137. SKRZYWDZONA, CZYLI KOSZMAR W BIAŁY DZIEŃ

23:14


Tytuł oryginalny: Awake
Autor: Natasha Preston
Przekład: Karolina Pawlik
Data premiery: 18 lipca 2018
Wydawnictwo: Feeria Young
Liczba stron: 370
PIERWSZE ZDANIE:
OPIS:

Scarlett Garner nie posiada żadnego wspomnienia sprzed swoich czwartych urodzin. Te kilka lat z jej życia zostało dosłownie wymazanych z pamięci dziewczyny. Każda próba wydobycia fragmentów utraconych wspomnień skutkuje ciężkim do zniesienia bólem głowy.
Kiedy w szkole Scarlett pojawia się nowy chłopak, dziewczynę szybko zaczynają łączyć z nim zażyłe stosunki. Noah pomaga Scarlett w odzyskaniu wspomnień, choć jej rodzice i brat wyraźnie coś przed nią ukrywają.  Kiedy za sprawą wypadku samochodowego do umysłu Scarlett powracają nowe elementy zapomnianych zdarzeń, Noah zaczyna coraz bardziej angażować się w sprawę i oferuje swojej dziewczynie niezastąpione wsparcie. Wkrótce okazuje się jednak, że powody jego działań nie są do końca jasne…
OPINIA:
Ostatnimi czasy zupełnie przypadkowo trafiałam na książki z motywem utraty pamięci. Podczas gdy główna bohaterka Jedynego wspomnienia Flory Banks pamiętała wszystko sprzed pewnego wydarzenia z przeszłości, Scarlett w Skrzywdzonej posiadała odwrotny problem: pierwsze cztery lata jej życia nie pozostawiły żadnego śladu w jej pamięci. Dziewczyna posiada zaledwie mętny zarys tego, co działo się w tamtym czasie, wyniesiony z opowieści rodziców, jednak nie potrafi potwierdzić prawdziwości usłyszanych informacji. Patrząc wstecz, wiem już, że był to błąd, jednak przed rozpoczęciem powieści Natashy Preston, nastawiałam się na coś w rodzaju tajemniczej młodzieżówki z motywem thrillera. I byłabym szalenie zadowolona, gdybym dostała właśnie taką książkę, ponieważ w tamtym momencie miałam ochotę na tego typu lekturę, jednak, ku mojemu rozczarowaniu, otrzymałam… jedną z najgorszych książek, jakie miałam (nie)przyjemność ostatnio czytać.
Najlepszym określeniem Skrzywdzonej będzie fakt, że zaledwie po 30 stronach czułam się, jakbym dostała obuchem w głowę, i zastanawiałam się, czy czytam książkę, czy może jednak jakiś kiepski żart.  Byłam w autentycznym szoku, ponieważ rzeczywista postać tej historii niczym nie przystawała do moich wyobrażeń. Stałam się świadkiem rekordu, jeśli chodzi o zauroczenie głównych bohaterów, którzy zaczęli żywić do siebie głębsze uczucia już na 11 stronie (odliczcie sobie kilka stron tytułowych, a liczba będzie jeszcze ciekawsza), a po sześciu dniach ich „związku” wszyscy zachowywali się z taką powagą, jakby łączyła ich relacja trwająca co najmniej kilka lat. Jednym słowem, tempo akcji książki prześcignęło pędzącego z prędkością światła Usaina Bolta, ale przysięgam, że w tym przypadku nie jest to pochwała.
Ciągnąc dalej temat bohaterów, powiedzieć, że działali mi oni na nerwy, to jak nie powiedzieć nic. Jedną z rzeczy, jakich najbardziej nie znoszę w książkach, jest brak logiki, a Skrzywdzona wiedzie prym również w tej kategorii. Scarlett i Noah niejednokrotnie wypowiadali słowa, które pozbawione były sensu, a prowadzone przez nich dialogi nie trzymały się kupy. Autorce zdarzało się używać wyrazów, które zupełnie nie pasowały do kontekstu, tak jakby nie znała do końca ich faktycznego znaczenia. Dowiedziałam się na przykład, że Scarlett nie lubiła „długo siedzieć nieruchomo, a już zwłaszcza nie w tym samym miejscu” (tak, jakby można było być w wielu miejscach, jednocześnie się nie poruszając), że mózg człowieka może „odpoczywać” oraz że ulga potrafi być „krępująca”. Brak logiki i spójności tak bardzo raził mnie w oczy, że moje podirytowanie sięgało zenitu prawie za każdym razem, gdy tylko otwierałam książkę.
Scarlett sama w sobie okropnie działała mi na nerwy swoim zachowaniem. Przez dużą część czasu zgrywała skrzywdzoną przez los dziewoję, która, choć nieustannie jej poszukuje, nie może znaleźć nigdzie pomocy w odzyskaniu utraconych wspomnień. Najlepsze w tym jest to, że otaczali ją ludzie, którzy chętni byli podać jej pomocną dłoń, jednak ona zawsze odpowiadała przecząco na ich pytania o to, czy mogą jej w czymś pomóc, po czym odchodziła, by móc w spokoju użalać się nad swoim marnym losem.
Autorka Skrzywdzonej powinna udzielać lekcji pod tytułem „Jak NIE wykorzystywać potencjału sekretów w powieści”, ponieważ jej umiejętność strzelania sobie w stopę w przypadku każdej pojawiającej się tajemnicy, była zadziwiająca. Wiecie, wydawało mi się, że trzymanie czytelnika w niepewności i zdradzanie mu od czasu do czasu minimalnej dawki informacji, aby podsycić jego ciekawość, jest zabiegiem, na który chętnie decyduje się każdy pisarz. Jednak nie Natasha Preston – ona praktykuje technikę podawania na tacy rozwiązania, zanim czytający zdąży w ogóle spostrzec, że istniała jakakolwiek zagadka. Krótko mówiąc, autorka nie starała się zbytnio, aby jej książka dała się lubić.
Być może w tym momencie czepiam się już za bardzo, jednak dając się ponieść fali irytacji, która znów spłynęła na mnie, gdy zaczęłam przypominać sobie swoją smutną przygodę ze Skrzywdzoną, chciałabym podzielić się z Wami refleksją na temat utraty wspomnień Scarlett. Nie wiem, jak wygląda to u Was, jednak ja, gdy myślę o pierwszych latach swojego życia, również nie potrafię wyłowić z pamięci żadnych konkretnych faktów i nie jest to dla mnie żadna wielka tragedia. I gdyby jeszcze motyw ten Natasha Preston uczyniła wątkiem pobocznym, niemającym wielkiego znaczenia, mogłabym to zrozumieć, jednak ogromna waga, jaką autorka nadała utraconym wspomnieniom sprzed 4 roku życia, wydaje mi się nieco absurdalna. Coś, co można by nazwać częściową amnezją, zostało otoczone w Skrzywdzonej przesadną tajemniczością i mistycyzmem, jakby sprawa rozbiegała się co najmniej o zaginięcie Świętego Graala. Dodajmy do tego fakt, że Scarlett, choć zaklina się, że nie lubi o tej sprawie wspominać i w każdej innej sytuacji traktuje ją śmiertelnie poważnie, podczas pierwszej rozmowy bohaterów na prośbę Noaha o to, aby wyjawiła mu coś o sobie, odpowiada bez dłuższego namysłu: „Nie mam żadnego wspomnienia sprzed czwartego roku życia”, jakby chodziło o zgubioną skarpetkę lub wybity w dzieciństwie ząb. To jak – śmiać się czy płakać?
Nie mogę nie wspomnieć o motywie, który jest prawdopodobnie jedyną zaletą tej książki, a jednocześnie czymś, z czym nigdy wcześniej się nie spotkałam. Mówię tu o motywie sekty. Brzmi ciekawie, prawda? I teoretycznie jest tak, że motyw ten powinien wynieść Skrzywdzoną na wyżyny, ale w otoczeniu tylu wad, sprawiał jedynie, że książkę było nieco łatwiej znieść. Nie był on bynajmniej wykonany wybitnie, jednak, jako że czytałam o pobycie w sekcie pierwszy raz, zdołał mnie zaciekawić i dzięki niemu drugiej części książki było bliżej do normalnej, spójnej, interesującej powieści. Nie sposób jednak zapomnieć o całych zastępach niedociągnięć Skrzywdzonej
PODSUMOWANIE:
Choć chciałabym ze szczerym sumieniem polecić Wam tę książkę, bo przecież serce czytelnika cieszy się za każdym razem, gdy trafia mu się lektura godna poświęconego czasu, nie mogę tego zrobić. Moja rada dla Was, gdy zobaczycie Skrzywdzoną w księgarni czy bibliotece brzmi: „Uciekajcie!”. Nie traćcie czasu na powieść, w której roi się od nielogicznych, nieskładnych, drażniących elementów, które sprawią tylko, że będziecie mieli ochotę wyrzucić książkę przez okno, aby nie musieć na nią już więcej patrzeć.
★★☆☆☆☆☆☆☆ (słaba)

Za egzemplarz książki dziękuję księgarni Dadada.pl!

You Might Also Like

14 komentarze

  1. Szkoda że aż tak bardzo się zawiodłaś kochana. Przykro mi tym bardziej, że ja kupiłam tę książkę, a teraz wychodzi na to, że pieniądze które na nią wydałam, okażą się zmarnowane. 😔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciąż jest szansa, że Tobie jednak się spodoba. Z tego, co widziałam, większości ludzi przypadła do gustu :)

      Usuń
  2. Już fabuła brzmi śmiesznie, ja też nie pamiętam co robiłam (chociaż rodzice mi trochę opowiadali ale nie wiem czy to moje wyobrażenia na temat wspomnienia czy faktyczne wspomnienie) przed 4 rokiem życia i nie ma w tym wielkiej tragedii:p
    Skoro książka jest tak słaba to nie zamierzam jej czytać, wymienione przeze ciebie minusy dostatecznie mnie przekonały😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się zgadzamy! Sprawa tych utraconych wspomnień jest tak wydmuchana, że aż śmieszna ;D

      Usuń
  3. A po okładce tak dobrze się zapowiadała, szkoda. Sekta to motyw, który naprawdę dobrze i ciekawie można rozwiąć (np. w książce Iwony Wej "Węzeł prawdy"), coż bywa i tak, że ksiażka jest po prostu słaba :)

    Pozdrawiam :)
    https://zksiazkanakanapie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno poszukam jakiejś innej książki z motywem sekty i mam wrażenie, że każda, jaką znajdę, będzie lepsza, niż ta ;)

      Usuń
  4. Mnie również nie przypadła do gustu! Wątek romantyczny był schematyczny, a bohaterowie irytowali z każdą kolejną stroną. O wiele bardziej spodobały mi się ''Uwięzione''.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to dobrze słyszeć, że autorka jednak jak chce, to potrafi. Chociaż teraz miałabym duże wątpliwości, czy chcę sięgnąć po inną jej książkę... :/

      Usuń
  5. z tymi tajemnicami to chyba najgorzej, jak tak można :D będę się trzymać z daleka od tej książki i tyle :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Będę omijać szerokim łukiem! Uwielbiam twoją szczerość, słońce i bardzo ją doceniam. Nie sięgnę po tę książkę.
    \pozdrawiam\
    polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię przestrzegłam i będziesz mogła skupić się na masie lepszych, wartych uwagi książek. Wiadomo, szczerość 100% zawsze <3
      Buziaki!

      Usuń
  7. Nie chciałam jej czytać i teraz widzę, że podjęłam słuszną decyzję, choć ,,Uwięzione" tej autorki nawet mi się podobało :)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam właśnie, że Uwięzione są o niebo lepsze. Chociaż nie jestem pewna, czy zaryzykowałabym sięgnięcie jeszcze raz po twórczość Natashy Preston ;)

      Usuń

MÓJ INSTAGRAM

MÓJ FACEBOOK

NAPISZ DO MNIE

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *