WSZYSTKO TO, CO WYJĄTKOWE, CZYLI RAJ DLA BUNTOWNIKÓW - MATTHEW QUICK - RECENZJA #56
19:03Tytuł oryginalny: Every Exquisite Thing
Autor: Matthew Quick
Data premiery: 14 września 2016
Wydawnictwo: Harper Collins
Liczba stron: 256
PIERWSZE ZDANIE:
OPIS:
Nanette O'Hare jest wzorową uczennicą i gwiazdą szkolnej ligi piłki nożnej. Czeka ją stypendium i świetlana przyszłość na jednym z najlepszych uniwersytetów w kraju. Kiedy pewnego dnia dziewczyna dostaje od swojego nauczyciela zużyty egzemplarz Kosiarza balonówki, zauważa, że w swoim życiu zawsze robiła to, czego oczekiwali od niej inni. Nigdy tak naprawdę nie zastanawiała się nad tym, czego sama chce, myśląc, że pragnienia jej rodziców są jej pragnieniami. Książka budzi w niej ukryte pragnienie zmiany i sprawia, że Nanette staje się prawdziwą buntowniczką.
OPINIA:
Podchodziłam do tej książki z lekkim dystansem. Bałam się zniekształcić sobie perfekcyjny obraz dzieł Matthew Quicka, jaki stworzyły jego poprzednie powieści. Bo faktycznie, po lekturze między innymi Wybacz mi, Leonardzie i Prawie jak gwiazda rocka Quick stał się jednym z moich ulubionych pisarzy, a jego książki pewnego rodzaju klasyką literatury młodzieżowej, którą naprawdę cenię. Obawiałam się, że Wszystko to, co wyjątkowe nie zrobi na mnie aż takiego wrażenia jak poprzednie powieści tego autora. Czy moje przeczucia były słuszne? Uprzedzam, że ta recenzja będzie nieco chaotyczna i być może nie pomoże Wam dokonać wyboru "sięgnąć po tę książkę czy nie", bo sama po kilku dniach od skończenia lektury nadal mam co do niejmieszane uczucia.
Pierwsza myśl po przeczytaniu zaledwie 30 stron: "niezwykła". Początek książki zrobił na mnie piorunujące wrażenie, dał mi próbkę umiejętności pisarskich Quicka i pozwolił poczuć jeszcze raz oryginalności i wyjątkowości jego dzieł.
Pierwsze elementy, jakie pojawiały się w powieści, budziły wiele skojarzeń: motyw powieści, która zmienia życie Nanette, jednak powieść ta jest w pewien sposób 'niedokończona', co zmusza bohaterkę do poszukiwania dalszych odpowiedzi u źródła; prowadzi ją do samego autora. Brzmi znajomo? Otóż moją pierwszą myślą było - Gwiazd Naszych Wina. Kolejne skojarzenie: przyjaźń nastolatka (Nanette) z dorosłym (Bookerem) - podobny motyw widziałam już w Prawie jak gwiazda rocka. Nie mam pojęcia, czy autor inspirował się swoją własną twórczością oraz powieściami innych pisarzy, ale nie jest to temat, który należy poddawać szczególnej analizie, bo podobieństwa te nie mają, na szczęście, większego znaczenia w dalszej części książki.
Jak wspomniałam, początek książki wbił mnie w fotel. Jednak im dalej w las, tym więcej pojawiało się wątpliwości. Nanette dzięki Kosiarzowi balonówki postanawia zmienić swoje życie. Zrywa z wszystkim, co do tej pory ją ograniczało i poświęca się odkrywaniu tajemnic powieści, poznaje też Bookera oraz Małego Lexa, który stanie się niejako jej partnerem w buncie przeciwko światu. Po pewnym czasie okazuje się, że Nanette, będąc odmieńcem, który nie pasuje do schematu, musi zapłacić wysoką cenę. Nie wszystko jest tak proste, jak początkowo jej się wydawało, a wiele rzeczy nie idzie po jej myśli. Doprowadza to naszą bohaterkę do poważnego załamania, które w pewnym momencie wymaga nawet leczenia.
I tutaj zaczyna się mój problem. Kłopoty Nanette, przez które początkowo trafia do gabinetu June, młodej psychoterapeutki, wydawały mi się bardzo trywialne. Z jednej strony podobało mi się to, że nie jest ona kolejną bohaterką, na którą spada ogrom nieszczęść całego świata (choroba, odrzucenie, śmierć, kalectwo, samotność, apokalipsa zombie i fala tsunami w tym samym czasie), co czasem zdarza mi się spotkać w książkach, ale co nie jest w żadnym stopniu realne. Nanette nie była wydumaną superbohaterką, która walczy z całym złem świata i do tego znosi to całkiem dobrze. Z drugiej strony, nie potrafiłam współczuć Nanette. Nie umiałam zrozumieć jej sytuacji, bo jej problemy wydawały mi się zbyt banalne jak na to, że dziewczyna potrzebowała pomocy psychiatry.
Kolejną sprawą jest sposób, w jaki została w książce przedstawiona miłość nastolatków. Sposób ten budził moją irytację i głęboki niepokój, bo... czy wszyscy młodzi ludzi skupiają się tylko i wyłącznie na pociągu fizycznym? Zawsze wydawało mi się, że w miłości chodzi o coś większego i głębszego, a takie przedstawienie sprawy było zwyczajnie bardzo powierzchowne.
Mimo wszystkich aspektów, o których wspomniałam... dziwię się, że to mówię, ale nie jestem rozczarowana tą książką. Faktem jest, że nie jest to poziom Wybacz mi, Leonardzie lub Prawie jak gwiazda rocka, ale ta powieść ma w sobie coś, co sprawiło, że przeczytałam ją zaledwie w ciągu jednego wieczoru i poranka. Coś, co trzymało mnie przy niej nawet wtedy, kiedy nie potrafiłam wczuć się w sytuację głównej bohaterki. Coś, co kazało mi się zastanowić nad tym, czy aby na pewno robię w życiu dokładnie to, czego sama chcę, a nie to, czego się ode mnie oczekuje. O co właściwie chodzi w książkach? Myślę, że powinny one wciągać nas do swojego świata i porywać nasze serca, ale oprócz tego powinny wywrzeć na nas widoczny efekt. Najnowsza powieść Matthew Quicka może nie była idealna, a właściwie, to bardzo mnie irytowała, ale paradoksalnie zapadła mi głęboko w pamięci i zmusiła do myślenia.
PODSUMOWANIE:
Wszystko to, co wyjątkowe zostawiła w moim umyśle tysiące kwestii spornych. Chociaż od jej przeczytania minęło już kilka dni, ja wciąż nie potrafię jasno określić, co o niej myślę. Jest to powieść, której nie brakuje wad, jednak najważniejsze jest to, że niesie ze sobą jasny przekaz. I ten naprawdę do mnie dotarł, więc efekt, jaki książka miała na mnie wywrzeć, został osiągnięty. Mimo wszystko polecam Wam powieść Matthew Quicka, jeśli jesteście buntownikami i chcecie zmienić coś w swoim życiu. Jeśli nimi nie jesteście, to też sięgnijcie po tę książkę, a być może zasieje w waszym sercu cenne ziarenko buntu, które pomoże Wam nie iść utartymi ścieżkami i podążać własną drogą.
6 komentarze
Miałam bardzo podobnie. Początek fenomenalny, a potem... Chyba coś poszło nie tak. Zgadzam się, że nie jest to poziom znany nam z Leonarda, ale i tak to książka, nad którą warto się pochylić.
OdpowiedzUsuńO, wiesz co jeszcze mi przeszkadzało? To jak szybko Nanette pogodziła się z tym, co spotkało Alexa :/ Trochę to... dziwne.
Pozdrawiam serdecznie,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Intrygująca książka. Nie znam jeszcze twórczości tego autora, ale mam na oku inne jego tytuły - np. "Niezbędnik Obserwatorów gwiazd". Ponoć świetny :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post :)
Moim zdaniem to książka dla nielicznych :D Mi na przykład, pomogła zrozumieć siebie, to kim jestem, i dlaczego zachowuję się tak, a nie inaczej.
OdpowiedzUsuńLubię powieści Quicka. "Prawie jak gwiazda rocka" to świetna książka, ale zanim sięgnę po "Wszystko to, co wyjątkowe" będę musiała przeczytać "Wybacz mi Leonardzie" - trochę się wzbraniam przed tą książką, bo obawiam się tematyki. Jak mi się spodoba, to będę kontynuowała przygodę z autorem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mam na półce ''Wybacz mi Lenardzie'', ale jakoś nie po drodze mi z tym tytułem. Nie czytałam nic jeszcze tego autora, dlatego ciężko mi się odnieść do innych książek. Twoja recenzja bardzo mnie zachęciła do lektury. I nawet nie przeszkadza mi to, że problem bohaterki jest banalny, czy że miłość jest przedstawiona jako pociąg fizyczny. Coś sprawiło, że ciągnie mnie do tej książki, więc kto wie, może to będzie pierwszy wybór jeśli chodzi o Pana Quicka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Czytałam te książkę dwa lub trzy razy. Za każdym razem skrajnie mnie irytuje. Jest dziwna. Minusem dla mnie jest to, że książka rzeczywiście ukazuje problemy nastolatków, ale nie daje pomysłów na ich rozwiązanie, nie pomaga, a jedynie przedstawia rzeczywistość. Końcówka zostawia we mnie pustkę i rozdarcie, jestem zła, że autor zostawił bohatekę w takim stanie.
OdpowiedzUsuńNie czytałam innych książek tego autora, ale po przeczytaniu recenzji chyba zajrzę.
Dałam tę książkę do przeczytania moim znajomym - jedni byli zachwyceni, drudzy równie zirytowani jak ja.
Nie wiem dlaczego często wracam do tej książki. Jest w niej coś szczególnego,al jednocześnie niepokojącego.