190. [przedpremierowo] ,,Susza" Neal Shusterman, Jarrod Shusterman
11:00Kalifornia
mierzy się z najbardziej dotkliwym brakiem wody od stuleci. W ciągu kilku dni
woda znika z wszelkiego rodzaju zbiorników, a zdobycie butelki napoju w sklepie
pozostawać może jedynie w sferze marzeń. Odwodnienie wkrótce przejmie kontrolę
nad każdym bez wyjątku i bezpowrotnie zmieni tych, którym uda się przeżyć
klęskę żywiołową. Nastoletnia Alyssa stanie przed zadaniem zapewnienia
bezpieczeństwa swojemu młodszemu bratu oraz przetrwania do momentu, w którym
nadejdzie pomoc.
Czy
kiedykolwiek zastanawialiście się, co by się stało, gdyby pewnego dnia woda
przestała lecieć z kranu? Gdyby w sklepie półki, na których zwykle znajdowały
się napoje, stały puste? Z pewnością wielu z nas taki scenariusz wydaje co
najmniej mało realnym, jeśli nie absurdalnym. A jednak – coraz częściej słyszy
się, że zasoby wodne Ziemi mogą w przyszłości znacznie się zmniejszyć, a nawet
skończyć się całkowicie. Neal i Jarrod Shustermanowie w Suszy
urzeczywistniają scenariusz, w którym część ludzkości musi zmierzyć się z
brakiem wody, chcąc tym samym zwrócić uwagę czytelnika na problemy wynikające z
kryzysu klimatycznego.
Chciałabym,
aby również w mojej recenzji wybrzmiał apel, jaki wystosowują autorzy książki,
związany z koniecznością dbania o środowisko, więc planuję zakończyć post tym,
co w tej powieści najlepsze, wcześniej opisując jej wady. Wad tych było
niemało, szczególnie w pierwszej części książki, choć przyznaję, że jej druga
połowa nieco zmazała w mojej głowie zły obraz Suszy, jaki powstał na
skutek zetknięcia się z fatalnymi bohaterami i cechami ich charakterów.
Bohaterowie
Suszy to temat rzeka. Tak naprawdę większość moich notatek z lektury
dotyczy właśnie ich, ponieważ postaci te wzbudzały we mnie największe emocje. Były
to jednak emocje wahające się pomiędzy obojętnością w najlepszym momencie a niechęcią
i poirytowaniem w najgorszym. Jaki był więc problem z bohaterami powieści? Cóż,
występowali oni jedynie w dwóch skrajnościach – albo zachowywali się jak głupiutkie
kilkuletnie dzieci w ciałach nastolatków, albo zmieniali się w ekspertów od
każdej możliwej dziedziny życia. Nie trudno jest się domyślić, że w obu tych odległych
od siebie stadiach rozwoju umysłowego niezmiernie irytowali. Kolejni
bohaterowie Suszy pojawiają się w akcji książki stopniowo, natomiast po
drugim z kolei przypadku, w którym nowy bohater okazuje się fachowcem od
biologii/psychologii/survivalu, a jednocześnie jest nad wyraz napuszony i
przekonany o własnej świetności, nie sposób było przewrócić oczami. Oczywiście
ten sam bohater kreujący siebie na znawcę świata chwilę później był zdolny rzucić jakiś boleśnie niedojrzały komentarz lub przechwałkę. W Suszy nie
uświadczycie spójności i logiki w kwestii bohaterów.
Generalnie
podczas lektury odnosiłam wrażenie, jakby autorzy pisali książkę pod dyktando swoich
pomysłów z góry nałożonych na fabułę, nie zważając na to, że wygląda to
nienaturalnie. Mam na myśli chociażby sytuację, w której autorzy uznają, że w
kolejnej scenie nie będą potrzebować któregoś z bohaterów, więc wcześniej chcąc
się go pozbyć, aranżują jakiś krótki dialog, w którym inna postać wysyła tę
niechcianą do X miejsca. Tylko że postać ta wysłana jest tam albo z zupełnie
absurdalnego powodu, albo w ogóle stamtąd nie wraca, albo wraca, ale nie wspomina
się już ani słowem o tym, co się działo tam, gdzie się udała. Takie „pisanie
życzeniowe” jest dosyć ryzykowne – bardzo łatwo jest zgubić sens i logikę
działań bohaterów i tak niestety stało się w przypadku Neala i Jarroda
Shustermanów.
Przyznaję,
że ciężko było mi przedrzeć się przez pierwsze 300 stron książki. Nie dawałam
już Suszy większych szans na pozytywną ocenę, jednak książka zaskakująco
się poprawiła w swojej ostatniej części. Nie stało się wprawdzie tak, że
bohaterowie zmądrzeli lub wydorośleli, jednak autorzy skupili się bardziej na
tym, co najistotniejsze dla sensu tej książki – na samej tytułowej suszy i jej
skutkach. Walka o przeżycie, w jaką zaangażowani byli bohaterowie, była prawdziwie
przejmująca. Myślę, że w dzisiejszym pandemicznym świecie jest nam odrobinę
łatwiej wyobrazić sobie sytuację, w której z dnia na dzień zmienia się
wszystko, a ludzkie życie zostaje poddane próbie. Być może z tego powodu, a
może dlatego, że ostatnie rozdziały książki były o wiele lepiej napisane,
wciągnęłam się w końcówkę powieści tak jak to nie miało miejsca nigdy wcześniej.
Wciągnęłam się tak mocno, że drobne nieścisłości wciąż obecne w tekście
przestały mi tak bardzo przeszkadzać. Gdybym przeanalizowała Suszę do samego
końca, z pewnością nawinęłoby mi się sporo kwiatków, jak chociażby to, że
ostatecznie nie określono, skąd przybyła pomoc po klęsce żywiołowej i w jaki
sposób się ona zakończyła, mimo że kwestia ta wydaje się być szalenie istotną.
Dla
mnie najważniejsze jest to, że autorom koniec końców udało się wywrzeć zamierzone
wrażenie. Bo od samego początku odbieram nadrzędny cel powstania tej powieści
jako próbę zwiększenia świadomości tragicznych skutków zmian klimatycznych, jednym
z których może być susza opisana w książce. Byłoby wyolbrzymieniem, gdybym
teraz napisała, że od dziś inaczej będę patrzeć na butelkę wody, jednak
właściwie podczas czytania po raz pierwszy zastanowiłam się nad tym, jak
przejmująco katastrofalne skutki może mieć dla ludzkości brak wody. Nie są to
przecież sprawy, nad którymi przeciętny człowiek zastanawia się na co dzień. Susza
jest więc doskonałym pretekstem do rozpoczęcia przemyśleń.
Wiele
było wzlotów i upadków podczas mojej lektury Suszy. Zachowanie bohaterów
wciąż pozostaje dla mnie zupełnie nie do zaakceptowania, tak samo jak zwracający
moją uwagę od czasu do czasu brak ciągu logicznego pomiędzy zdarzeniami. Książce
zdecydowałam się jednak dać ocenę pozytywną, ze względu na wrażenie, jakie na
mnie wywarła – wrażenie nieodnoszące się bezpośrednio do lektury, lecz do
kruchości i ulotności tego, co jako ludzkość posiadamy na świecie i często
uznajemy za pewnik. Nie wiem, czy każdy powinien przeczytać Suszę. Wiem
jednak, że każdy powinien wyobrazić sobie, jak wiele możemy stracić, jeśli stan
naszej planety będzie wciąż niezmiennie się pogarszał. Jeśli świadomość ta i towarzyszące jej działanie może
wypływać z książki Neala i Jarroda Shustermanów, wtedy jestem na tak.
★★★★★★☆☆☆☆
1 komentarze
I to wielokrotnie. W ogóle ostatnio czytałam, ze w Polsce już mamy suszę. Ostatnio w reportażu o betonowaniu miast autor o niej wspominał. Możliwe, że po tę książkę również sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk