171. TRINKETS, CZYLI PRZYJAŹŃ ZRODZONA Z... KRADZIEŻY
19:47
Tytuł oryginalny: Trinkets
Autor: Kirsten Smith
Przekład: Małgorzata Kaczarowska
Data premiery: 19 czerwca 2019
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 325
Autor: Kirsten Smith
Przekład: Małgorzata Kaczarowska
Data premiery: 19 czerwca 2019
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 325
PIERWSZE ZDANIE:
OPIS:
Tabitha, Elodie i Moe – trzy dziewczyny
pochodzące z zupełnie różnych światów. Tabitha ma wszystko – pieniądze,
bogatych rodziców, popularność, przystojnego chłopaka… i słabość do kradzieży.
Elodie w szkole nie wyróżnia się niczym i sprawia wrażenie grzecznej
dziewczynki, jednak jest niezawodna, gdy trzeba niepostrzeżenie wynieść coś ze
sklepu. Moe natomiast określić można mianem twardzielki – jej wygląd i znajomi
wzbudzają przestrach i nieufność w mieście. Często zdarza jej się wyjść ze
sklepu z dodatkowym przedmiotem, niekoniecznie zdobytym legalnie.
Dziewczyny spotykają się na jednym ze
spotkań grupy anonimowych kleptomanów, które ma powstrzymać je przed kolejnymi
próbami kradzieży. Początkowe zdystansowanie wkrótce zmienia się w rosnącą
sympatię, a następnie w przyjaźń, której żadna z nich się nie spodziewała.
OPINIA:
Kirsten Smith była dla mnie zupełnie
nieznana, zanim sięgnęłam po Trinkets.
W momencie wybierania książki do przeczytania potrzebowałam lekkiej
młodzieżówki, która pozwoliłaby mi się zrelaksować i pomogła oderwać myśli od
poważniejszych lektur, które czytałam równolegle. Nie spodziewałam się po niej
wiele, niewiele też dostałam. Trinkets okazała
się bowiem książką, o której zapomina się w ciągu pierwszych pięciu minut po
zakończeniu lektury.
Zacznijmy jednak od początku. Tabitha,
Elodie i Moe poznają się w okolicznościach nietypowych – na spotkaniu grupy anonimowych
kleptomanów, na które każda z dziewcząt zmuszona była uczęszczać. Kreacja tych
trzech bohaterek nie mogłaby być bardziej typowa – gwiazda szkoły, szara myszka
i buntowniczka. Ciężko mówić w tej sytuacji o oryginalności. Tak czy inaczej, nastolatki
są tak różne, że ciężko było mi wyobrazić sobie, w jaki sposób mogłyby się dogadać.
I choć początkowo jedynym, co je łączyło, były wspólne wyprawy do centrum
handlowego i opowieści o dokonanych tam kradzieżach, z czasem zaczęły się przed
sobą otwierać i odkrywać sekrety swojego życia prywatnego.
Z pewnością na pierwszy rzut oka
mocnym atutem powieści wydaje się motyw
kradzieży. I faktycznie, przez pierwsze rozdziały wiódł on prym wśród wielu wątków, które istnieją w książce, jednak szybko zaczął zanikać. Na pierwszym planie zastąpiły go zupełnie pospolite i typowe dla literatury młodzieżowej sprawy, takie jak problemy rodzinne, rodząca się przyjaźń, zakochanie… i to mnie rozczarowało. Może nie był to zawód nie wiadomo jak tragiczny, jednak żałowałam, że Trinkets, która miała w sobie jeden unikalny, niepowtarzalny element, wyróżniający ją na tle innych młodzieżówek, straciła go na rzecz przeciętności.
kradzieży. I faktycznie, przez pierwsze rozdziały wiódł on prym wśród wielu wątków, które istnieją w książce, jednak szybko zaczął zanikać. Na pierwszym planie zastąpiły go zupełnie pospolite i typowe dla literatury młodzieżowej sprawy, takie jak problemy rodzinne, rodząca się przyjaźń, zakochanie… i to mnie rozczarowało. Może nie był to zawód nie wiadomo jak tragiczny, jednak żałowałam, że Trinkets, która miała w sobie jeden unikalny, niepowtarzalny element, wyróżniający ją na tle innych młodzieżówek, straciła go na rzecz przeciętności.
Rozdziały w Trinkets następują naprzemiennie z perspektywy wszystkich głównych
bohaterek. Autorka próbowała (dosyć nieudolnie) zastosować w nich zabieg
pomieszania form literackich, aby pomóc czytelnikowi w odróżnieniu fragmentów
książki od siebie. Wyglądało to tak, że rozdziały Tabithy były zwyczajnym
tekstem ciągłym, Moe prezentowała swoje przemyślenia w formie pamiętnika, a
Elodie pisała coś na kształt wierszy. W rzeczywistości jednak styl pisania we
wszystkich przypadkach był dokładnie taki sam i brakowało cech
charakterystycznych, które sprawiałyby, że można by było bez zastanowienia
stwierdzić, o której z postaci właśnie czytamy. Dodatkowo „wiersze” w wykonaniu
Elodie były dosyć marne – tak naprawdę był to zwyczajny tekst sformatowany w
ten sposób, aby każda linijka rozpoczynała się wielką literą, i to tyle. Zero
rymów, zero fantazji, żadnych środków poetyckich… Bardzo to biedne było, jak na
wiersze.
Nie jestem właściwie w stanie wymienić
większej ilości wad Trinkets, jednak
nie mogę też przywołać jakichś szczególnych jej zalet. Prawdę mówiąc, była to
powieść jedna z wielu – całkiem przyjemna, lecz zupełnie niezapadająca w pamięć;
ciekawa, lecz nie fascynująca; zajmująca czas, lecz nie czyniąca go wyjątkowym.
Zupełnie szczerze mogę stwierdzić, że już teraz niewiele z niej pamiętam, choć
skończyłam ją czytać zaledwie nieco ponad tydzień temu. Trinkets to typowe letnie czytadło – do przeczytania i zapomnienia.
Plusem jest jednak to, że książkę
czyta się błyskawicznie. Dzięki dużej czcionce, sporym marginesom i wielu
elementom graficznym, które zajmują miejsce na stronie, tekstu do przeczytania
nie pozostaje wiele. Właściwie skończenie Trinkets
w ciągu jednego dnia nie byłoby wielkim problemem. Z informacji na okładce
książki wynika, że powstał serial na Netfliksie na podstawie powieści Kirsten
Smith. Czytając, myślałam sobie, że ta historia mogłaby wypaść lepiej na
ekranie – gdyby wszystkie wątki zgrabnie połączyć w całość i umieścić kradzieże
i spotkania grupy anonimowych kleptomanów w centrum… byłaby szansa na przyjemny
serial rozrywkowy.
PODSUMOWANIE:
Trinkets
to
typowa książka na jeden raz – nie przeczytałabym jej powtórnie, bo już za
pierwszym odkryłam wszystko, co miała do zaoferowania. Nie jest to książka w
żadnym stopniu ambitna, a jej głównym celem jest zajęcie czasu czytelnikowi.
Szkoda, że nie ma w sobie więcej głębi; że tak bardzo przypomina tysiące
podobnych młodzieżówek, które już powstały. Mogę polecić ją tym z Was, którzy
szukają szybkiej i niezobowiązującej lektury, która umili jeden wieczór; jeśli
jednak macie ochotę na coś, co pozostanie w Waszym sercu na dłużej, w Trinkets tego nie znajdziecie.
★★★★★☆☆☆☆☆ (średnia)
8 komentarze
Słyszałam dużo o tej książce więc może niedługo u mnie się pojawi recenzja u mnie :D
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM NA MÓJ BLOG
Może Tobie spodoba się bardziej, niż mi ;)
UsuńZastanawiałam się nad nią przez chwilę i ostatecznie zrezygnowałam z zawracania sobie nią głowy i jak widać słusznie.
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (https://slowotok-laury.blogspot.com)
Jak najbardziej słusznie - jest tyle genialnych książek, po co więc tracić czas na te przeciętne? ;)
UsuńDobra, pojadę nie w temacie, bo ksiązki i tak czytać nie zamierzam - strasznie mi się rozjeżdża Twój blog! W sensie mam suwak też w poziomie, w ogóle się strona nie dopasowuje :/
OdpowiedzUsuńO kurczę - czy zawsze tak było? U mnie wszystko jest w najlepszym porządku... :(
UsuńNawiązując do komentarza Kasi, mi też się rozjeżdża Twój blog ;( samej książki nie czytałam i raczej nie zamierzam, ale obejrzałam serial wypadł całkiem przyjemnie, tak na weekend albo wakacje :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie przekonałaś tą recenzją!
OdpowiedzUsuń