172. MROCZNE WYBRZEŻA, CZYLI MIŁOŚĆ WŚRÓD FAL I WOJEN
20:40
Tytuł oryginalny: Dark Shores
Autor: Danielle L. Jensen
Przekład: Anna Studniarek
Data premiery: 14 sierpnia 2019
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 406
Autor: Danielle L. Jensen
Przekład: Anna Studniarek
Data premiery: 14 sierpnia 2019
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 406
PIERWSZE ZDANIE:
OPIS:
Teriana jest członkinią załogi
Quincense – statku ludu Maarinów przemierzającego Bezkresne Morza. Jako córka
kapitan Tesyi, jednej z Triumwiratu Maarinów, dziewczyna stoi na bardzo wysokiej pozycji i szykuje się do przejęcia roli matki w przyszłości. Gdy
przyjaciółka Teriany zostaje zmuszona do niechcianego małżeństwa, dziewczyna
decyduje się złamać najważniejsze przykazanie swojego ludu – wyjawia jej
tajemnicę, której Maarinowie strzegli przez wieki. Wybór ten niesie za sobą
śmiertelnie niebezpieczne konsekwencje.
Marek jest dowódcą okrytego sławą
Trzydziestego Siódmego Legionu, który pomógł Imperium Celendoru podbić cały
Wschód. Posiada reputację bezwzględnego przywódcy, wykonującego posłusznie
zadania zlecone mu przez Senat. Marek posiada także tajemnicę, która bez
względu na wszystko musi pozostać strzeżona. Aby nie ujrzała światła dziennego,
gotów jest poświęcić życie – swoje lub reszty świata.
Kiedy jeden z senatorów Imperium
kandydujący do roli konsula dowiaduje się o istnieniu Mrocznych Wybrzeży,
załoga Quincense zostaje wzięta do niewoli. Chcąc przeprowadzić podbój
nieznanych terenów, wysyła Marka na czele legionu na wyprawę na Zachód, a
Teriana ma wskazać żołnierzom drogę morską, która ich do nich doprowadzi.
Niespodziewanie zawarty sojusz pomiędzy Markiem a Terianą stanie się powodem
wielu konfliktów i postawi bohaterów przed wieloma trudnymi wyborami.
Z twórczością Danielle L. Jensen
spotkałam się już czterokrotnie – najpierw przeczytałam całą Trylogię Klątwy (Porwaną pieśniarkę, Ukrytą łowczynię i Waleczną
czarownicę), a następnie oczarowana nią sięgnęłam po prequel historii
Cecile i Tristana, czyli Niedoskonałych.
Nie byłoby przesadą stwierdzenie, że Trylogia Klątwy była jedną z ważniejszych
dla mnie serii fantastyki młodzieżowej, ponieważ początkowo trudno było mi się
do niej przekonać, a finalnie się w niej zakochałam. Można więc uznać, że
powieści Danielle L. Jensen (a przynajmniej wszystkie, które wydano w Polsce)
znam na wylot i dodatkowo bardzo lubię, a z tego względu musiałam mieć
określone oczekiwania odnośnie Mrocznych
wybrzeży – pierwszego tomu nowej serii tej autorki. Chciałam, aby uwiodły
mnie one co najmniej tak samo skutecznie jak Porwana pieśniarka, utrzymały w napięciu jak Ukryta łowczyni i rozbiły mi serce na kawałki jak Waleczna czarownica. Czy książka ta
miała szansę poradzić sobie z tak wysoko postawioną poprzeczką?
Miała. Potencjał był bowiem ogromny.
Tym, co oczarowało mnie już na samym początku, były realia, w jakich osadzono
akcję Mrocznych wybrzeży. Możecie nie
wiedzieć, że jestem wielką fanką historii, a tak wyjątkowy okres w dziejach
świata jak starożytność szczególnie mnie fascynuje. Odkrywszy więc, że Danielle
L. Jensen stworzyła przestrzeń fikcyjnego Imperium Celendoru na wzór
Starożytnego Rzymu, z miejsca przyznałam Mrocznym
wybrzeżom dużego plusa i byłam niesamowicie podekscytowana lekturą. Nie
trzeba czytać końcowych Podziękowań autorki, w których znajduje się taka
informacja, aby zauważyć liczne podobieństwa Celendoru do Imperium Rzymskiego –
podział społeczeństwa na patrycjuszy i plebejuszy, ugrupowania polityczne
(optymaci), urzędy państwowe (konsul), istnienie legionów czy chociażby
przestrzeń w mieście nazwana Forum. Autorzy książek młodzieżowych nieczęsto
cofają się w czasie do minionych epok, a tym bardziej nie do tak odległej
starożytności. Fakt, że Danielle L. Jensen zdecydowała się to zrobić, dodaje
powieści dużo oryginalności i wyjątkowego klimatu, który przemycany jest na
każdym kroku. Ja jako miłośniczka starożytnego świata mogłam jedynie naprzemian
cieszyć się i wzdychać z zachwytu.
Początkowo akcja książki toczy się
dwoma torami: z jednej strony mamy Terianę, marynarz statku morskiego ludu
Maarinów, a z drugiej Marka, sławnego dowódcę legionu. W jaki sposób drogi tej
dwójki bohaterów się połączą? Teriana pod wpływem groźby uśmiercenia całej jej
załogi zgadza się zabrać na pokład Quincense oddział Marka i przeprowadzić
legionistów niebezpieczną drogą morską do Mrocznych Wybrzeży. Tam na zlecenie
Senatu ma się odbyć podbój nowo odkrytych terytoriów. Sama akcja w pierwszej
połowie książki skupiała się mocno na konfliktach pomiędzy Senatem a Markiem
oraz Maarinami a mieszkańcami Celendoru, spomiędzy których wyzierały prywatne
historie Marka i Teriany. Ta część powieści podobała mi się bardzo – stopniowe
poznawanie bohaterów na tle społeczno-historycznym pozytywnie nastawiło mnie do
drugiej połowy książki… w której jednak to, co tak mnie zainteresowało w Mrocznych wybrzeżach, zeszło na drugi
plan.
Nietrudno jest się domyślić, że w
(prawie) każdej książce młodzieżowej w takiej czy innej formie występuje wątek
romansowy, a ta zasada dotyczy również fantastyki młodzieżowej. Zresztą i w
Trylogii Klątwy miłość odgrywała znaczącą rolę i napędzała działania bohaterów.
W przypadku poprzedniej serii tej autorki miałam jednak zupełnie inne odczucia
względem relacji głównych bohaterów – o
ile na myśl o Cecile i Tristanie uśmiech sam pojawiał się na mojej twarzy, to
za nic nie potrafię się zmusić do tego, aby szczerze kibicować Terianie i
Markowi, ponieważ ich miłość wydaje mi się zwyczajnie nierealna i nie na
miejscu. Już na początku powieści przeczuwałam, że pomiędzy tą dwójką zrodzi
się jakieś uczucie, ale przez długi czas miałam również nadzieję, że jednak się
tak nie stanie. Wizja miłości pomiędzy najwyżej stojącym w hierarchii
legionistą a jego zakładniczką jest moim zdaniem bardzo naciągana. Mam
oczywiście świadomość, że wiele książek młodzieżowych łączy w pary postacie,
które w rzeczywistości nigdy nie miałyby prawa się spotkać, i Mroczne wybrzeża nie są pod tym względem
niczym wyjątkowym, jednak… nie mogę się pozbyć maleńkiego uczucia rozczarowania,
ponieważ miałam nadzieję ujrzeć w tej książce zupełnie nieszablonowe
rozwiązania, które jednak okazały się tymi najbardziej typowymi.
Stwierdzenie, że „im dalej w las tym
gorzej” byłoby tu zdecydowanie zbyt ostre, ale coś w nim jest – z każdą stroną Mrocznych wybrzeży odkrywałam coraz
więcej TYPOWOŚCI, która początkowo ukrywała się za niesamowitymi realiami
świata Imperium Celendoru. Cała historia okazuje się iście romansowa – kiedy
już temat miłości pojawia się po raz pierwszy, zaczyna występować w coraz to
większej ilości, aż całkowicie pochłania wszelkie inne wątki. Żałuję, że tak
się stało – że to nie miłość była tłem tej powieści, lecz to, co naprawdę ciekawe:
życie w legionie, podróże morskie, polityczne intrygi i podboje nowych terenów
zamieszkałych przez nieznane plemiona.
Nie chcę jednak, aby wydźwięk tej
recenzji był negatywny. Mroczne wybrzeża to
początek zupełnie nowej serii, która wyróżnia się spośród innych powieści
młodzieżowej fantastyki unikalną przestrzenią i realiami świata. Choć nie udało
mi się związać z bohaterami (a przynajmniej nie z tymi głównymi, ponieważ ci
drugoplanowi wydają mi się znacznie ciekawsi), wciąż chcę śledzić ich dalsze losy.
Kiedy na rynku wydawniczym pojawi się drugi tom tej serii, z chęcią po niego
sięgnę – chociażby po to, aby obserwować tło tej historii, które tak mnie
oczarowało.
PODSUMOWANIE:
Po lekturze Mrocznych wybrzeży miałam dosyć mieszane odczucia, lecz ostatecznie
przeważyły te pozytywne. Choć książka przykłada się do powielania schematów w
powieściach młodzieżowych i nie zaskakuje zupełnie tokiem akcji, jeśli chodzi o
wątek miłosny, to posiada także liczne mniejsze zalety, na których należy się skupić
- świat wzorowany na Starożytnym Rzymie robi naprawdę duże wrażenie. Polecam tę
książkę fanom Danielle L. Jensen oraz tym, którzy po raz pierwszy spotykają się
z tym gatunkiem książki. Sięgając po Mroczne
wybrzeża przyjemnie spędzony czas macie gwarantowany.
★★★★★★☆☆☆☆ (niezła)
POWIĄZANE POSTY:
- TRYLOGIA KLĄTWY, CZYLI TROLLE NIE SĄ TAKIE ZŁE!
- NIEDOSKONALI, CZYLI INTRYGA GONI INTRYGĘ
- TRYLOGIA KLĄTWY, CZYLI TROLLE NIE SĄ TAKIE ZŁE!
- NIEDOSKONALI, CZYLI INTRYGA GONI INTRYGĘ
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję wydawnictwu Galeria Książki! :)
4 komentarze
Kurczę, a dosłownie kilka chwil temu przeczytałam mega pozytywną recenzję tej książki. Teraz zaczynam się trochę obawiać :P Cóż, chyba najlepiej będzie przekonać się na własnej skórze.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Cóż, ile osób, tyle opinii - może Tobie akurat przypadnie do gustu bardziej niż mi :)
UsuńMój przyjaciel uwielbia takie książki, na pewno mu ją polece!
OdpowiedzUsuńCieszę się! Z pewnością przypadnie mu do gustu :)
Usuń