129. PRZEKLĘCI ŚWIĘCI, CZYLI MOŻNA UMIERAĆ Z NUDÓW

18:54




Tytuł oryginalny:
All The Crooked Saints
Autor: Maggie Stiefvater
Przekład: Piotr Kucharski
Data premiery: 6 czerwca 2018
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 304

PIERWSZE ZDANIE:



OPIS:
Wszyscy pątnicy zgromadzili się w małej tajemniczej wiosce Bicho Raro w oczekiwaniu na cud: pastor z głową kojota, kobieta w sukni z motyli, na którą zawsze pada deszcz, mężczyzna obrośnięty mchem… Wioskę zamieszkuje wiekowa rodzina Soria, w której od dawna rodzą się Święci, mający moc uzdrawiania.

Trójka kuzynów, Beatriz, Joaquin i Daniel od zawsze otacza się rodzinnymi legendami, mitami i przesądami dotyczącymi Świętych i pątników. Karze im się również wierzyć w to, że na rodzinie spoczywa przekleństwo. Beatriz, która uważana jest za dziewczynę bez uczuć, Joaquin, który jako Diablo Diablo prowadzi w tajemnicy zakazane audycje radiowe, oraz Daniel, uważany przez wszystkich za Świętego z Bicho Raro, muszą przeciwstawić się krążącym pogłoskom, spojrzeć w głąb siebie i zmierzyć się z własnymi uczuciami, ponieważ nad wioskę nadciąga mrok, który, nie będąc przepędzonym, może pochłonąć ludzkie istnienia.



OPINIA:
Z Maggie Stiefvater miałam już do czynienia wielokrotnie i o ile jej cykl Wilkołaki z Mercy Falls przypadł mi do gustu, sławna seria Króla Kruków okazała się dla mnie pomyłką. Sięgając po Przeklętych Świętych miałam nadzieję, że będę mogła jednogłośnie stwierdzić, jaki mam stosunek do twórczości Stiefvater, w zależności od tego, jak dobra lub jak zła okaże się ta książka. Niestety, po jej przeczytaniu nie zbliżyłam się ani do statusu fanki tej autorki, ani do jej przeciwników, ponieważ Przeklęci Święci byli zwyczajnie… zwyczajni.  

Tym, co od razu przychodzi mi do głowy na myśl o Przeklętych Świętych, jest specyficzny pustynny klimat stanu Kolorado. Autorce udało się w niezwykły sposób napełnić książkę nieco przyciężkawą, duszną atmosferą, w mgnieniu oka przenoszącą czytelnika do fikcyjnego miasteczka Bicho Raro, które zdawało się żyć własnym życiem. Maggie Stiefvater dała też potężny pokaz swoich umiejętności pisarskich i ukazała swój warsztat w jak najlepszym świetle. O ile jej sposób pisania nie spodobał mi się w Królu kruków, o tyle tutaj uległam jego czarowi. Autorka zgrabnie operuje słowami, bawiąc się nimi i tworząc unikalny obraz, który przekazuje czytelnikowi. Oczywiście jest w tym także duża zasługa tłumacza, jednak całokształt książki pod względem literackim zasługuje na pochwałę.



Kolejną ogromną zaletą Przeklętych Świętych są bohaterowie. Pod lupę bierzemy w zasadzie jedno hermetyczne grono – rodzinę Soriów. Ciężko jest to wyjaśnić, ale musicie mi uwierzyć, że jest to rodzina specyficzna pod wieloma względami. Oprócz samych Soriów, którzy zamieszkują Bicho Raro, w wiosce znajduje się spora liczba pątników, czyli osób, które przybyły do tego miejsca, aby poddać się działaniu mocy Świętego i przeszły pierwszą część cudu. No właśnie… O co chodzi z tymi całymi cudami? Otóż każdy pątnik ma w sobie ukryty mrok, który powinien opuścić jego ciało podczas pracy Świętego. Proces udzielania cudu składa się z dwóch etapów: w pierwszym Święty sprawia, że mrok skryty we wnętrzu pątnika uzewnętrznia się w postaci przeróżnych anomalii w wyglądzie lub zachowaniu, a w drugim pątnik musi samodzielnie pozbyć się tego mroku, aby zostać uzdrowionym. Sprawa nie jest jednak taka prosta: ponieważ Soriowie nie mogą pomagać pątnikom w doprowadzeniu ich własnych cudów do końca, w miasteczku pozostaje wiele osób, które, nie radząc sobie z drugą częścią cudu, nie mogą opuścić Bicho Raro.



Tym, co jest niezwykle ciekawe, są anomalie, które dopadają pątników. Ta grupa ludzi nieustannie przywodzi mi na myśl dzieci z Osobliwego domu pani Peregrine Ransome’a Riggsa, ponieważ zostają oni obdarzeni cudownie osobliwymi cechami. Mamy tutaj pastora z głową kojota, nauczycielkę, która w wyniku pierwszego cudu nie mogła powiedzieć nic poza tym, co wcześniej wypowiedział jej rozmówca, dziewczynę, nad którą zawsze pada deszcz, a w której sukni uwięzione są motyle, powiększonego do nadnaturalnych rozmiarów mężczyznę… i wiele innych. Zresztą nie tylko wśród pątników znajdujemy intrygujące postacie: Beatriz, Joaquin i Daniel również zostali stworzeni z wyjątkową dbałością o szczegóły, a szczególnie dziewczyna przypadła mi do gustu.

Skoro wszystko jest takie piękne, ładne, to skąd taka ocena? Otóż największym mankamentem tej książki i jednocześnie elementem, którego nie sposób zignorować, jest… totalny brak akcji. Czytanie ciągnie się jak krew z nosa i pomimo tego, że książka ma zaledwie 300 stron, przechodzenie przez kolejne strony jest męką. Mówię to z wielką przykrością, ponieważ ta historia posiada ogromny potencjał, ale w rzeczywistości jest ona po prostu boleśnie nudna. W zasadzie tylko w jednym momencie można odnaleźć wydarzenia, które posiadają cień dynamizmu i wzbudzają emocje inne niż znużenie, a reszta książki zwyczajnie kuleje pod względem akcji. W rezultacie kompletnie nie potrafiłam skupić się na lekturze, a moje myśli raz po raz ulatywały w niezidentyfikowanym kierunku. Nuda w książkach jest moją największą zmorą, a tym smutniej jest ją widzieć, gdy autorka tworzy tak dobrą podstawę historii, która mogłaby stać się wyjątkowa, gdyby tylko tchnąć w nią trochę życia.



PODSUMOWANIE:
Duże rozczarowanie. Przeklęci Święci to książka, która teoretycznie ma w sobie wszystko to, co może się podobać – znakomitych bohaterów, charakterystyczny klimat i świetny styl pisarski. Jednak w praktyce brakuje jej czegoś, co zachęcałoby czytelnika do dalszego brnięcia w historię zamiast zanudzać go na śmierć. Powiedziałabym, że Maggie Stiefvater ma talent, który przy dopracowaniu mógłby się rozwinąć w zaskakującym kierunku. Jednak na dzień dzisiejszy kompletny bark akcji, który ciągnie się przez całą książkę, jest dla mnie zbyt dużą wadą, abym mogła ją zaakceptować i z czystym sumieniem polecać Przeklętych Świętych.



Za możliwość przeczytania książki gorąco dziękuję wydawnictwu Uroboros! :)


You Might Also Like

20 komentarze

  1. Szkoda, że powieść zawodzi pod kątem akcji, bo po opisie widać, że ma duży potencjał. Osobiście nigdy nie czytałam żadnej z książek autorstwa Stiefvater i jakoś specjalnie mnie do tego nie ciągnie :D
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to wielka szkoda, bo zapowiadało się obiecująco :(

      Usuń
  2. Też bardzo spodobała mi się jej seria z wilkołakami :) Innych jej książek nie czytałam. Po Przeklętych Świętych bardzo chciałam sięgnąć, ale Twoja recenzja jest kolejną, która zarzuca nudę :( Nie wiem, czy w takim razie warto tracić czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie nie jest to książka słaba - pod wieloma względami jest bardzo dobra, ale... naprawdę ciężko jest przez nią przebrnąć. Może warto poświęcić czas jakiejś innej, nieco żywszej książce ;)

      Usuń
  3. Zdecydowanie podziękuję. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Kupiłam te książkę pod wpływem impulsu i to będzie moje pierwsze spotkanie z autorką, co prawda w moim stosie hańby czeka też kruczy cykl, ale mam nadzieję, że kiedyś się za nie zabiorę :D Trochę szkoda, że się zawiodłaś i mam nadzieję, że ja wycisnę z niej coś więcej i może chociaż trochę się pozachwycam!
    Pozdrawiam, .bookinoman.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jest szansa, że Tobie się spodoba - ja po prostu nie umiem odnaleźć się w książkach, które skupiają się bardziej na powolnych rozważaniach, niż na akcji :)

      Usuń
  5. Kruczy cykl mnie niesamowicie wynudził, więc Przeklętych skreśliłam od razu i coraz częściej ostatnio widzę, że dobrze zrobiłam :D

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również miałam problem z Kruczym cyklem! Po pierwszym tomie sobie odpuściłam... Może po prostu Stiefvater nie jest dla mnie ;)

      Usuń
  6. Serio jest tak źle? Lubię Stiefvater i jej Kruczy cykl, ale jeżeli ta książka jest taka se to nie wiem czy jest sens po nią sięgać.
    Pozdrawiam :)
    https://life-ishappiness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli podobał Ci się Kruczy cykl, to jest duża szansa, że Przeklęci Święci również Ci się spodobają! Ja po prostu nie bardzo umiem odnaleźć się w książkach Stiefvater i o Królu Kruków miałam podobne zdanie ;)

      Usuń
  7. Od początku nie miałam ochoty na tę książkę i okazuje się, że instynkt co do książek mam dobrych. Nienawidzę nudnych książek, bo wtedy nie mam siły i nie lubię czytać. Czerpię przyjemność z czytania, kiedy akcja się pręży i książka jest ciekawa oraz wciągająca. Nie lubię czytać na siłę.
    potegaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo - nudy w książkach po prostu nie potrafię przytrzymać ;)

      Usuń
  8. Z recenzję oczywiście nie zamierzam polemizować, bo każdy czytelnik odbiera tę książkę subiektywnie, ale jestem bardzo wdzięczny za miłe słowo o mojej pracy. :)
    Z pozdrowieniami,
    Piotr Kucharski, tłumacz Przeklętych Świętych i 3/4 kruczego cyklu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pańska praca bardzo mi się podobała - doceniłam ją szczególnie, ponieważ sama interesuję się tłumaczeniami książek :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. O, więc nie tylko ja nie cierpię ,,Króla kruków"! Znalazłam bratnią duszę, hahaha! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam się tak bardzo. To, że mamy podobny gust wiemy od dawna. Niestety, to była masakra. Dla ładnych opisów nie warto kupować tej książki. Akcji zeeeeeeeeero.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

MÓJ INSTAGRAM

MÓJ FACEBOOK

NAPISZ DO MNIE

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *