119. [PRZEDPREMIEROWO] NIE WSZYSTKO STRACONE, CZYLI W BEZLITOSNYM ŚWIECIE MODELINGU
06:33Tytuł oryginalny: Fall From Grace
Autor: Danielle Steel
Data premiery: 18 kwietnia 2018
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 352
PIERWSZE ZDANIE:
OPIS:
Sydney jednego dnia ma wszystko: perfekcyjne życie z bogatym mężem, luksusowy dom, o którym inni mogą tylko pomarzyć, oraz dwie córki, które z powodzeniem prowadzą karierę w świecie mody.
Kolejnego dnia cały świat Sydney wali się, a wszystko co znała, zostaje jej zabrane – mąż kobiety ginie w wypadku samochodowym, a i nie pozostawia żonie żadnej części majątku. Bez środków do życia, Sydney musi wrócić do pracy, którą porzuciła wychodząc za mąż – dostaje posadę projektantki w firmie produkującej tanie ubrania. W świecie, którym rządzi pieniądz, trudna sytuacja Sydney może zostać wykorzystana w bezlitosny sposób przez osobę, która wydawała się godna zaufania. Skąd więc wiedzieć, komu zaufać?
OPINIA:
Co może być Waszą pierwszą myślą? Tak, zwykle nie czytam tego typu książek, a literatura obyczajowa w żaden sposób nie pasuje do mojego gustu czytelniczego, chociaż – jak wszędzie – i tutaj znajdą się wyjątki od tej reguły. Istnieje bowiem kilka powieści tego gatunku, które zapisały się w moim sercu, i sięgając po raz pierwszy po twórczość Danielle Steel, miałam nadzieję, że jej książka dołączy do ich grona. Nawet ja, osoba generalnie niezainteresowana obyczajówkami, widziałam nazwisko tej autorki przewijające się wielokrotnie na okładkach książek i kojarzyła mi się ona z pisarką, której książki co dzień pochłaniają miliony kobiet na całym świecie. Mnie Nie wszystko stracone skusiła głównie pojawiającym się w powieści motywem modelingu…. Czy było warto?
Sydney Wells stanowi przykład bohaterki, której życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni w jednej chwili i z zamożnej, żyjącej w dostatku kobiety zmienia się ona we wdowę nie mającą grosza przy duszy. Powodem jej znalezienia się w tak kiepskiej sytuacji, jest to, że jej mąż, Andrew, przed tragiczną śmiercią nie zdążył zmienić zapisu w testamencie, który uwzględniałby odziedziczenie majątku przez Sydney, a jedyne rozporządzenie co do przeznaczenia jego fortuny po śmierci pochodziło sprzed 16 lat i określało jako spadkobierczynie… córki Andrew z pierwszego związku. Aby dopełnić żałosnego położenia Sydney, jej pasierbice można w skórcie określić słowami: chciwe żmije, które z uśmiechem na ustach są gotowe wycisnąć z kobiety ostatnie pieniądze, które jeszcze jej pozostały. Do tego początek jej życia bez męża nie wygląda kolorowo, ponieważ spotyka na swojej drodze osoby, które raz za razem rzucają jej kłody pod nogi – czy to dwulicowego szefa, wykorzystującego jej naiwność i brak obycia, czy to dawną koleżankę, która wciąż rozpowiada plotki o życiu Sydney i przynosi jej same złe wieści.
Nie wszystko stracone wydała mi się powieścią bardzo „suchą” i pozbawioną emocji. Wszystkie przeżycia osobiste bohaterów, ich rozterki, zmartwienia i smutki, jak również ważne wydarzenia w ich życiu, którym normalnie poświęcono by kilka stron książki, tutaj zostały podsumowane jednym – góra dwoma – zdaniami. Autorka z tak istotnych spraw, jak zakochanie lub smutek po utracie zrobiła nic nie znaczące wydarzenia, które opisywane są zaledwie kilkoma słowami, po czym słuch o nich zanika. Sprawiało to, że historia Sydney była bardzo płaska i w zasadzie nie wywoływała żadnych emocji. Czytałam ją, właściwie niewiele o niej myśląc, a tragedia Sydney wpadała mi jednym uchem, a drugim wypadała.
Jednak rzeczą, która w tej powieści irytowała mnie najbardziej, był – o dziwo - styl pisania autorki. Danielle Steel wielokrotnie powtarza te same zdania, wciąż przypominając czytelnikowi o jakimś zdarzeniu, nawet wtedy, gdy akcja potoczy się już dalej. Gdy po raz trzydziesty czyta się o tym, dlaczego Sydney straciła majątek, a potem to wyjaśnienie pojawia się jeszcze kilka razy, normalnie krew człowieka zalewa. Poważnie, jestem pewna, że WSZYSCY czytelnicy zrozumieli sytuację już za pierwszym razem, a jeśli nawet nie, to po jednym powtórzeniu wszystko było już dla nich całkowicie jasne i NAPRAWDĘ nie trzeba wracać do jednej sprawy 83736729 razy. Ciężko jest mi się nie zastanawiać, czy kobiety (bo zakładam, że są to kobiety są głównymi odbiorcami twórczości Steel), które na co dzień czytają powieści Danielle Steel, nie czują się traktowane jak mało rozumne istoty, którym trzeba powtarzać coś raz za razem, aby dotarło… Dla mnie było to trudne do zniesienia.
Żeby nie było aż tak tragicznie, historia Sydney sama w sobie jest ciekawa, a motyw modelingu, na który tak liczyłam, może nie był wybitny i nie dostarczył mi wielu nowych informacji o świecie mody, ale był wiodącym elementem tej książki i motywował mnie, aby nie przerwać lektury w połowie. Myślę, że to jedna z takich sytuacji, gdy autor ma bardzo dobry zamysł na fabułę, a jedynym, czego brakuje, jest równie dobre wykonanie. Jak dla mnie, styl pisania Danielle Steel zniszczył potencjał tej książki w taki sposób, że czytanie jej miejscami przyprawiało mnie o nerwicę.
PODSUMOWANIE:
Choć bardzo bym chciała, nie mogę z czystym sumieniem polecić Wam Nie wszystko stracone, której premiera zbliża się wielkimi krokami. Tej powieści zwyczajnie zabrakło dobrego wykonania (a może to ja nie dojrzałam w piórze Danielle Steel tego, co widzą tysiące czytelniczek). Jeśli jesteście doświadczeni w czytaniu literatury obyczajowej, być może Wasze wrażenia odnośnie tej książki będą inne, niż moje, ale jeśli nie jest to Wasz gatunek, a chcecie tylko zrobić do niego podejście, aby przekonać się, czy przypadnie Wam do gustu, polecam obrać na cel inną lekturę.
Za możliwość przeczytania książki przedpremierowo dziękuję gorąco wydawnictwu Znak :)
0 komentarze