144. [PRZEDPREMIEROWO] OKRUTNY KSIĄŻĘ, CZYLI INTRYGI NA ELFICKIM DWORZE
08:00
Tytuł oryginalny: The Cruel Prince
Autor: Holly Black
Przekład: Stanisław Kroszczyński
Data premiery: 19 września 2018
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 400
Przekład: Stanisław Kroszczyński
Data premiery: 19 września 2018
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 400
PIERWSZE ZDANIE:
OPIS:
Kiedy Jude miała siedem lat, do jej domu przybył tajemniczy mężczyzna, który
nie należał do świata śmiertelników. Po tym, jak brutalnie zabił rodziców
dziewczyny, zabrał Jude, jej bliźniaczkę Taryn i starszą siostrę Viviane ze
sobą do Elysium – krainy elfów. Dziesięć lat później Jude czuje się w tym
magicznym świecie prawie jak w domu. Prawie - ponieważ fakt, że w jej żyłach
płynie ludzka krew, jest doskonałą podstawą dla wielu zamożnych elfów, by nią
gardzić i wyśmiewać. Na czele nękających Jude stoi Cardan – najmłodszy i
najokrutniejszy z książąt panujących w Elysium. Kiedy Jude dowiaduje się, jak
wielka sieć intryg oplata dwór Najwyższego Króla i jak wiele tajemnic skrywają
elfy, nie podejrzewa jeszcze, że wkrótce sama będzie musiała posługiwać się fortelami
i zabijać z zimną krwią, aby zaprowadzić porządek w królestwie i zadbać o
bezpieczeństwo tych, których kocha. Czy śmiertelniczka jest w stanie mierzyć się
z potężną siłą elfów?
Chyba nie byłoby błędem stwierdzenie, że Okrutny
książę to jedna z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku. Sama pamiętam,
gdy kilka lat temu usłyszałam, jak ktoś na polskim Booktubie mówi, że czytał tą
książkę w oryginalnej wersji, nie powstrzymując się oczywiście od wylewnych
pochwał. Powieść Holly Black spotkała się więc z pewnymi oczekiwaniami
czytelników już na samym początku – wszyscy wiele o niej słyszeli, a taki
sławny za granicą bestseller przecież musi być co najmniej dobry, prawda? Otóż
dzisiaj opowiem Wam o moich wrażeniach z tej lektury, o tym, czy warto było tak
długo czekać na polską premierę Okrutnego
księcia.
Warto wspomnieć, że nigdy szczególnie nie interesowały mnie elfy. Wręcz przeciwnie: wszystkie nierzeczywiste postacie, które kojarzyły mi się z książkami Tolkiena (elfy, krasnoludy, orkowie, smoki…), omijałam szerokim łukiem. Choć uwielbiam fantastykę, zawsze preferowałam jej lekką, bardziej młodzieżową wersję. Dlatego też przed rozpoczęciem lektury nie wczytywałam się za bardzo w opis, aby przypadkiem nie zwątpić w to, czy chcę tą powieść czytać. Jednak okazało się, że Okrutny książę od pierwszych stron schwytał mnie w garść i nie chciał wypuścić, a elfy, których tak się obawiałam, zafascynowały mnie momentalnie. Coś wyjątkowego było w tej historii, jakaś niepowtarzalna magia, która od początku oczarowała mnie tak, że nie mogłam przestać czytać. Krótko mówiąc, pierwsze wrażenie było niesamowite.
Właściwie książkę Holly Black czyta się jak najciekawszą baśń z dzieciństwa, tylko w nieco doroślejszej odsłonie. Okrutny książę jest bowiem połączeniem elfickiej magii, zaskakującego i czarującego świata z wyrachowanymi planami na przejęcie władzy i ich brutalną realizacją. Możecie oczekiwać rozlewu krwi i momentów, w których Wasze serce zatrzyma się na chwilę, aby zaraz potem wznowić swój bieg ze dwojoną prędkością. To zarazem zabawne i fascynujące, że autorka zdecydowała się nie rezygnować z istnienia świata śmiertelników na rzecz krainy elfów. To, że obie przestrzenie istnieją równolegle, a Jude wraz ze swoimi siostrami jest w stanie w jednej chwili wyczarować konie ze źdźbeł trawy, opuścić magiczny świat i udać się do najzwyczajniejszego centrum handlowego na zakupy, wydaje mi się wspaniałym pomysłem. Chciałabym, aby naprawdę w tej chwili, gdzieś całkiem niedaleko stąd żyły sobie możne rody elfów… Może nie chciałabym ich odwiedzić w obawie o swoje życie, ale sama koncepcja brzmi niesamowicie.
Warto wspomnieć, że nigdy szczególnie nie interesowały mnie elfy. Wręcz przeciwnie: wszystkie nierzeczywiste postacie, które kojarzyły mi się z książkami Tolkiena (elfy, krasnoludy, orkowie, smoki…), omijałam szerokim łukiem. Choć uwielbiam fantastykę, zawsze preferowałam jej lekką, bardziej młodzieżową wersję. Dlatego też przed rozpoczęciem lektury nie wczytywałam się za bardzo w opis, aby przypadkiem nie zwątpić w to, czy chcę tą powieść czytać. Jednak okazało się, że Okrutny książę od pierwszych stron schwytał mnie w garść i nie chciał wypuścić, a elfy, których tak się obawiałam, zafascynowały mnie momentalnie. Coś wyjątkowego było w tej historii, jakaś niepowtarzalna magia, która od początku oczarowała mnie tak, że nie mogłam przestać czytać. Krótko mówiąc, pierwsze wrażenie było niesamowite.
Właściwie książkę Holly Black czyta się jak najciekawszą baśń z dzieciństwa, tylko w nieco doroślejszej odsłonie. Okrutny książę jest bowiem połączeniem elfickiej magii, zaskakującego i czarującego świata z wyrachowanymi planami na przejęcie władzy i ich brutalną realizacją. Możecie oczekiwać rozlewu krwi i momentów, w których Wasze serce zatrzyma się na chwilę, aby zaraz potem wznowić swój bieg ze dwojoną prędkością. To zarazem zabawne i fascynujące, że autorka zdecydowała się nie rezygnować z istnienia świata śmiertelników na rzecz krainy elfów. To, że obie przestrzenie istnieją równolegle, a Jude wraz ze swoimi siostrami jest w stanie w jednej chwili wyczarować konie ze źdźbeł trawy, opuścić magiczny świat i udać się do najzwyczajniejszego centrum handlowego na zakupy, wydaje mi się wspaniałym pomysłem. Chciałabym, aby naprawdę w tej chwili, gdzieś całkiem niedaleko stąd żyły sobie możne rody elfów… Może nie chciałabym ich odwiedzić w obawie o swoje życie, ale sama koncepcja brzmi niesamowicie.
Jednym z elementów, które najbardziej mnie irytują w książkach, są bohaterki, które nie potrafią zawalczyć o swoje i bez przerwy prezentują tylko pozę bezradnej mimozy, czekającej na ratunek. Na szczęście Jude do nich nie należy – jest tak daleka od bycia godną politowania dziewoją w opałach, jak to tylko możliwe. Choć nie zawsze popierałam jej wybory, podoba mi się to, że jest szalenie waleczna, kwestionuje każdy ruch innego człowieka (elfa?), będąc czujną i gotową do konfrontacji. Tak stanowcze i silne bohaterki nie trafiają się często, dlatego trzeba je cenić i podziwiać. Nie powiedziałabym, że polubiłam Jude – nie zawsze ją rozumiałam, ale sądzę, że byłabym w stanie zapałać do niej sympatią w kolejnym tomie serii, gdy już uda mi się lepiej ją poznać.
Tym, co moim zdaniem zasługuje na owacje na
stojąco, jeśli chodzi o Okrutnego księcia,
jest zakończenie, które zwala z nóg. Doprawdy, w momencie, gdy nie
spodziewałabym się już żadnych zaskoczeń, autorka zaserwowała taką bombę, że aż
wytrzeszczyłam oczy i wydałam pełen zachwytu okrzyk. Nieprzewidywalność jest
niezaprzeczalnym atutem książki i sprawiła ona, że oceniłam Okrutnego księcia jeszcze wyżej, niż
zamierzałam.
Czy nie ma żadnych wad? Otóż są, z pewnością. Jedną, która bardziej rzuciła mi się w oczy, jest fakt, że przez znaczną część książki fabuła nie zmierza w żadnym konkretnym kierunku. Wiecie, to był ten moment w czytaniu, kiedy wprawdzie czerpiecie przyjemność z lektury, ale nie widzicie większego jej sensu. Dopiero ostatnia setka stron dodała książce większego polotu i charakteru. Mogłabym przyczepić się jeszcze do tego, że chociaż główni bohaterowie – Jude, Taryn, Vivi, Cardan, Madok – byli wykreowani z dbałością o szczegóły, to postacie drugoplanowe często zlewały mi się w jedną masę. Miały zwyczajnie zbyt mało cech charakterystycznych, aby się wyróżniać. Nie jest to może wielka wada, która przeszkadzałaby w czytaniu, ale jednak.
Czy nie ma żadnych wad? Otóż są, z pewnością. Jedną, która bardziej rzuciła mi się w oczy, jest fakt, że przez znaczną część książki fabuła nie zmierza w żadnym konkretnym kierunku. Wiecie, to był ten moment w czytaniu, kiedy wprawdzie czerpiecie przyjemność z lektury, ale nie widzicie większego jej sensu. Dopiero ostatnia setka stron dodała książce większego polotu i charakteru. Mogłabym przyczepić się jeszcze do tego, że chociaż główni bohaterowie – Jude, Taryn, Vivi, Cardan, Madok – byli wykreowani z dbałością o szczegóły, to postacie drugoplanowe często zlewały mi się w jedną masę. Miały zwyczajnie zbyt mało cech charakterystycznych, aby się wyróżniać. Nie jest to może wielka wada, która przeszkadzałaby w czytaniu, ale jednak.
PODSUMOWANIE:
Jestem całkowicie zadowolona z Okrutnego
księcia i okrutnie się cieszę, że jego premiera w Polsce jest tak głośna –
jak się okazało, zupełnie zasłużenie. Jest to historia, która zabierze Was w
kompletnie inny wymiar, wymiar pełen magii, który zaskoczy Was nie raz, a na
koniec rozbudzi Waszą ciekawość dalszych losów bohaterów do granic możliwości.
Ja już zacieram ręce na myśl o kolejnym tomie i poganiam mentalnie autorkę, aby
nie zwlekała z jego pisaniem. Gorąco polecam Wam Okrutnego księcia!
★★★★★★★★☆☆ (bardzo
dobra)
22 komentarze
Fajnie, że jesteś usatysfakcjonowana lekturą książki. 😊
OdpowiedzUsuńJa również się cieszę! ;)
UsuńNie zaczytuję się w fantastyce, ale nie mogę powiedzieć, że nie widziałam Okrutnego księcia, ta książka jest ostatnio często na wszelkich portalach. Na Tobie zrobiła pozytywne wrażenie, więc może może :)
OdpowiedzUsuńPolecam! :)
UsuńUff. ciesze sie, ze twoja opinia jest pozytywna, bo wierze twoim slowom. Mam te ksiazke do recenzji i chce miec przyjemnosc z czytania. Sorki za bledy, ale pisze na niemieckim laptopie. :P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
polecam-goodbook.blogspot.com
Nie szkodzi haha :D Jestem ciekawa, czy Tobie się spodoba, więc będę czekała na opinię :)
UsuńJestem bardzo ciekawa tej książki i tego zakończenia, które zwala z nóg, o którym wspominasz. Mam nadzieję, że szybko dopadnę gdzieś egzemplarz :)
OdpowiedzUsuńRównież mam nadzieję, że uda Ci się go dopaść :)
Usuń"Dziewoja w opresji" - też ich nie znoszę :D No, chyba że mowa o damach w opałach, które ratować ma Hercules :D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że przeglądałam zapowiedzi i kiedy zobaczyłam "Okrutnego księcia", byłam przekonana (w sumie do teraz :D ), że to NA/erotyk. A tu takie zaskoczenie :D
Czy przeczytam nie wiem, ale skoro lubię bajki i baśnie to chyba powinnam... ;)
Pozdrawiam ciepło,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Zdecydowanie powinnaś! Czuję, że Okrutny książę mógłby Ci się spodobać. Może coś Ci się skojarzyło z Papierową księżniczką, która faktycznie wpisywała się w kategorię erotyków - ale ja tam takich rzeczy nie tykam! ;)
UsuńBardzo mnie ta powieść przyciąga i mam nadzieję, że w najbliższym czasie się z nią zapoznam :)
OdpowiedzUsuńOby Ci się udało :)
UsuńFabuła brzmi wyśmienicie, szkoda że postacie drugoplanowe zostały tak słabo wykreowane, ale myślę że mimo to dam książkę szansę ;> oprócz Tolkiena nie czytałam żadnej książki o elfach :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że może Ci się spodobać :)
UsuńJuż nie mogę się doczekać, aż sięgnę po tę książkę! Czekam z niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBrzmi cudownie!! Na pewno już niedługo sięgnę po tą powieść i jestem niemal przekonana, że mi się spodoba ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Jest duża szansa, że właśnie tak będzie :)
UsuńNie moja tematyka, ale jeśli trafię przeczytam
OdpowiedzUsuńyoutube(subskrybuj)
Rozumiem! ;)
UsuńOjj wstyd się przyznać, ale nawet nie zauważyłam, że taka książka pojawiła się na rynku, ale to tylko dlatego, że w ogóle nie jest w moich klimatach ;) Najważniejsze, że fabuła z czasem się rozkręciła i można ją z czystym sumieniem polecić komuś kto jest fanem tego gatunku :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, wszyscy fani młodzieżowej fantastyki będą zachwyceni :)
Usuń