152. CRANK, CZYLI OPOWIEŚĆ O UZALEŻNIENIU W FORMIE WIERSZY

13:15


Tytuł oryginalny:
Crank
Autor: Ellen Hopkins
Przekład: Dariusz Rossowski
Data premiery: 17 października 2018
Wydawnictwo: Feeria Young
Liczba stron: 448
PIERWSZE ZDANIE:
OPIS:
Kristina Snow na czas wakacji wyjeżdża z miasta, aby spędzić trochę czasu ze swoim ojcem. Jak się okazuje, w żadnym stopniu nie jest on przykładnym rodzicem, a będąc pod jego opieką Kristina otrzymuje wolność, jakiej nie zaznała nigdy wcześniej. To wtedy po raz pierwszy spotyka się z Bestią – Bestią nazywaną nałogiem. Dziewczyna ucieka się do coraz bardziej radykalnych rozwiązań, aby uciec od otaczającej ją rzeczywistości. Choć początkowo tego nie spostrzega, ramiona Bestii zaciskają się wokół niej z coraz większą siłą, a szansa na uwolnienie się z jej uścisku coraz bardziej maleje. Rozpoczyna się tragiczna, wymagająca poświęceń walka o własne życie…
OPINIA:
Od pierwszego momentu, gdy ujrzałam Crank, byłam tą książką oczarowana – zarówno tematyka, jak i niespotykana forma opowieści niesamowicie mi się spodobała i czułam, że będzie to coś zupełnie nowego i innego od książek, jakie czytam na co dzień. Szybko jednak okazało się, że pierwsze wrażenie było mylne, a moje spotkanie z tą powieścią w poetyckiej formie było pełne niezrozumienia i konfliktów wartości.
Z poezją nigdy nie było mi po drodze. Nie mam tu na myśli tego, że jej nie lubię, lecz w większości przypadków mam problemy z jej zrozumieniem, a podczas gdy literatura zawsze pełniła dla mnie czysto rozrywkową funkcję, wytężanie umysłu w celu pojęcia zawoalowanych sensów stanowi dla mnie problem. W efekcie po poezję sięgam bardzo rzadko, głównie na lekcjach języka polskiego, choć nie mogę powiedzieć, że nie ma takich wierszy, które by do mnie trafiły. Miałam nadzieję, że uproszczona i bardziej młodzieżowa wersja wierszy w Crank pozwoli mi przyswoić sobie ten gatunek literatury.
Ciężko jednak powiedzieć, że Crank jest zbiorem wierszy. Powiedziałabym, że jest to raczej typowa powieść, której tekst przekształcono tak, aby pod względem kompozycyjnym przypominał utwory liryczne. Nie znajdują się w niej jednak ani rymy, ani inne typowe dla tego gatunku elementy. O ile na początku wydawało mi się, że wierszowana forma książki będzie jej największym atutem, w miarę czytania coraz większe stawało się moje rozczarowanie, ponieważ u Ellen Hopkins brakowało mi ładunku emocjonalnego zwykle przekazywanego w poezji za pomocą słów. Można by się spodziewać, że podczas czytania powinno się być choć minimalnie poruszonym, szczególnie, że to, co przeżywa Kristina zmagając się z nałogiem jest prawdziwą batalią, a jednak moje emocje utrzymywały się na takim poziomie, jakbym czytała przepis na zupę.
Najbardziej rozczarował mnie jednak fakt, że Crank to historia jak każda inna. Z góry zakładałam, że będzie ona wyjątkowa, ale wyjątkowości jest w niej znikoma ilość. Choć oryginalnym elementem w książce miała być tematyka uzależnień, nie została ona postawiona na piedestale, lecz zepchnięta na drugi plan na rzecz życia miłosnego Kristiny i jej problemów rodzinnych, które mogłyby być interesujące, gdyby nie były tak płytkie i pozbawione uczuć. Nie sięgnęłam w końcu po Crank chcąc poznać kolejną historię nastoletniej miłości wystawianej na próbę przez przeciwności losu. To wszystko już było.
Kolejny zgrzyt pojawił się pomiędzy mną a główną bohaterką, która była jedną z dokładnie takich osób, jakie niesamowicie działają mi na nerwy. Różnica charakterów stawała się jeszcze wyraźniejsza w momencie, gdy w odpowiedzi na podejmowaną przez Kristinę decyzję wszystko we mnie krzyczało i buntowało się przeciwko takiemu postępowaniu. Zastanawiałam się, co ta dziewczyna ma w głowie, co każe jej zachowywać się w taki a nie inny sposób. Może zabrzmi to bezdusznie, ale nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnej empatii i współczucia dla tej bohaterki i uważam, że w dużym stopniu zasłużyła sobie na to, co ją spotkało. Wiecie, z niektórymi ludźmi po prostu z zasady się nie dogadujemy, a ja i Kristina byłyśmy z kompletnie innej bajki.
Jedyne, co w tej książce można uznać za plus, to „momenty” – kilka cytatów, które przemawiają do głębi mojego serca; słowa, których mogłabym użyć, aby wyrazić swoje uczucia, gdybym potrafiła zrobić to właściwie, nie mając wrażenia, że coś pomijam i że zostanę źle zrozumiana. Są one jednak na tyle nieliczne, że w oglądzie całościowym giną niezauważone pośród pustych frazesów oraz zwyczajnych i nudnych zdarzeń. Zapewne za zaletę można by również uznać morał płynący z historii Kristiny, który daje do myślenia, ale dla mnie jest to dosyć naciągane stwierdzenie. To prawda, że z zakończenia Cranku płyną pouczające wnioski, jednak nie sprawiło ono, że zaczęłam postrzegać tą książkę w lepszy sposób. Po jej skończeniu po prostu odetchnęłam z ulgą i zepchnęłam w najodleglejsze zakątki umysłu wspomnienia o Cranku.
PODSUMOWANIE:
Crank Ellen Hopkins jest moim zdaniem lekturą niewartą zachodu. Choć pozornie wydaje się czymś nowatorskim i oryginalnym, w rzeczywistości nie wyróżnia się niczym spośród zastępów innych książek młodzieżowych. Jeśli pociąga Was idea tematyki uzależnień, podejrzewam, że znajdziecie wiele innych, bardziej wartościowych książek na ten temat – chociażby klasyk, My, dzieci z dworca ZOO. Choć bardzo bym chciała, nie mogę polecić Wam Cranku – to książka rozczarowująco zwyczajna, która obiecuje wiele, a daje niedużo.
★★☆☆☆☆☆☆☆ (słaba)
Za możliwość przeczytania książki gorąco dziękuję księgarni Dadada.pl :)


You Might Also Like

6 komentarze

  1. Mam wrażenie, że ta książka stanowi powiew świeżości ;) muszę ją sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może akurat Tobie bardziej się spodoba... :)

      Usuń
  2. To raczej nie książka dla mnie, ale faktycznie wydaje się czymś nowym i oryginalnym :)

    OdpowiedzUsuń