O KSIĄŻKACH DO KOLOROWANIA SŁÓW KILKA
16:48
Jeśli seria książkowa zdobywa
popularność, naturalnie powstaje ogromna ilość gadżetów z nią związanych.
Przykładowo patrząc na serię o Harrym Potterze, oprócz właściwych siedmiu tomów
powstało również wiele książek opowiadających o świecie wykreowanym przez J.K.
Rowling – jest ich cała masa i najwięksi fani serii pewnie o tym wiedzą. Poza
książkami istnieje również niezliczone grono ubrań, pluszaków, rekwizytów,
biżuterii i wszelkiego rodzaju gadżetów związanych z serią. Jestem pewna, że
choć raz wpadły Wam w oko również kolorowanki – coś, co może wydawać się odpowiednie
dla dzieci w wieku przedszkolnym, a jednak może być idealnym sposobem na
odstresowanie się i relaks.
Dlaczego właściwie o tym piszę? Otóż
ostatnio przyszła do mnie książka do kolorowania związana z serią Sarah J.
Maas, Dworem cierni i róż, i
stwierdziłam, że należy się jej osobny post, w którym napiszę co nieco o tej
konkretnej kolorowance oraz o tych, z jakich korzystałam dotychczas.
Moją pierwszą książką do kolorowania
była ta z Harry’ego Pottera wydana przez wydawnictwo Moondrive kilka lat temu – dostałam ją
w ramach prezentu na Mikołajki i pamiętam, jak wielokrotnie zabierałam ją ze sobą
do szkoły (jeszcze w czasach gimnazjum), żeby zająć czymś ręce na nieco
luźniejszych lekcjach. Chociaż natura poskąpiła mi talentu plastycznego, stać
mnie na jako takie wypełnianie kolorem białych pól. Nie byłam w tym może jakoś
szczególnie dobra, ale sprawiało mi to radość – w końcu fakt, że koloruję
obrazek związany z moją ulubioną serią, sprawiał, że tym bardziej chciało mi się
to robić. W efekcie książka ta ma dwa czy trzy skończone strony oraz dużą ilość
rozpoczętych prac. Kiedy rok później dostałam drugą część tej kolorowanki,
czyli Harry Potter. Książka do kolorowania.
Magiczne stworzenia, sprawa wyglądała już gorzej, ponieważ nie miałam czasu
jej wypełniać.
Będę szczera – teraz, kiedy chodzę do
liceum, nie mam zbyt wiele wolnego czasu, a jeśli już go znajduję, wolę poświęcić
go na czytanie, pisanie postów, sport lub spotkania z przyjaciółmi, a
niekoniecznie na kolorowanie książki. Jednak to jest już indywidualną sprawą każdego
– ja wciąż mam nadzieję, że kiedyś znajdę wolną chwilę i ochotę na to, aby
wrócić do tego zajęcia.
I tutaj przechodzimy do gwiazdy
dzisiejszego wpisu, czyli kolorowanki Dwór
cierni i róż. Książka do kolorowania. Muszę Wam powiedzieć, że niesamowicie
pozytywnie mnie ona zaskoczyła i, choć nie sądziłam, że to powiem, w porównaniu
z tamtymi starymi kolorowankami z Harry’ego Pottera wypada ona znacznie lepiej.
Co mnie do niej przekonało? Otóż oprócz tradycyjnych rysunków pozostawionych do
wypełnienia kolorem, które są bardzo ładne i estetyczne, w książce pojawiają się
cytaty z wszystkich trzech części serii. Wygląda to właściwie tak, że na jednej
stronie pojawia się przytoczony fragment książki, a na drugiej ilustracja,
która mu odpowiada. Autorzy wybrali najbardziej kluczowe i zapadające w pamięć
momenty z powieści, które każdy, kto je czytał, z pewnością pamięta, a do nich
stworzyli interesujące obrazki. Jestem zachwycona zabiegiem z wykorzystaniem
cytatów, choć wcześniej nie wpadłabym na to, że można stworzyć kolorowankę w
ten sposób.
Jeśli jesteście fanami serii Sarah J.
Maas (tak jak ja!) to jest to pozycja dla Was – idealnie nada się na prezent na
zbliżające się święta lub Mikołajki! W końcu wtedy wszyscy będziemy mieli nieco
więcej czasu, aby wrócić do naszych ukochanych książek, może w nieco inny
sposób – nie czytając, lecz kolorując.
Dajcie znać, czy macie u siebie jakieś
kolorowanki książkowe i czy z nich korzystacie. Co sądzicie o tego typu
dodatkach do książek? Są Waszym zdaniem przydatne, czy wręcz przeciwnie? :)
Za kolorowankę dziękuję wydawnictwu
Uroboros!
11 komentarze
a dlaczego rysunek na zdjęciu nie jest pokolorowany?! :o
OdpowiedzUsuńUwierz mi, planowałam pokolorować choć jeden do zdjęcia (albo wcisnąć to jakiemuś znajomemu, który koloruje lepiej), ale czas mnie trochę gonił i wyszło jak wyszło :(
UsuńKiedyś próbowałam. Wygrałam kolorowankę jeździecką (a dodam, że kocham konie), a zapału starczyło mi na... uwaga, uwaga - dwa obrazki :D Nie mam na to ani czasu, ani cierpliwości, ale uważam, że to całkiem fajny dodatek dla młodszych odbiorców czy tych, których kręcą takie hm, plastyczne klimaty ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
To prawda - mój zapał również szybko się kończy przy takich pracach, chociaż od czasu do czasu zdarza mi się potem do nich wracać ;)
UsuńJa raczej wolę książki z cyklu " Połącz kropki".:)
OdpowiedzUsuńMam u siebie i taką i kiedyś zaczęłam wypełniać, ale jak to z różnymi rzeczami u mnie bywa, porzuciłam po jakimś czasie ;)
UsuńMoja starsza córka (młodsza od niedawna też) uwielbia kolorować i już jej nie wystarczają takie "standardowe" malowanki, woli bardziej dorosłe, więc dla niej byłabym skłonna ją kupić :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta by się im bardzo spodobała - jest tam baśniowy klimat, który dzieci raczej lubią ;)
UsuńSzczerze?
OdpowiedzUsuńJa przy kolorowankach - zwłaszcza tych antystresowych - się po prostu, po słowiańsku wkurwiam.
Szału dostaję przy tych pierdołkach xD Wolę sama rysować i sobie to potem wypełnić, mniej krwi sobie psuję :D
Pozdrawiam ciepło :)
Niekulturalna Kasia
A niby takie antystresowe... XD
UsuńUwielbiam książki do kolorowania, to coś pięknego haha:)
OdpowiedzUsuń