89. [PRZEDPREMIEROWO] LISTY DO UTRACONEJ, CZYLI BÓL I ROZPACZ

18:05



Tytuł oryginalny:
Letters To The Lost
Autor: Brigid Kremmerer
Data premiery: 27 września 2017
Wydawnictwo: Ya!
Liczba stron: 410

PIERWSZE ZDANIE:



OPIS:

Declan Murphy to chłopak o szemranej reputacji. W szkole wszyscy starają się omijać go szerokim łukiem - nawet nauczyciele czasem zachowują się tak, jakby się spodziewali, że za chwilę podłoży gdzieś tykającą bombę. W domu, kiedy już się tam pojawia, w jego stronę posyła się wrogie spojrzenia, a w pracy na cmentarzu, gdzie wykonuje zlecone mu prace społeczne, jest całkiem niedoceniany.

Pewnego dnia na jednym z nagrobków znajduje list do zmarłej matki. Nie może się powstrzymać i czyta go w całości. Okazuje się, że autorka wiadomości i Declan mają ze sobą więcej wspólnego niż na początku mogłoby się wydawać. Chłopak, naruszając własność prywatną Juliet Young i wzbudzając w niej niepowstrzymaną złość i wstyd, decyduje się zostawić pod listem własny dopisek.



OPINIA:
Można powiedzieć, że to była miłość od pierwszego wejrzenia. Nie mam jednak na myśli miłości między głównymi bohaterami powieści, więc może była to zwyczajnie moja dobra czytelnicza intuicja, która podpowiedziała mi, że ta książka będzie czymś wyjątkowym, kiedy tylko ją zobaczyłam. Miałam prorocze przeczucie, że nie będzie to płytka i banalna młodzieżówka, o której zapomnę w tej samej sekundzie, w której przewrócę ostatnią kartkę. To cudowne uczucie, kiedy książka, po której spodziewałeś się dużo dobrego, dorównuje twoim oczekiwaniom. Ale wtedy, gdy ta książka okazuje się jeszcze lepsza, to już jest całkowity kosmos.

Wyobraźcie sobie, że ktoś nie dość, że czyta waszą całkowicie prywatną korespondencję ze zmarłą matką, to jeszcze ma wystarczający tupet, by na nią odpowiedzieć. Na pewno mielibyście ochotę obarczyć tą osobę wszystkimi znanymi wam epitetami (używając niekoniecznie kulturalnych słów), ale poczulibyście też zażenowanie, ponieważ ktoś bez waszej zgody poznał najgłębszą prawdę o was. Tak właśnie czuła się Juliet, gdy odkryła odpowiedź Declana na swój własny list, który przeznaczony był tylko dla jej nieżyjącej matki. To wydarzenie, jakkolwiek absurdalne, staje się początkiem niezwykłej znajomości. Jules decyduje się odpisać Declanowi na jego notatkę, a z czasem ich listy stają się coraz dłuższe i przybierają formę zwierzeń, poruszając prywatne tematy.



Chociaż teoretycznie Declan i Juliet nie mają ze sobą wiele wspólnego, okazuje się, że tą dwójkę łączy ogromna ilość żalu, bólu i rozpaczy. Chociaż żadne z nich nigdy nie mogłoby się tego spodziewać, odnajdują w sobie nawzajem niezwykłe zrozumienie, którego nie spotkali nigdzie wcześniej. Ich listy stają się czymś w rodzaju anonimowych zwierzeń, które pozwalają im na szczerość i wyrażanie najgorszych obaw - Juliet i Declan nie wiedzą bowiem, z kim tak naprawdę korespondują. Łatwość, z jaką nastolatkowie opowiadają sobie o swoich problemach, jest zdumiewająca. Mam wrażenie, że bardzo rzadko spotyka się tak pasujących do siebie bohaterów.

Na pewno to znacie - książka, którą czytacie jest fantastyczna, jednak bohaterka/bohater tak bardzo działa Wam na nerwy, że cała przyjemność z czytania gdzieś ulatuje. Jest naprawdę mnóstwo powieści, z którymi mam ten problem, a szczególnie często pojawia się on w młodzieżówkach, gdzie młodzi bohaterowie nierzadko kreowani są na bezmózgich nastolatków. Tym bardziej byłam w siódmym niebie, kiedy postacie z Listów do utraconej okazały się niezwykle dojrzałe. Ich zachowania nie irytowały, nie dziwiły i nie wprawiały mnie w totalne zażenowanie. Naprawdę mogę policzyć na palcach jednej ręki sytuacje, w których decyzje postaci książkowych w stu procentach odzwierciedlały to, co sama bym zrobiła, będąc na ich miejscu. Reakcje i zachowania Juliet i Declana były jednak doskonale przemyślane (nie wzięte nie wiadomo skąd, jak to czasem bywa), a ich uczucia były tak prawdziwe i autentyczne, że z łatwością je współodczuwałam.



Kolejnym elementem, który potwierdza to, że Bridgid Kremmerer dobrze przemyślała swoją opowieść, chcąc przekazać czytelnikom jak najwięcej, jest to, że smutek, jaki bohaterowie noszą w sobie, nie bierze się znikąd. Rzeczą, która niezwykle mnie wkurza, są wydumane problemy postaci w książkach, które zdają się być wymyślone tylko po to, aby dany bohater wyglądał na biednego i pokaranego przez los. W Listach do utraconej zarówno Declan, jak i Juliet przeżyli niepojęty koszmar i przeszli bardzo długą drogę, aby się po nim pozbierać. Ich rozpacz jest więc całkowicie zrozumiała i nie wydaje się wyolbrzymiona i absurdalna.

Powieść Kremmerer w wyjątkowy sposób porusza temat stereotypów. Declan jest chłopakiem, który przez jeden błąd popełniony w przeszłości, został przez wszystkich skazany na wieczne potępienie. I chociaż jest on chłopakiem niezwykle inteligentnym i dojrzałym, czasem nawet on sam nie wierzy, że nadaje się do czegoś więcej niż do zamknięcia w celi. Wrogość, jaka jest mu okazywana na co dzień przez ludzi, którzy tworzą swoją opinię na jego temat na podstawie plotek, jest zdolna skutecznie zgasić w nim wszelki potencjał i ambicję. Chwytając się bezpodstawnych stereotypów, jego rówieśnicy uważali go za bezmózgiego przestępcę, który resztę życia powinien spędzić za kratkami.  Sprawa ta jest naprawdę przykra, jednak spotykamy się z nią także w naszym życiu. Ile razy oceniamy kogoś, wierząc plotkom i pogłoskom?



Musicie mi uwierzyć na słowo - Listy do utraconej są po prostu cholernie wciągające. Przeczytanie tej książki zajęło mi mniej więcej półtora dnia i w tym czasie (oraz długo potem) nie mogłam przestać o niej myśleć. Działa ona jak potwór, który pożera Was, kiedy tylko zaczniecie czytać, i łaskawie wypuszcza po ostatnim zdaniu. Nie jest to jedna z  tych banalnych młodzieżówek, które nie wkładają do Waszego życia nic nowego. Jest to opowieść o żalu, zaufaniu i pasji. O wybaczaniu i miłości. Zapewniam Was - jest to jedna z najlepszych książek literatury młodzieżowej, jakie przeczytałam w tym roku.

PODSUMOWANIE:
Listy do utraconej to FE-NO-ME-NAL-NA młodzieżówka, która niesie ze sobą ogromną porcję bólu i wątpliwości. Bohaterowie książki są jednymi z najlepszych, najbardziej racjonalnych i mających w sobie najwięcej sensu postaci, z jakimi spotkałam się w ostatnim czasie. Możemy z nimi płakać, śmiać się i wściekać, zapominając, że ich historia tak naprawdę nas nie dotyczy. Z całego serca polecam Wam Listy do utraconej. To wyjątkowa opowieść, której nie zapomnicie na długo!





Za możliwość przeczytania książki z całego serca dziękuję wydawnictwu Ya! :)



You Might Also Like

0 komentarze

MÓJ INSTAGRAM

MÓJ FACEBOOK

NAPISZ DO MNIE

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *