168. WUNDERMISTRZ. POWOŁANIE MORRIGAN CROW, CZYLI POWRÓT DO DZIECIŃSTWA
23:11
Tytuł
oryginalny: Wundersmith.
The Calling of Morrigan Crow
Cykl: Morrigan Crow #2
Autor: Jessica Townsend
Przekład: Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz
Data premiery: 4 kwietnia 2019
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 464
Cykl: Morrigan Crow #2
Autor: Jessica Townsend
Przekład: Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz
Data premiery: 4 kwietnia 2019
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 464
PIERWSZE ZDANIE:
OPIS:
Morrigan Crow stała się członkinią
Towarzystwa Wunderowego, ale próby, które musiała przejść, okazały się dopiero początkiem
wyzwań. Kiedy mogłoby się wydawać, że teraz droga do poznawania magicznego
świata, edukacji i zdobywania przyjaciół stoi przed nią otworem, przeszkodą
staje się jej własny dar. Bycie Wundermistrzem nie jest mile widziane w
Nevermoorze – sama wzmianka o nadzwyczajnej mocy Morrigan wywołuje w ludziach
niepokój. Co gorsza, członkowie Towarzystwa Wunderowego zaczynają znikać w
niewyjaśnionych okolicznościach, a ktoś próbuje zwrócić przyjaciół dziewczynki
przeciwko niej. Ezra Squall również nie ustaje w próbach przeciągnięcia
Morrigan na swoją stronę – roztacza przed nią wizje potężnej mocy, jaką mogłaby
posiąść, gdyby oddała się pod jego opiekę i zaczęła uczyć się fachu
Wundermistrza. Czyżby marzenie
Morrigan, by uciec przed przeklętym losem skończyło się, zanim na dobre się
rozpoczęło?
O ile przed sięgnięciem po Nevermoor. Przypadki Morrigan Crow miałam
w głowie zaledwie mglisty obraz tego, jak ta książka może wyglądać, to
rozpoczynając drugi tom doskonale wiedziałam, czego się spodziewać – w końcu
Jessica Townsend okazała się jednym z moich największych odkryć końca zeszłego
roku. Świat wykreowany przez tę autorkę w Nevermoor
był dokładnym odtworzeniem wszystkich tych elementów, które w książkach
kocham, a subtelne nawiązania do serii o Harrym Potterze były dopełnieniem
znakomitej całości, która zaskoczyła mnie i oczarowała. Krótko mówiąc, oczekiwania
wobec Wundermistrza miałam spore.
Dodatkowo gdzieś z tyłu głowy miałam tę nieśmiałą myśl o „klątwie drugiego
tomu”, którą starałam się od siebie odrzucać. Jak się okazało, wszelkie
wątpliwości były zupełnie nieuzasadnione – Jessica Townsend po raz kolejny
sprawiła, że podczas czytania jej książki poczułam się jak dziecko.
Wundermistrz
jest
doskonałym przykładem na to, że literatura (teoretycznie) dziecięca ma często
do zaoferowania więcej niż niejedna książka dla dorosłych. Zupełnie
niesłusznie, ale jednak wciąż czasem zdarza nam się sądzić, że historie
przeznaczone dla dzieci będą uproszczone, nieskomplikowane i… na wiele sposobów
ograniczone. Tymczasem już nie pierwszy raz spotykam się z lekturą, która
przełamuje ten stereotyp – jest arcyciekawa, wielowymiarowa i pouczająca, jak
to powinno być. Mam wrażenie, że Jessica Townsend tworzy historie, które
zadowoliłyby każdego niezależnie od wieku, płci czy zaangażowania w
czytelnictwo. Myślę, że stwierdzenie, że jest to książka uniwersalnie
wyjątkowa, będzie najlepszym jej określeniem.
Podobnie jak przy czytaniu pierwszego tomu, Wundermistrz sprawił, że miałam zbliżone odczucia do tych
towarzyszących mi, gdy poznawałam Harry’ego Pottera po raz pierwszy. Dlaczego?
Istnieje kilka motywów książkowych i elementów koniecznych, które w mojej
głowie składają się na powieść idealną, i gdy takowe w większej lub mniejszej
ilości zostaną zawarte w danej lekturze, prawdopodobieństwo, że trafi ona do
mojego serca, jest ogromne. Niedoścignionym wzorem jest właśnie Harry Potter, natomiast Jessica Townsend
ma predyspozycje do tego, aby pisać książki równie znakomite i zapamiętywane
przez lata. Oczywiście stawianie ze sobą na równi obu serii byłoby dużą
przesadą, ponieważ seria J.K. Rowling zawsze będzie najbliższa mojemu sercu,
jednak zarówno Nevermoor, jak i Wundermistrz zawierają w sobie namiastkę
tego, co kocham w Harrym Potterze.
Interesującym elementem fabuły, który
pojawia się w drugim tomie serii, jest edukacja Morrigan. Jako że dziewczynka
dostała się do Towarzystwa Wunderowego, stała się również członkiem jednostki
919, składającej się z rówieśników Morrigan, z którymi uczęszcza na zajęcia
lekcyjne. Oczywiście uczniom w Nevermoorze nie zaprząta się głowy tradycyjnymi
przedmiotami szkolnymi – uczą się oni o wiele ciekawszych, doprawionych magią
umiejętności, odpowiednich do ich indywidualnych talentów. Jeśli podobnie jak
ja lubicie motyw szkoły w książkach, tym bardziej powinniście być zadowoleni.
Morrigan, która w pierwszym tomie stawiała pierwsze kroki w świecie magii i
zapoznawała się z tym, co będzie czekać na nią w Nevermoorze, teraz stała się bardziej
niezależna od swojego opiekuna, Jupitera Northa, i znacznie doroślejsza. Mam
wrażenie, że z każdą kolejną częścią serii będziemy obserwować rozwój tej
bohaterki, która będzie dojrzewała wraz z nią.
Wundermistrz
to
jedna z tych powieści, na temat których ciężko jest skonstruować racjonalne
argumenty, przemawiające za jej świetnością – choć chciałabym przytoczyć Wam
logiczne powody, dla których powinniście po tę serię sięgnąć, polegam głównie
na moich emocjach. W trakcie czytania czułam się po prostu jak dziecko w
wesołym miasteczku: raz za razem wpadałam w zachwyt, a wszystko, co spotykałam
na swojej drodze, niesamowicie mnie cieszyło. Rzadko kiedy jakaś książka
wprawia mnie w takie podekscytowanie, ale – jak mówiłam – Jessica Townsend wywabia
ze mnie dziecko. Taki napływ pozytywnych odczuć i emocji sprawia, że zapamiętam
tę serię na zawsze – jest to niezwykła odskocznia od czytania lektur, które
budzą we mnie zaledwie umiarkowane zainteresowanie lub wprawiają w irytację.
PODSUMOWANIE:
Jeśli mieliście okazję sięgnąć po Nevermoor. Przypadki Morrigan Crow,
jestem pewna, że do przeczytania drugiego tomu nie trzeba Was przekonywać.
Natomiast jeśli z Jessicą Townsend macie spotkać się po raz pierwszy,
wysłuchajcie mojego skromnego apelu: błagam, nie zwlekajcie i czytajcie tą
powieść! W tej książce (serii) jest wszystko to, co tygryski lubią
najbardziej czytelnicy kochają w literaturze. Mam przeczucie, że absolutnie
każdy odkryje w niej coś, co pozwoli mu ją pokochać raz na zawsze.
★★★★★★★★☆☆ (bardzo dobra)
POWIĄZENE POSTY:
- NEVERMOOR. PRZYPADKI MORRIGAN CROW, CZYLI MÓJ FAWORYT DO TYTUŁU KSIĄŻKI ROKU
- NEVERMOOR. PRZYPADKI MORRIGAN CROW, CZYLI MÓJ FAWORYT DO TYTUŁU KSIĄŻKI ROKU
Za możliwość przeczytania książki
gorąco dziękuję wydawnictwu Media Rodzina :)
3 komentarze
Książka raczej nie dla mnie, ale recenzja świetna. 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję, miło mi to słyszeć! Szkoda, że nie jest to książka dla Ciebie, ale wiadomo - gusta są różne :)
UsuńLubię czasami poczytać coś 'dla dzieci' :D
OdpowiedzUsuń