Podsumowanie stycznia 2021
19:38Hej, kochani!
Dawno, dawno temu, gdy jeszcze posty na moim blogu pojawiały się
regularnie, pisałam comiesięczne podsumowania. Regularność tę straciłam w
momencie, gdy liczba książek przeze mnie czytanych zmniejszyła się – zwyczajnie
nie miałam wtedy czego podsumowywać. Z zupełną szczerością mogę jednak
przyznać, że czasem pisanie tych podsumowań sprawiało mi więcej radości niż
pisanie recenzji – musicie wiedzieć, że jestem osobą, która uwielbia tworzyć
wszelkiego rodzaju listy, wypunktowywać to, co jest do zrobienia lub co zostało
zrobione, i taki dodatkowy post porządkujący zdarzenia z ostatnich 30 dni zawsze dawał mi sporo radości. Ostatnio pomyślałam więc sobie… dlaczego by do
tego nie wrócić?
Formuła będzie tym razem nieco zmieniona – w poście znajdą się
poza książkami różne elementy mojego życia pozablogowego. Filmy, podcasty, nowe
zajawki – w skrócie: wszystko to, co wpadnie mi w oko na tyle, żeby warto było
Wam o tym opowiedzieć. Moim małym postanowieniem na rok 2021 będzie napisanie
12 takich podsumowań, po jednym na każdy miesiąc. Mam nadzieję, że pomysł ten
przypadnie Wam do gustu. Zaczynamy!
Wspominałam o tym, że w styczniu udało mi się zadbać o większy spokój w życiu i lepsze samopoczucie. Chciałabym opowiedzieć o dwóch praktykach, które miały na to wpływ. W połowie miesiąca zupełnym przypadkiem trafiłam na Youtube na serię filmów z 30-dniowym wyzwaniem jogi (link). Pojawiały się one od 1 stycznia każdego dnia, jednak pozostają dostępne cały czas, więc w każdej chwili można odpalić któryś z filmików. Obecnie jestem na 21 dniu wyzwania, ale już teraz wiem, że pomogło mi ono przekonać się do jogi, która zawsze wydawała mi się za mało dynamiczna, bym mogła ją lubić. A jednak polubiłam. Polubiłam spokój, jaki mi daje, i to, że w końcu przestały mnie boleć plecy. Bardzo spodobało mi się to, jak ćwiczenia z poszczególnych dni zaczynają się ze sobą przeplatać i jak po pewnym czasie jestem w stanie wykonywać je sprawniej i szybciej. Istotnym elementem jest również praca nad oddechem, na którą nagrywająca filmiki Adrienne zwraca dużą uwagę. Gorąco polecam Wam to wyzwanie jak i cały kanał – może przekonacie się do jogi tak jak ja.
Drugim elementem dnia, który znacznie poprawił moje samopoczucie w porównaniu z poprzednimi miesiącami, była medytacja. Przyznam, że poszukiwałam innych kanałów z medytacją prowadzoną, jednak zawsze wracałam do Gosi Mostowskiej (link). Proste 10 minut relaksu przed zajęciami na uczelni sprawiało, że byłam znacznie spokojniejsza i bardziej pozytywnie nastawiona. Medytacja to kolejny zwyczaj, do którego kiedyś nie mogłam się przekonać, bo wydawało mi się, że za nic w świecie nie będę w stanie wytrzymać w bezruchu kilkunastu minut, dodatkowo jeszcze nie rozmyślając o wszystkich rzeczach, które przychodziły mi do głowy. Znów jednak okazało się, że to kwestia ćwiczeń i przyzwyczajenia.
Odkąd rozpoczęłam studia, czyli od października, nie napisałam żadnego podsumowania na blogu, więc też nie miałam okazji wspomnieć o tym, że zostałam studentką. Mój kierunek to filologia angielska ze specjalnością: literatura i kultura angielskiego obszaru językowego. Teraz, gdy to piszę, mam za sobą właściwie pierwszy semestr nauki, został mi do zaliczenia tylko jeden egzamin. Mimo że sesja owiana jest złą sławą, ja przeszłam przez czas zaliczeń łagodnie i dzięki dobrej organizacji nie przypłaciłam tego załamaniem nerwowym. Choć od października bywało różnie, w ostatnich tygodniach miałam naprawdę dobry czas na studiach i cieszę się z tego, gdzie jestem. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, może kiedyś zobaczycie gdzieś na półce w księgarni książkę przetłumaczoną przeze mnie.
Na zakończenie chcę wspomnieć, że postanowiłam pozbyć się ze swojej biblioteczki książek, które albo mi się nie podobały, albo nie czytałam ich tak długo, że już straciłam nadzieję na to, że kiedykolwiek to zrobię. Do wystawiania ogłoszeń użyłam portalu Vinted, dlatego chciałam zaprosić Was do odwiedzenia mojej tablicy (link), jeśli jesteście zainteresowani zakupem książek w bardzo niskich cenach.
To już wszystko, co miałam Wam do przekazania na temat stycznia. Mam nadzieję, że taka forma postu przypadła Wam do gustu, jeśli jednak macie pomysł na jej udoskonalenie, bardzo chętnie wysłucham konstruktywnej krytyki.
A jak Wam minął styczeń? Czy udało Wam się przeczytać lub obejrzeć
coś zachwycającego? A może znaleźliście jakieś nowe hobby?
D.
10 komentarze
Bardzo ciekawe podsumowanie.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńObejrzałaś dużo fajnych filmów, chociażby Wszystko za życie czy Lalaland, którego muzykę kocham. Rozwojowy styczeń. Chociaż sama nie wykonuję jogi, to podoba mi się ta forma spędzenia czasu. Gratuluję spokojnego przejścia sesji. :) I super, że podałaś kanał "Stanowo", nie znałam go wcześniej, a lubię słuchać o takich historiach z dreszczykiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię serdecznie i zaczytanego lutego.
Book Prisoner
La La Land faktycznie ma świetną muzykę! Dla mnie jednak największym zaskoczeniem było to, że mimo dominacji muzyki jazzowej w filmie, najbardziej urzekł mnie ten disco-popowy utwór The Messengers z Johnem Legend :D
UsuńO tak, mnie też! Ma w sobie takie pozytywne flow, do którego chce się bujać. :D Mam też tak z "Another Day Of Sun" - włączałam ją w pracy, żeby jakoś dzień lepiej zleciał. Cały album lalalandowy jest z resztą świetny do polepszenia sobie dnia. :D
UsuńTo prawda! Zawsze jak puszczam sobie "Start A Fire", to rozpoczynam moją jednoosobową imprezę ;)
UsuńBardzo fajna forma podsumowania :D Coco i Lalaland od dłuższego czasu chcę obejrzeć. A ten kanał na youtubie na pewno sprawdzę!
OdpowiedzUsuńCieszę się - Stanowo jest zdecydowanie godne polecenia :)
UsuńUwielbiam Bridget Jones - wszystkie części! A Coco mam dopiero w planach ;)
OdpowiedzUsuńDruga i trzecia część Bridget jeszcze przede mną, ale Coco bardzo gorąco polecam :)
Usuń