi spać. Szczerze, nie spodziewałam się, że będzie AŻ TAK dobra, a okazała się najlepszą książką, jaką przeczytałam w tym roku. Rainbow Rowell stworzyła cudowną powieść fantasy dla młodzieży, której głównym atutem, poza chwytającymi za serce wydarzeniami, trafnym humorem i magiczną aurą, są nieziemscy bohaterowie. Simon Snow i Tyrannus Basilton Grimm-Pitch (w skrócie Baz).Simon i Baz, Baz i Simon. Nigdy  w życiu nie spotkałam tak bardzo pasujących do siebie postaci, które jednocześnie byłyby tak różne. Jeśli czytaliście wspomnianą Fangirl, to wiecie, że między głównymi bohaterami rodzi się ogromne uczucie - tak, występuje tu miłość homoseksualna. Jednak jest ona tak ekscytująca, tak piękna i tak zaskakująca, że mam ochotę czytać wspólne momenty Simona i Baza w kółko i w kółko. Przyrzekam - czułam się jak mała dziewczynka, po raz pierwszy oglądająca scenę pocałunku: czytałam tą książkę z co najmniej tak dużą fascynacją. Może to dziwne, patrząc na to, że romanse w literaturze nie są dla mnie niczym nowym, ale pierwszy raz trafiłam na parę bohaterów, która powoduje u mnie typowy "fangirling". Kiedy skończyłam czytać tę powieść był już środek nocy, ale nie potrafiłam spać i leżałam tylko, gapiąc się w przestrzeń i szczerząc się jak głupia. Rainbow Rowell stworzyła tak doskonale zgranych bohaterów, którzy razem zdolni są zdziałać wszystko, że aż mnie ciarki przechodzą. Chcę więcej Baza, więcej Simona! Teraz, zaraz, tutaj!



Chociaż chętnie mówiłabym całe dnie tylko o Simonie i Bazie, w książce jest wielu innych bohaterów, którzy też zasługują na uwagę. Choćby Penelope, która wykazuje się ogromną inteligencją i lojalnością, zawsze gotowa do pomocy Simonowi. Czasem widziałam w Penny samą siebie. Jest też Agatha, którą postanowiłam konsekwentnie ignorować, ponieważ była postacią niezaprzeczalnie ważną, ale przeszkadzającą głównym bohaterom swoją obecnością.

PODSUMOWANIE:
Żadna książka od bardzo dawna nie wywołała u mnie takiego entuzjazmu jak Nie poddawaj się.
To powieść pełna magii, fantastycznych stworzeń i zapadających w pamięć bohaterów. Zawiera absolutnie zaskakujący i cudowny wątek romantyczny, który porusza serce. Chociaż z bólem przyjmuję do wiadomości, że książka ta prawdopodobnie nie będzie miała kontynuacji, to staje się moją ulubioną powieścią jednotomową.


_________________________
Zapraszam także na:
FACEBOOK: Books of Souls
INSTAGRAM: books.of.souls

You Might Also Like

8 komentarze

  1. Za sobą mam tylko "Fangirl" tej autorki, ale mam zamiar przeczytać więcej jej książek. Największą ochotę mam właśnie na "Nie poddawaj się" :)
    http://maasonpl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz już wiem, że muszę przeczytać tę książkę! <3 Kocham wszelkiego rodzaju fanfiction, tutaj widzę inspirację drarry, które też bardzo lubię. Jeszcze taka pozytywna opinia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i bardzo mi się spodobała :D Ten wątek romantyczny był naprawdę dobry, a na dodatek bohaterowie ciągle wywoływali uśmiech na mojej twarzy :)
    Pozdrawiam,
    Zagubiona w słowach

    OdpowiedzUsuń
  4. Możliwość identyfikacji z bohaterem, który tak bardzo nas przypomina, to chyba jedno z najlepszych uczuć towarzyszącym czytaniu :) Będę o niej pamiętać.

    Pozdrawiam

    I feel only apathy

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam i bardzo polubiłam tę książkę, dobrze, że dałam kolejną szansę autorce Fangirl, bo ominęłaby mnie pozytywna lektura. :) Pozdrawiam!
    Osobliwe Delirium

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie recenzujesz, fajny pomysł z tym pierwszym zdaniem i cudowne zdjęcia. Sięgnę po te pozycję.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie,
    Ola z pomiedzy-ksiazkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Awww jakie piękne zdjęcia!!!
    Czytałam tylko Fangirl i byłam rozczarowana i to bardzo, ale Nie poddawaj się mnie mimo wszystko ciekawi

    Pozdrawiam
    toreador-nottoread.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie sięgnęłam po tę książkę, tylko z powodu podobieństwa do Harrego Pottera. Jednak czytając tak pozytywną recenzję, trudno mi będzie przejść obok tej powieści obojętnie :)

    Pozdrawiam serdecznie
    niezapomniany-czas-czyli-o-ksiazkach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

MÓJ INSTAGRAM

MÓJ FACEBOOK

NAPISZ DO MNIE

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *