178. ,,Prowadź swój pług przez kości umarłych" Olga Tokarczuk

23:22


Kotlina Kłodzka zimą bywa cicha i niebezpieczna. Wszystko zaczyna się w małym miasteczku z zaledwie kilkoma zamieszkanymi domami. Ofiarą morderstwa pada mężczyzna, który parał się myślistwem, a jest to dopiero początek - po nim giną inni, którzy bez skrupułów uśmiercali zwierzęta. Wśród nielicznych mieszkańców wioski pozostała Janina Duszejko - staruszka zafascynowana astrologią, nauczycielka języka angielskiego oraz tłumaczka poezji Williama Blake'a. Szybko dochodzi ona do wniosku, że za brutalnymi zbrodniami stoją zwierzęta. To one miałyby wziąć odwet na swoich oprawcach, którzy przez wieki na nie polowali. Choć Blake pisał: "Błąkająca się Sarna po lesie / Ludzkiej Duszy niepokój niesie", czy możliwym jest zemsta dokonana przez zwierzęta?



Moja (teraz już była) szkoła od momentu otrzymania przez Olgę Tokarczuk Nagrody Nobla powzięła sobie za cel rozpowszechnienie jej twórczości wśród uczniów. Był to cel jak najbardziej szczytny i godny uznania, a w jego wyniku, w ramach nagrody na zakończenie roku szkolnego, trafiły do mnie trzy książki tej autorki: Opowieści bizarne; Dom dzienny, dom nocny oraz Prowadź swój pług przez kości umarłych, czyli powieść, którą wybrałam na inaugurację mojej przygody z Olgą Tokarczuk. Wybór był trudny, ale ostatecznie zdecydowałam się skłonić ku motywowi, którego poszukuję nie tylko w książkach, ale i w filmach czy podcastach - ku motywowi morderstwa. Miałam nadzieję, że ten motyw gładko przeprowadzi mnie przez książkę i że pierwsze spotkanie z Olgą Tokarczuk będę mogła rozpatrywać jedynie w jasnych barwach. Prowadź swój pług... okazała się jednak być nieco bardziej wymagającą lekturą.

Naturalnym na początek wydawałoby się wyłonienie głównego tematu książki, jednak jest ich tutaj wiele. Istnieją partie powieści poświęcone opisom morderstw, jednak są one w mniejszości, ustępując miejsca opisowi życia głównej bohaterki oraz jej rozważaniom filozoficznym. Janina Duszejko jest bohaterką, do której od początku żywiłam neutralne uczucia i nie potrafiłam ani trochę zbliżyć się do sympatii do niej. Mało tego, z biegiem czasu zaczęłam odczuwać irytację i byłam najzwyczajniej w świecie zmęczona jej obecnością, jednak - jak to jest z głównym bohaterem i narratorem powieści - nie mogłam liczyć na jej zniknięcie. Pani Duszejko wydawała mi się postacią mocno infantylną i o ile na początku miało to swój urok, potem stawało się nieco śmieszne. Choć początkowo ceniłam sobie jej upór, zdolność do stąpania twardo po ziemi i obstawania przy swoim, cechy te zmieniły się w przesadnie krzykliwe manifestowanie osobistych przekonań bohaterki. Zdaje mi się, że właśnie taką kreację postaci chciała stworzyć Olga Tokarczuk - czytelnicy mieli stopniowo tracić do niej zaufanie i również ja podążyłam ścieżką wyznaczoną przez autorkę. Nie mogę jednak zapomnieć o tym, że stąpając po tej ścieżce, jednocześnie nie potrafiłam powstrzymać narastającej irytacji i napływu złych emocji, które pozostały ze mną nawet po zakończeniu lektury.



Główna bohaterka specjalizuje się w astrologii. Prowadzi zapiski na temat zgodności zdarzeń z życia ludzkiego z ruchem planet i gwiazd. Jest przekonana, że znajomość czyjejś daty urodzenia, pozwoli jej na wyczytanie z ciał niebieskich sposobu, a nawet momentu śmierci tej osoby. Nie jestem w stanie potwierdzić, czy teorie astrologiczne przytaczane w książce są prawdziwe, jednak niezaprzeczalnie są ciekawe. Nigdy nie miałam nic wspólnego z tego typu naukami wróżbiarskimi i nigdy nie zamierzam się w nie zagłębiać, lecz chwilowe wejście w świat wróżb, planet i gwiazd było intrygujące. Fakt, że to akurat Janina Duszejko jest narratorką tej powieści, sprawia, że całkowicie zagłębiamy się w jej sposób myślenia - musimy więc poznać astrologię, poezję Blake'a oraz... jej pogląd na myślistwo, który stawia ją w opozycji do reszty społeczności.

No właśnie, myślistwo. Jest ono jednym z głównych tematów książki, powiedziałabym nawet, że chwilami całkowicie dominuje nad innymi motywami. Myślistwo jest tutaj tematem spornym, który dzieli społeczność miasteczka. Z jednej strony mamy bardzo dużą grupę aktywnych myśliwych oraz osób wspierających pozyskiwanie mięsa zwierzęcego w wyniku polowań, a z drugiej mamy opozycję w postaci Janiny Duszejko, która wykazuje się w tym temacie dużą empatią, stając po stronie praw zwierząt i uważając polujących za zwyczajnych morderców. Kwestia zabijania zwierząt i spożywania ich mięsa zawsze należeć będzie do nierozstrzygniętych sporów o podłożu etycznym i wątpię, aby kiedykolwiek zapanowała pod tym względem zgoda wśród ludzi. W niektórych bardziej konserwatywnych środowiskach jeszcze trudniej jest przeforsować nowocześniejszy pogląd o prawach zwierząt, ich zdolności do odczuwania bólu... Czasem jest to walka z góry przegrana. Nasza bohaterka dzielnie obstaje jednak przy swoim, sprzeciwiając się lokalnym myśliwym. Szczerze przyznam, że o ile drugoplanowy wątek wyżej opisanego sporu byłby ciekawym urozmaiceniem książki, tak nadanie mu rangi głównej w powieści sprawiło, że zaczął mnie on męczyć. Pod koniec książki czułam się już, jakbym od kilku godzin słuchała kłótni toczącej się za ścianą: chciałam tylko, żeby przestano, niezależnie od tego, kto wygra spór. O ile w normalnych warunkach zgodziłabym się z Janiną i byłabym gotowa poprzeć jej poglądy, to podczas czytania Prowadź swój pług..., szczególnie ostatnich rozdziałów, byłam już tak znużona, że było mi wszystko jedno.



Jakby nie było, Prowadź swój pług przez kości umarłych jest poniekąd kryminałem z uwagi na obecność zbrodni. Naturalnie mamy więc postać mordercy, którego tożsamość wychodzi na jaw na końcu książki. Czy była ona zaskoczeniem? Nie do końca, jednak myślę, że taki był zamysł autorki. Stopniowo podkładała ona czytelnikowi pod nos kolejne wskazówki, a gdy było ich już wystarczająco dużo, odkrycie prawdy wydawało się formalnością. Choć nie mam nic przeciwko takiemu zabiegowi, zdaje mi się także, że tożsamość zbrodniarza jest tutaj sprawą raczej mało niespodziewaną i gdyby ktoś na początku książki zdecydował się strzelać, kim jest morderca, z dużym prawdopodobieństwem trafiłby celnie.

Powieść Olgi Tokarczuk nie jest jedną z tych książek, które szalenie porywają i dostarczają niesamowitych emocji. Tutaj tego nie znajdziecie. Możecie natomiast spotkać się z lekturą delikatnie pochłaniającą, która może nie zadziwi, może nie zszokuje, ale sprawi, że będziecie chcieli wiedzieć, co zdarzy się na następnej stronie. Zdaje mi się, że książki Tokarczuk właśnie takie będą - czasem niewystarczające, czasem rozczarowujące, ale mimo to czytający będzie chciał kontynuować. Widzę to już po sobie - gdybym miała określić, czy Prowadź swój pług... mi się podobała, z wahaniem, ale skłaniałabym się ku odpowiedzi przeczącej, natomiast na pytanie o to, czy zamierzam jeszcze kiedyś, a może w niedalekiej przyszłości, sięgnąć po inną książkę Olgi Tokarczuk, tym razem bez wahania odpowiedziałabym, że tak.

Dla kogo będzie to dobra powieść? Dla osób lubiących niespieszną akcję, małomiasteczkowy klimat i rozbudowane spory etyczne. Dla osób lubiących dywagacje natury filozoficznej ukazane na tle morderstw. Nie nazwałabym tej książki dobrą, zbyt dużo jej brakowało. Miała jednak w sobie coś, co sprawia, że nie odwrócę się od Olgi Tokarczuk, nie sprawdziwszy pozostałych jej powieści. Wierzę, że Nagroda Nobla nie została przyznana bez powodu i zamierzam ten powód dostrzec w twórczości tej pisarki. 

★★★★★☆☆☆☆☆





Zainteresowała Was twórczość Olgi Tokarczuk? Czy mieliście już styczność z książkami naszej polskiej Noblistki? Jeśli tak, to czy wasze odczucia względem lektury były pozytywne, czy negatywne?

D.


You Might Also Like

5 komentarze

  1. Jak sobie przypominam tę książkę, to robi mi się gorzej. Ciężko mi się ja czytało. Fabuła ciekawa, technika prozy środka, ale szło opornie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrafię Cię zrozumieć, nie była to bynajmniej książka, przez którą się płynie... :(

      Usuń
  2. Tej książki nie czytałam. Przeczytałam natomiast Biegunów. Początek był znośny, ale im głębiej,tym było... płycej. Tokarczuk pozornie pisze mądrze, tak mądrze, że człowiek w pewnym momencie zadaje sobie pytanie, ale o co chodzi. I gdy już rozbierze tekst ma czynniki pierwsze, to zostaje czasem coś, a czasem nic. Nie wiem, czy jeszcze sięgnę po jakąś książkę tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze to ujęłaś - i w "Prowadź swój pług..." był moment, gdy prowadzone od początku rozważania filozoficzne stały się jednym kłębkiem myśli, którego nie sposób było rozwiązać. Ja mimo to dam szansę tej autorce jeszcze raz, może inna jej powieść bardziej trafi w mój gust :)

      Usuń